Władze miasta twierdzą, że w ostatnim czasie prowadziły wiele rozmów z potencjalnymi inwestorami, którzy są gotowi zainwestować w utworzonej w styczniu na byłym lotnisku wojskowym Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. – Kiedy inwestorzy pytają mnie, kiedy mogą zacząć działalność, odpowiadam im, że w grudniu. Prawda jest taka, że jesteśmy jednostką samorządową, która podlega ustawie o zamówieniach publicznych. I gdybyśmy czekali ze sprzedażą każdej działki na sesję Rady Miasta, to wydłużalibyśmy ten proces – mówi Adam Chodziński, zastępca prezydenta miasta.
Zielone światło na sprzedaż działek oznacza, że przedsiębiorca, chcąc nabyć teren, nie musi czekać na decyzję radnych w tej sprawie, ale od razu wystartować w przetargu. Musi spełnić jednak określone warunki. – Jest to przetarg ograniczony. Najpierw dokumentacja jest składana do strefy, potem przedsiębiorca jest sprawdzany pod kątem spełnienia zalecenia strefy, np. pod względem rodzaju produkcji, poniesionych nakładów i liczby pracowników – dodaje Chodziński.
O prowadzonych rozmowach z inwestorami władze miasta nadal nie chcą mówić zbyt wiele. Zdradzają, że przedsiębiorca z zagranicy wnioskuje o użytkowanie wieczyste ośmiu hektarów, a inny przedsiębiorca 7,7 ha. – W kwietniu jesteśmy umówieni z prezesem dużej ogólnoświatowej firmy. Mamy wiele spotkań, ale często jest tak, że to jednorazowe spotkanie i przedsiębiorca odjeżdża. To jest niezależne od nas. Ale spotykamy się ze wszystkimi chętnymi – zapewnia wiceprezydent.
Monika Pawluk
Napisz komentarz
Komentarze