Historia dębu o imieniu Alojzy jest długa i nieco skomplikowana. Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, kiedy do rady gminy Międzyrzec Podlaski trafiła petycja mieszkańców, by wiekowe drzewo ustanowić pomnikiem przyrody. Tak się stało, a dąb otrzymał imię Zdzisław. Z tą decyzją nie zgadzał się jednak właściciel posesji, na której rośnie drzewo i chciał, by drzewo nazwano po jego ojcu – Alojzy. Rada gminy przychyliła się do tej prośby. Dodajmy, że drzewo rosnące od 1932 roku na prywatnej posesji w miejscowości Łuniew, to dąb szypułkowy o obwodzie wynoszącym ponad 3 metry oraz wysokości 20 metrów. W mediach głośno już było więc o nadaniu mu imienia, teraz drzewo stało się przedmiotem sporu gminy Międzyrzec Podlaski i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
GDDKiA skarży się na radę
GDDKiA skierowała 22 kwietnia do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie skargę na uchwałę międzyrzeckich radnych z 29 marca tego roku, mówiącą o ustanowieniu dębu, rosnącego w Łuniewie, pomnikiem przyrody. Uzasadnienie GDDKiA jest całkiem obszerne. Głównym jednak powodem wniesienia pisma mają być komplikacje, jakie pomnik przyrody stwarza wykonawcy odcinka autostrady A2 przy projektowaniu i budowie planowanej trasy. W uzasadnieniu czytamy m.in. że „drzewo zostało objęte ochroną pomnikową (…) w trakcie końcowego procedowania inwestycji, jakim jest budowa autostrady A2 na odcinku Warszawa – Kukuryki”.
Czytaj także: W Ciciborze przygotowywane jest zaplecze pod budowę autostrady
Dodatkowo GDDKiA powołuje się na fakt, że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Warszawie ustalił środowiskowe uwarunkowania dla przedmiotowej inwestycji, a w trakcie postępowania oceniono jej wpływ na środowisko przyrodnicze i społeczne, dokonano też oceny przedsięwzięcia i wybrano wariant do realizacji, który spowoduje jak najmniejsze straty dla środowiska. Jak przekonuje dyrekcja dróg i autostrad: „Z określonych warunków nie wynika, iż przedmiotowe drzewo winno podlegać jakiejkolwiek ochronie”. Wskazuje też, że według GDDKiA, warszawski RDOŚ, zezwalając na ustanowienie dębu pomnikiem przyrody na wniosek rady gminy Międzyrzec Podlaskim, postąpił niezgodnie ze swoją wcześniejszą decyzją. Instytucja w uzasadnieniu skargi argumentuje, że „uniknięcie jakiejkolwiek kolizji z planowaną drogą może wymagać ponownej procedury (…), co wiąże się z kosztami (przygotowania nowej dokumentacji) i wydłużeniem realizacji inwestycji”.
Jedno drzewo powstrzyma autostradę?
Ponadto, jak pisze przedstawiciel GDDKiA Bartłomiej Ratyński w omawianej skardze: „w warunkach obowiązującego na obszarze Gminy Międzyrzec Podlaski studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego z dnia 25 lutego 2022 r., obszar, na którym znajduje się rzeczony pomnik przyrody jest przeznaczony pod budowę autostrady A2”, dodając, że studium jest wewnętrznym aktem polityki przestrzennej i wiąże samorząd również w innych postępowaniach, określających warunki zagospodarowania przestrzennego nieruchomości, a gmina nie może podejmować decyzji sprzecznych z tym dokumentem.
W kolejnym akapicie natomiast przedstawiciel GDDKiA stwierdza, że ustanowienie pomnikiem przyrody dębu w Łuniewie oraz obowiązujące w związku z tym zakazy uniemożliwią lub ograniczą planowaną budowę autostrady A2.
„Niezrozumienie wzbudza zatem fakt nie tylko zakres zakazów, oddziałujących na planowaną budowę autostrady A2, lecz również dostrzeżenie przez Radę Gminy Międzyrzec Podlaski szczególnej wartości przyrodniczej i krajobrazowej pojedynczego drzewa w kontekście wieloletnich planów budowy autostrady A2 na nieruchomości, na której znajduje się pomnik” – czytamy w uzasadnieniu GDDKiA. „(…) Znamienne jest bowiem to, że ochrona przyrody i ochrona środowiska powinny służyć człowiekowi i jego egzystencji na ziemi, lecz nie stanowić wartości samej sobie, chronionej bardziej niż człowiek i być wykorzystywane jako instrumenty przeciw prawom i wolnościom konstytucyjnym” – dodaje w imieniu GDDKiA Bartłomiej Ratyński.
Gmina się nie zgadza i walczy o dąb
Poprosiliśmy wójta gminy Międzyrzec Podlaski Krzysztofa Adamowicza o komentarz w tej sprawie.
– W lutym wpłynęła petycja od społeczności lokalnej z prośbą o to, by ten piękny, wiekowy dąb ustanowić pomnikiem przyrody. Rada gminy przychyliła się do tego wniosku. W międzyczasie wyszła sprawa z nadaniem imienia, ostatecznie drzewo otrzymało imię Alojzy. Już po pierwszej uchwale, mówiącej o tym, że dąb zostanie pomnikiem przyrody, do sądu trafiła skarga GDDKiA na tę decyzję. Później gościliśmy w urzędzie gminy przedstawicieli GDDKiA oraz wykonawcy i wspólnie doszliśmy do wniosku, że drzewo jest przepiękne i wymaga ochrony. Kuriozalne rozwiązanie proponował wykonawca, który projektuje przebieg autostrady, aby uchylić tę uchwałę, a po wybudowaniu trasy jeszcze raz nadać drzewu status pomnika przyrody – mówi włodarz.
Czytaj także: Prace przy autostradzie nabierają tempa. A2 coraz bliżej Białej
Dodaje, że na spotkaniu przedstawiciele GDDKiA przedstawili stanowisko, że przepisy pozwalają na ochronę dębu i trzeba zrobić wszystko, aby mógł nadal rosnąć.
– Ja ze swojej strony zadeklarowałem, że jeśli będzie taka potrzeba, to rada gminy podejmie uchwałę o ewentualnej podcince gałęzi, tak aby nie zmienić bryły i wartości tego drzewa. Podkreślę, że ten pomnik przyrody nie znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie planowanej autostrady, ale obok drogi gruntowej, która w planie ma być drogą szutrową, obsługującą trzy czy cztery działki mieszkańców. Od drzewa jest to odległość ok. 3,5-5 metrów. Nie rośnie więc ono bezpośrednio w pasie autostrady, ale w pobliżu drogi dojazdowej. Oczywiście będzie to wymagało od wykonawcy szczególnej troski, ale takie drzewa powinniśmy chronić – wyjaśnia Krzysztof Adamowicz.
Nie ukrywa zdziwienia, że pomimo rozmów z GDDKiA, instytucja nie wycofała swojej skargi. – Przecież drogi buduje się przy różnych pomnikach przyrody, zabytkach, więc nie rozumiem skąd taki problem w tym przypadku – dodaje wójt. Podkreślając, że argumentacja GDDKiA jest nietrafiona, bo przedstawiona przez instytucję dokumentacja odnosi się do hipotetycznego przebiegu A2, a ta na terenie gminy Międzyrzec Podlaski ciągle jest w fazie projektowania. – Dopóki nie ma pozwolenia na budowę, sprawa jest otwarta. A powoływanie się na planistyczny dokument, jakim jest studium uwarunkowań, to nie jest prawo miejscowe. To właśnie decyzjami, które dzisiaj są procedowane, dopiero określa się warunki budowy – tłumaczy Adamowicz.
Na ostatniej sesji 16 maja rada gminy podjęła więc uchwałę o podtrzymaniu swojego stanowiska i przekazaniu skargi GDDKiA do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego wraz z odpowiedzią samorządu na tę skargę. To właśnie sąd ma rozstrzygnąć spór. – W moim głębokim przekonaniu zniszczenie tego dębu byłoby barbarzyństwem. Mało na terenie naszej gminy jest tak wiekowych i pięknych drzew, dlatego naszą powinnością jest ratować go – podsumowuje Krzysztof Adamowicz.
Zobacz także: Mieszkańcy mają obawy, że droga podzieli miejscowość
Napisz komentarz
Komentarze