Aukcja Pride of Poland 2023 w Janowie Podlaskim odbędzie się 13 sierpnia. Zapytaliśmy organizatorów, jak przebiegają przygotowania.
Na razie jedna lista i 46 koni
– Przygotowania przebiegają zgodnie z założonym planem. Tegoroczna aukcja odbędzie się w hali sportowej na terenie SK Janów Podlaski. Do tej pory (do 18 lipca – przyp. red.) chęć uczestnictwa zgłosiło 37 klientów, natomiast nadal jeszcze spływają zgłoszenia. Dotychczas zgłoszeni klienci pochodzą z: Polski, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Holandii, Belgii, Słowacji, Czech, Szwajcarii, Rumunii, USA Szwecji, Kataru, Arabii Saudyjskiej, Włoch, Izraela i Maroka. Podane dane dotyczą jedynie klientów, deklarujących uczestnictwo na miejscu w Janowie, prawdopodobnie liczba uczestników zwiększy się jeszcze dzięki możliwości rejestracji i licytacji online – przekazuje Urszula Łęczycka z Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, organizatora aukcji Pride of Poland.
Z uwagi na napływające do 21 lipca zgłoszenia do XLV Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi nie ma jeszcze szczegółowego harmonogramu wydarzeń, które będą miały miejsce w janowskiej stadninie od 11 do 14 sierpnia. – Zakładamy, że nie będzie on znacząco odbiegał od ubiegłorocznego – przekazuje Łęczycka.
Kwestią, która najbardziej interesuje hodowców, klientów i całe środowisko koniarzy, jest oczywiście aukcyjna lista. Tutaj jednak jest jeszcze sporo niewiadomych, bo na niespełna trzy tygodnie przed aukcją nie ma jeszcze podziału na Pride of Poland oraz Summer Sale, a na wspólnej liście znajduje się 46 koni z państwowych i prywatnych stadnin. Z SK Janów Podlaski na razie na liście znajduje się 16 koni, z SK Michałów – 17 koni, z Białki – 1 koń, a reszta należy do właścicieli prywatnych.
Zapytaliśmy również o ten fakt organizatorów. – Aktualnie obowiązująca lista znajduje się na stronie www.prideofpoland.eu, natomiast organizator z różnych przyczyn zastrzega możliwość wprowadzania zmian w liście. Podział koni na poszczególne aukcje zgodnie z harmonogramem przygotowań zostanie podany w terminie późniejszym – informuje Urszula Łęczycka.
Kiedy konkretnie? – Niebawem – odpowiada przedstawicielka PKWK.
Dodaje, że klienci wzorem lat ubiegłych będą mogli licytować konie w systemie hybrydowym, czyli zarówno stacjonarnie jak i online.
Środowisko koniarzy: "Chaos i dezinformacja"
Brak konkretnych informacji oraz kilkukrotne zmiany na aukcyjnej liście koni niepokoją środowisko koniarzy.
– To zaledwie trzy tygodnie do aukcji, a jest tak wiele niepewności. Przede wszystkim to brak podziału listy na aukcje. Nie ma katalogu, nie ma przypisanych koniom numerów aukcyjnych. Nie ma żadnych konferencji prasowych, konkretnych informacji. Jest to martwiące. Nie rozumiem tego milczenia na temat przygotowań – mówi Alina Sobieszak z branżowego magazynu Araby Magazine. Zwraca uwagę na to, że zawirowania z listą trwają od czerwca. – Na początku na opublikowanej liście w magazynie Tutto Arabi było 49 koni. Rzekomo KOWR miał nie wiedzieć, skąd się tam wzięła. Następnie ukazała się lista 20 koni, później było to 36 czy 37, teraz na stronie jest 46 koni. A w sierpniowym wydaniu Tutto Arabi znów pojawiła się lista z 49 końmi, dlaczego w takim razie nikt z organizatorów nie interweniował? Kto jest wprowadzany w błąd? To jest dezinformacja i dezorganizacja. Moi znajomi hodowcy z zagranicy cały czas dopytują, ile jeszcze zmian będzie. Takiego chaosu nie było chyba nigdy – przekazuje Sobieszak.
Chaosem i brakiem profesjonalizmu nazywa przygotowania do aukcji również prof. Krystyna Chmiel. – Jak się patrzy na te przygotowania, to ma się wrażenie, że organizatorzy jakoś nie mogą się ciągle pozbierać. Brak konkretów, to taki pojemny worek, do którego można wszystko zmieścić – mówi specjalistka ds. hodowli koni. – Mam nadzieję, że klienci, którzy się zgłosili to poważne osoby, że w tym roku ktoś ich porządnie weryfikuje, by nie powtórzyła się sytuacja z tamtego roku – podkreśla. Chodzi o kupca z Francji – Thierry’ego Barbiera, który pomimo wylicytowania czterech koni na Pride of Poland za łącznie prawie milion euro, ostatecznie za nie nie zapłacił. Przypomnijmy, zeszłoroczna aukcja skończyła się przez to zamiast 1,6 mln euro wynikiem 641 tys. euro.
Szkoda młodych klaczek
A jak oceniają obecną listę aukcyjną specjaliści?
– Po raz kolejny jest to wysprzedawanie najlepszych koni. Jak to mawiały kiedyś ekspedientki w mięsnym "Nie ma czym handlować". Oczywiście na tej liście są konie, które mogą uzyskać wysokie ceny, ale jak się je sprzeda, to już nic nie zostanie. W ogóle jak się spojrzy na aktualną listę aukcyjną to w większości znajdują się na nich młode klacze, które jeszcze nie zostawiły w stadninach potomstwa, są 2- czy 3-letnie, jeszcze niesprawdzone w hodowli. Ich obecność na liście niepokoi mnie najbardziej, zwłaszcza jeśli chodzi o klacze z polskim rodowodem, choć na szczęście takich na liście jest niewiele. Jest jednak kilka koni, które na liście znaleźć się nie powinny – mówi prof. Krystyna Chmiel.
Jako przykład wymienia klacz Apolonię ze stadniny w Michałowie. – Pamiętam jej matkę, jak startowała jeszcze w czasach kiedy w Janowie były zawody, jak fantastycznie radziła sobie w konkurencjach, jak pięknie chodziła pod siodłem, jaki miała fantastyczny charakter. Nie dość, że ona została sprzedana, to teraz jeszcze ma być sprzedana jej córka. Poza tym jest córką Eksterna, a konie po nim powinno się trzymać pod kloszem – wyjaśnia Krystyna Chmiel.
Jeśli chodzi o Janów Podlaski, to zdaniem profesor, na liście nie powinny się znaleźć m.in. klacze Palemona czy Babetta. – Sprzedawać klacz trzyletnią, która nie dała jeszcze potomstwa, to jest dla mnie rozpaczliwy ruch – mówi. Podkreśla, że państwowe stadniny powinny jeszcze przemyśleć wybór koni, które wystawią na tegoroczne aukcje.
Podobnego zdania jest Alina Sobieszak. – Przede wszystkim szkoda młodych, niesprawdzonych klaczek. Jeśli chodzi o Janów są to Babetta, Basilea, Bella Mia. Póki co wygląda to na wyprzedaż roczników 2020-2021. Ja wiem, że oni muszą coś sprzedać, już nawet odżałowałam Paternę, bo ona zostawiła dwie córki w stadninie. Ta linia "B", która była z takim trudem odtwarzana, jest teraz ot tak wysprzedawana. Wielka szkoda, Babetta jest chyba jedyną, która została po Emeraldzie, czempionie świata, a którego nasienie nie jest łatwe do zdobycia. Żeby jej się pozbyć, no szkoda. Dlaczego idą te najlepsze z roczników, tego nie mogę zrozumieć. Przecież nie trzeba sprzedawać po kilkanaście koni z każdej stadniny, lepiej byłoby skrócić listę i przygotować taką bez szkody dla hodowli – podsumowuje.
PRZECZYTAJ:
Napisz komentarz
Komentarze