Kinga Linkiewicz pochodzi z Horodyszcza w gminie Wisznice. Ma 19 lat i niemal od początku życia związana jest z muzyką. Jest też niezwykle wrażliwą i ambitną osobą. Obecnie oprócz rozwijania swojej muzycznej pasji studiuje w Państwowej Szkole Wyższej Im. Jana Pawła II w Białej Podlaskiej na kierunku finanse i rachunkowość.
Muzykę kocha od zawsze
Jak zaczęła się jej przygoda ze śpiewem? Już jako mała dziewczynka wykazywała zdolności muzyczne, uwielbiała śpiewać, dlatego rodzice zapisali ją na zajęcia do Zespołu Wokalnego „Chwilka”, prowadzonej przez żywą, bialską legendę, wielokrotnie docenianego nauczyciela śpiewu, Ireneusza Parafiniuka. Tam spędziła kilka lat, następnie szlifowała swój talent pod okiem Krzysztofa Olesiejuka i w jego Studiu Brevis. Kolejną nauczycielką Kingi, tym razem w Warszawie, została Monika Urlik, polska piosenkarka i m.in. półfinalistka popularnego programu telewizyjnego „The Voice of Poland”. Kinga uczestniczyła też w warsztatach wokalnych „Just cover it” w Warszawie, Zwierzyńcu oraz Ustroniu m.in. z Elżbietą Zapendowską, Natalią Niemen, Danutą Błażejczyk, Kamy Jamys, Melanie Charlesis, Dorotą Miśkiewicz, Jakubem Jurzykiem oraz wieloma innymi artystami.
Jak jednak przyznaje młoda artystka największy wpływ na jej pasję miały opowieści mamy o nieżyjącym dziadku. – Moja przygoda z muzyką zaczęła się od opowiadań mamy o moim umuzykalnionym dziadku, który zmarł zanim jeszcze przyszłam na świat. Myślę, że w podążaniu za muzyką właśnie dziadek cały czas mi towarzyszy i nade mną czuwa – podkreśla Kinga Linkiewicz.
Na śpiewanie poświęca dziennie od 2 do 4 godzin. Trening rozpoczyna 30-minutową rozgrzewką wokalną, następnie przychodzi czas na ćwiczenia, które polecają jej nauczyciele i specjaliści. Resztę czasu spędza na śpiewaniu wybranych piosenek. – Dodatkowo raz w miesiącu uczęszczam na warsztaty wokalne z Pauliną Grochowską, niegdyś również podopieczną „Chwilki” pana Ireneusza Parafiniuka. 1-2 razy w miesiącu jeżdżę też do Warszawy na prywatne lekcje śpiewu – opowiada wokalistka. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 3 sierpnia
Napisz komentarz
Komentarze