To jedyna tego typu impreza w województwie lubelskim. Ścieżka huculska to inaczej próba dzielności konia. Koń razem z jeźdźcem musi pokonać przeszkody w określonym czasie, ustalonej normie tempa i wyznaczonej kolejności. Obserwatorzy mogą zobaczyć, jak zwierzęta radzą sobie na równoważni, ciasnych przejazdach czy przeszkodzie wodnej.
Oprócz testu konia i konkursu skoków, zawodnicy wzięli udział w konkursie eliminacyjnym wyższej klasy. – To pierwsza impreza o wyższej randze, jedna z siedmiu kwalifikacji do Mistrzostw Polski. Wymagania wobec koni są dużo większe niż przy próbie dzielności. Również stawka zawodników się zmieniła – mówi Kamil Ciesielczuk ze Stajni nad Lutnią.
– Na ścieżki huculskie jeżdżę razem z narzeczonym, w sumie on mnie nimi zaraził. To ciekawa, sportowa rywalizacja, można poznać fajnych ludzi, a przyjaźnie stajenne są na całe życie. Poza tym możliwość pracy z koniem i obserwowania jego progresji są bardzo satysfakcjonujące, a dogadanie się z półtonową masą to jest coś nie do opisania – wyjaśnia Katarzyna Dobrowolska, która przyjechała na zawody z Mazowsza i zdobyła pierwsze miejsce w konkursie skoków.
Zawodnicy to w szczególności osoby, które z hucułami mają do czynienia od wielu lat. – Jeżdżę od urodzenia, to już jest rodzinna tradycja, która przerodziła się w moją życiową pasję. W zawodach startuję od kilku lat. Na wszystkich przeszkodach trzeba zachować koncentrację, bo może okazać się, że najłatwiejsza będzie tą najtrudniejszą. Tym razem startowałam na trzech koniach na ścieżce licencyjnej i bardzo cieszę się, że udało się z powodzeniem zakończyć wszystkie starty – mówi Aleksandra Ciesielczuk, zawodniczka ze Stajni nad Lutnią.
Goście oprócz podziwiania pięknej prezentacji koni podczas konkurencji, mogli obejrzeć widowiskową dżygitówkę, czyli popisy akrobatyczne na koniu połączone z pokazem władania broni białej. Dla zgromadzonej widowni przygotowano również oferty wystawców, a dla najmłodszych zabawy z animatorami.
(sb)
Napisz komentarz
Komentarze