O powołanie komisji wnioskował Daniel Dragan wiceprzewodniczący rady powiatu. – Od pewnego mieszkańcy gminy Kodeń organizują pokojowe protesty przeciwko budowie kurników. Odbyły się one w Kodniu i w Międzyrzecu Podlaskim. Później protestujący byli wzywani na policję, gdzie byli przesłuchiwani. Czy dla zaoszczędzenia pracy funkcjonariuszom, może byłby sposób by takie sprawy załatwiać inaczej? – pytał na sesji Daniel Dragan wiceprzewodniczący rady powiatu.
PRZECZYTAJ TEŻ: Świąteczne wydanie Słowa Podlasia już gotowe! Sprawdźcie, o czym piszemy
Zasugerował, że mogłaby powstać komisja, która uwzględniałaby wszystkie siły polityczne w radzie powiatu. – Powinniśmy wysłuchać jednej i drugiej strony, po to ta komisja. Nie jestem przeciwny tej czy innej firmie. Komisja nie jest przeciwko danej firmie. Jest szansą, mogłaby ocenić czy konkretne inwestycje są korzystne czy też nie. Nie zamierzam w tym procesie wyłączać przedstawicieli gmin. W regionie są miejsca, gdzie mogłyby powstać fermy bez żadnych protestów. Jestem gotowy do dyskusji, żeby problem rozwiązać. Powinniśmy zająć się pomocą jednej i drugiej stronie – mówił Daniel Dragan.
Projekt został poddany pod głosowanie. Za powołaniem komisji głosowało 5 radnych, przeciwko było 13. Dwóch radnych wstrzymało się od głosu. Radni odrzucili projekt większością głosów. Komisja nie powstała.
Przewodniczący kontra Wipasz
Na sesji byli obecni pracownicy firmy Wipasz. Dyrektor ds. marketingu Wipaszu, Paulina Buczek wyjaśnia, że pracownicy firmy wyszli z inicjatywą wystąpienia na sesji rady powiatu, bowiem do tej pory byli całkowicie marginalizowani a wręcz wykluczeni - a wraz z rodzinami, jakie utrzymują z wykonywanej pracy, stanowią liczną grupę mieszkańców powiatu, która także broni swoich interesów. Zauważa, że na fali nienawiści wymierzonej w Wipasz, także stają się obiektem ataków.
Przewodniczący rady powiatu Mariusz Kiczyński w trakcie swojego wystąpienia zwrócił się do zebranych sugerując, że firma kupuje duże ilości zboża z Ukrainy, zatrudnia cudzoziemców czy ma powiązania polityczne. Przewodniczący spotkał się z ostrą krytyką ze strony pracowników Wipaszu, którzy przynieśli ze sobą transparenty: "Dość kłamstw panie Kiczyński!!!", "Panie Kiczyński, nie byłeś w Wipaszu, a kłamiesz", "Panie Kiczyński czemu atakuje pan polską firmę?" czy "Gdzie rolnicy z pana okręgu sprzedadzą zboże?"
– Nikt do tej pory nie pozwolił się nam wypowiedzieć, nie zostaliśmy zaproszeni na żadne ze spotkań. Pracownicy Wipaszu poczuli się dotknięci i obrażeni słowami, które uczestnicy protestu, jaki miał miejsce 14 marca tego roku, pod zakładem drobiarskim w Międzyrzecu Podlaskim, kierowali pod adresem spółki Wipasz oraz samych pracowników. Wypowiedzi te były wielokrotnie powielane przez media lokalne oraz poprzez social media – przekazuje Paulina Buczek.
PISALIŚMY O TYM TUTAJ: Protest przed siedzibą Wipaszu w Międzyrzecu Podlaskim
Dodaje, że na terenie południowego Podlasia w spółce Wipasz pracuje 1327 osób. – To pracownicy na wszystkich szczeblach, od podstawowego do wyższego. Wszyscy boją się o swoje miejsca pracy, boją się ich utraty. Czują się zbyt mali by w pojedynkę walczyć z wielką polityką jaka wdarła się do tematu rozwoju projektu Zielonych Ferm – dodaje na koniec dyrektor ds. marketingu w Wipasz S.A.
Pisemna polemika
W sesji uczestniczyli też mieszkańcy gminy Kodeń, protestujący przeciw budowie kurzych ferm. Przewodniczący rady powiatu Mariusz Kiczyński podniósł podczas wystąpienia, że część protestujących czyli około pięć osób dostało pisma wzywające do sprostowania i przeprosin. – Wysyłanie pism przedsądowych to forma zastraszania, dyscyplinowania. Uważam, że to kara za udział w protestach. Jesteśmy łapani za pojedyncze słówka, które wypowiadaliśmy publicznie na wiecach – uważa Mariusz Kiczyński.
Dyrektor ds. marketingu firmy Wipasz, Paulina Buczek informuje, że pisma wzywające do zamieszczenia przeprosin zostały skierowane wyłącznie do osób, które posłużyły się i posługują w dalszym ciągu argumentami, które nie znajdują oparcia na prawdzie. – Chodzi o osoby posługujące się sformułowaniami, które opisują charakter prowadzonej przez spółkę działalności w sposób kłamliwy, oszczerczy a przede wszystkim niezgodny z prawdą oraz sformułowaniami sugerującymi, iż uzyskiwanie niezbędnych decyzji organów odbywało się w sposób nietransparentny i ekstraordynaryjny (nadzwyczajny - przy. red.) – wyjaśnia Paulina Buczek, dyrektor ds. marketingu firmy Wipasz.
TO CIĘ ZAINTERESUJE: "Po tym jak zrezygnowałem z protestów wylano na mnie wiadro pomyj" - mówi Tomasz Niedźwiedziuk
Podkreśla, iż pisma dotyczą jedynie osób, które przekroczyły szeroko rozumiane prawo do wolności słowa i krytyki, nie zaś do wszystkich, którzy wyrażali podczas protestu swoje poglądy. – Zapewniamy, że żadne z pism nie dotyczy osób, które w sposób kulturalny, merytoryczny dzielą się z opinią publiczną obawami i wątpliwościami. Dostrzegamy, że część publicznie protestujących osób, w sposób rzetelny przygotowuje się do polemiki z inwestorem. Taką postawę szanujemy, nie ulegają bowiem presji i konsekwentnie dbają o kulturę wypowiedzi – wskazuje Paulina Buczek.
Więcej ferm nie będzie?
Wcześniej, rada gminy Kodeń przyjęła uchwałę o planie zagospodarowania przestrzennego, co może zablokować powstanie kolejnych ferm. Nie dotyczy to inwestycji, które mają powstać w Kopytowie, Zahaciu i Kątach, gdyż w tym przypadku zapadły już decyzje środowiskowe. Jak przekazuje wójt gminy Kodeń Jerzy Troć, w sprawie budowy Zielonej Fermy w Kopytowie zostały podjęte decyzje - środowiskowa i o warunkach zabudowy. W Kątach została wydana decyzja środowiskowa, a po przyjęciu zagospodarowania przestrzennego dalsze decyzje dotyczące budowy ferm w tej miejscowości można wstrzymać na dziewięć miesięcy. W Zahaciu, po wydaniu decyzji środowiskowej zaskarżono ją do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
GMINA KODEŃ: Protestujący wysłali pisma do urzędu gminy
– Wszystkie sprawy są rozpatrywane przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Jeśli SKO wyda pozytywne decyzje, ja też takie będą musiał wydać – mówi wójt Kodnia Jerzy Troć. – Nie wiem, jak zakończą się postępowania przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym w związku z aktualnymi trzema lokalizacjami ferm drobiu w Kopytowie, Kątach i Zahaciu. Wiem jednak, że niezależnie od ich wyników, decyzje SKO zrealizujemy. Wójt ma obowiązek działać na podstawie litery prawa – zaznacza Jerzy Troć.
Podkreśla też, że zgodnie z wolą społeczności kodeńskiej, nie podejmie pozytywnych decyzji odnośnie lokalizacji na terenie gminy Kodeń, żadnych innych ferm nastawionych na przemysłowy chów zwierząt, w tym drobiu.
Plan zagospodarowania
Wskazuje też, że po pierwszej, nieudanej próbie, przyjęcia w grudniu ubiegłego roku uchwały w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla gminy Kodeń, 17 lutego tego roku przyjęta została nowa uchwała w tej sprawie. Jej uchwalenie pozwala wójtowi na powstrzymanie procedury wydania decyzji o warunkach zabudowy na okres do dziewięciu miesięcy. Decyzja o warunkach zabudowy jest niezbędna do otrzymania pozwolenia na budowę.
– W momencie przyjęcia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, dla gminy Kodeń, z wyłączeniem możliwości budowy przemysłowych obiektów hodowli zwierząt, ostatecznie zamkniemy sprawę takich inwestycji na naszym terenie – tłumaczy wójt Jerzy Troć.
Wyodrębniono też kwotę 200 000 złotych na przygotowanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Jednocześnie, w wieloletniej prognozie finansowej, tworzone jest przedsięwzięcie obejmujące lata 2023-2024, dotyczące miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego o łącznych nakładach finansowych w wysokości 500 000 zł, czyli na kolejny, 2024 rok, przewidziano 300 000 zł na jego ukończenie.
CZYTAJ TEŻ:
- Podczas remontu dachu spadł z wysokości 6 metrów
- Zagrożenie na stacji paliw. Uszkodzona butla z gazem
- 100 000 złotych zostawił na drodze pod krzyżem. Dla kogo i po co?
- Interwencja: "Brodzimy w wodzie od kilkunastu lat" [ZDJĘCIA, FILM]
- Przybywa nam coraz więcej dzieci ze spektrum autyzmu - mówi Anna Chwałek
REKLAMA
Napisz komentarz
Komentarze