Zdjęcia, o których będziemy rozmawiać, choć tak naprawdę staną się za chwilę tylko tłem dla naszej rozmowy, powstały na wyprawie, która z założenia była wyjazdem fotograficznym?
Wyjechaliśmy do strefy Czarnobyl w październiku 2017 roku wraz z kolegą, który chciał tam zrobić materiał filmowy. Dla mnie była to wyprawa od początku fotograficzna. Chciałem zrobić tam zdjęcia, ale inne niż widziałem do tej pory w Internecie. Tamte były do siebie podobne, takie jak robi zwykły turysta. Ja chciałem pokazać to inaczej, może bardziej z bliska, może inne miejsca, niż zazwyczaj fotografują tam ludzie. Mój pomysł na uchwycenie Czarnobyla nie opierał się na fotografowaniu architektury. Chciałem pokazać tragedię. Więc to była dla mnie głównie fotograficzna wyprawa.
Pomysł zrodził się pod wpływem chwili? Może mody?
O wyjeździe do miasta Prypeć, miejsca gdzie znajduje się elektrownia Czarnobyl, myślałem już wiele lat wcześniej. Problem polegał na tym, że wszyscy się bali. Już miałem towarzyszy umówionych, a jak przychodziło co do czego, to rezygnowali. Wreszcie się udało i pojechaliśmy do Czarnobyla z Markiem Maliszewskim, a naszym pilotem był człowiek, który organizuje takie wyprawy już od 10 lat. To byli ludzie ze „Strefy zero”, którzy znali tam służby, znali teren, wiedzieli jak się w tym miejscu poruszać.
(...)
Cały wywiad przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 27 kwietnia
Napisz komentarz
Komentarze