Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 06:31
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Aukcja Pride of Poland tuż-tuż, a lista koni wciąż niepewna

Wielkimi krokami zbliża się tegoroczna aukcja Pride of Poland. Obecnie na liście znajduje się 46 koni, które mają być licytowane. Na razie jeszcze nie wiadomo, które z nich wezmą udział w aukcji głównej. Organizatorzy twierdzą, że ostateczne zestawienie pojawi się niebawem, kiedy konkretnie, nie podają. Za to przekazują, że do tej pory udział w aukcji na miejscu w Janowie Podlaskim zgłosiło 37 kupców, a przygotowania idą zgodnie z planem.
Aukcja Pride of Poland tuż-tuż, a lista koni wciąż niepewna
Wielkimi krokami zbliża się tegoroczna aukcja Pride of Poland. Obecnie na liście znajduje się 46 koni, które mają być licytowane

Autor: Paulina Chodyka-Łukaszuk/Archiwum

Aukcja Pride of Poland 2023 w Janowie Podlaskim odbędzie się 13 sierpnia. Zapytaliśmy organizatorów, jak przebiegają przygotowania.

Na razie jedna lista i 46 koni

 – Przygotowania przebiegają zgodnie z założonym planem. Tegoroczna aukcja odbędzie się w hali sportowej na terenie SK Janów Podlaski. Do tej pory (do 18 lipca – przyp. red.) chęć uczestnictwa zgłosiło 37 klientów, natomiast nadal jeszcze spływają zgłoszenia. Dotychczas zgłoszeni klienci pochodzą z: Polski, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Holandii, Belgii, Słowacji, Czech, Szwajcarii, Rumunii, USA Szwecji, Kataru, Arabii Saudyjskiej, Włoch, Izraela i Maroka. Podane dane dotyczą jedynie klientów, deklarujących uczestnictwo na miejscu w Janowie, prawdopodobnie liczba uczestników zwiększy się jeszcze dzięki możliwości rejestracji i licytacji online – przekazuje Urszula Łęczycka z Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, organizatora aukcji Pride of Poland. 

Z uwagi na napływające do 21 lipca zgłoszenia do XLV Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi nie ma jeszcze szczegółowego harmonogramu wydarzeń, które będą miały miejsce w janowskiej stadninie od 11 do 14 sierpnia. – Zakładamy, że nie będzie on znacząco odbiegał od ubiegłorocznego – przekazuje Łęczycka.

Tegoroczna aukcja Pride of Poland ma się odbyć 13 sierpnia w hali sportowej na terenie SK Janów Podlaski (fot. Archiwum Słowa Podlasia/Adam Trochimiuk)

Kwestią, która najbardziej interesuje hodowców, klientów i całe środowisko koniarzy, jest oczywiście aukcyjna lista. Tutaj jednak jest jeszcze sporo niewiadomych, bo na niespełna trzy tygodnie przed aukcją nie ma jeszcze podziału na Pride of Poland oraz Summer Sale, a na wspólnej liście znajduje się 46 koni z państwowych i prywatnych stadnin.  Z SK Janów Podlaski na razie na liście znajduje się 16 koni, z SK Michałów – 17 koni, z Białki – 1 koń, a reszta należy do właścicieli prywatnych.  

Zapytaliśmy również o ten fakt organizatorów. – Aktualnie obowiązująca lista znajduje się na stronie www.prideofpoland.eu, natomiast organizator z różnych przyczyn zastrzega możliwość wprowadzania zmian w liście. Podział koni na poszczególne aukcje zgodnie z harmonogramem przygotowań zostanie podany w terminie późniejszym – informuje Urszula Łęczycka.

Kiedy konkretnie? – Niebawem – odpowiada przedstawicielka PKWK. 

Dodaje, że klienci wzorem lat ubiegłych będą mogli licytować konie w systemie hybrydowym, czyli zarówno stacjonarnie jak i online.

Środowisko koniarzy: "Chaos i dezinformacja"

Brak konkretnych informacji oraz kilkukrotne zmiany na aukcyjnej liście koni niepokoją środowisko koniarzy. 

Alina Sobieszak (fot. Paulina Chodyka-Łukaszuk)

– To zaledwie trzy tygodnie do aukcji, a jest tak wiele niepewności. Przede wszystkim to brak podziału listy na aukcje. Nie ma katalogu, nie ma przypisanych koniom numerów aukcyjnych. Nie ma żadnych konferencji prasowych, konkretnych informacji. Jest to martwiące. Nie rozumiem tego milczenia na temat przygotowań – mówi Alina Sobieszak z branżowego magazynu Araby Magazine. Zwraca uwagę na to, że zawirowania z listą trwają od czerwca. – Na początku na opublikowanej liście w magazynie Tutto Arabi było 49 koni. Rzekomo KOWR miał nie wiedzieć, skąd się tam wzięła. Następnie ukazała się lista 20 koni, później było to 36 czy 37, teraz na stronie jest 46 koni. A w sierpniowym wydaniu Tutto Arabi znów pojawiła się lista z 49 końmi, dlaczego w takim razie nikt z organizatorów nie interweniował? Kto jest wprowadzany w błąd? To jest dezinformacja i dezorganizacja. Moi znajomi hodowcy z zagranicy cały czas dopytują, ile jeszcze zmian będzie. Takiego chaosu nie było chyba nigdy – przekazuje Sobieszak. 

Chaosem i brakiem profesjonalizmu nazywa przygotowania do aukcji również prof. Krystyna Chmiel. – Jak się patrzy na te przygotowania, to ma się wrażenie, że organizatorzy jakoś nie mogą się ciągle pozbierać. Brak konkretów, to taki pojemny worek, do którego można wszystko zmieścić – mówi specjalistka ds. hodowli koni. – Mam nadzieję, że klienci, którzy się zgłosili to poważne osoby, że w tym roku ktoś ich porządnie weryfikuje, by nie powtórzyła się sytuacja z tamtego roku – podkreśla. Chodzi o kupca z Francji – Thierry’ego Barbiera, który pomimo wylicytowania czterech koni na Pride of Poland za łącznie prawie milion euro, ostatecznie za nie nie zapłacił. Przypomnijmy, zeszłoroczna aukcja skończyła się przez to zamiast 1,6 mln euro wynikiem 641 tys. euro.

Szkoda młodych klaczek

A jak oceniają obecną listę aukcyjną specjaliści? 

– Po raz kolejny jest to wysprzedawanie najlepszych koni. Jak to mawiały kiedyś ekspedientki w mięsnym "Nie ma czym handlować". Oczywiście na tej liście są konie, które mogą uzyskać wysokie ceny, ale jak się je sprzeda, to już nic nie zostanie. W ogóle jak się spojrzy na aktualną listę aukcyjną to w większości znajdują się na nich młode klacze, które jeszcze nie zostawiły w stadninach potomstwa, są 2- czy 3-letnie, jeszcze niesprawdzone w hodowli. Ich obecność na liście niepokoi mnie najbardziej, zwłaszcza jeśli chodzi o klacze z polskim rodowodem, choć na szczęście takich na liście jest niewiele. Jest jednak kilka koni, które na liście znaleźć się nie powinny – mówi prof. Krystyna Chmiel.

Jako przykład wymienia klacz Apolonię ze stadniny w Michałowie. – Pamiętam jej matkę, jak startowała jeszcze w czasach kiedy w Janowie były zawody, jak fantastycznie radziła sobie w konkurencjach, jak pięknie chodziła pod siodłem, jaki miała fantastyczny charakter. Nie dość, że ona została sprzedana, to teraz jeszcze ma być sprzedana jej córka. Poza tym jest córką Eksterna, a konie po nim powinno się trzymać pod kloszem – wyjaśnia Krystyna Chmiel. 

Jeśli chodzi o Janów Podlaski, to zdaniem profesor, na liście nie powinny się znaleźć m.in. klacze Palemona czy Babetta. – Sprzedawać klacz trzyletnią, która nie dała jeszcze potomstwa, to jest dla mnie rozpaczliwy ruch – mówi. Podkreśla, że państwowe stadniny powinny jeszcze przemyśleć wybór koni, które wystawią na tegoroczne aukcje.

Podobnego zdania jest Alina Sobieszak. – Przede wszystkim szkoda młodych, niesprawdzonych klaczek. Jeśli chodzi o Janów są to Babetta, Basilea, Bella Mia. Póki co wygląda to na wyprzedaż roczników 2020-2021. Ja wiem, że oni muszą coś sprzedać, już nawet odżałowałam Paternę, bo ona zostawiła dwie córki w stadninie. Ta linia "B", która była z takim trudem odtwarzana, jest teraz ot tak wysprzedawana. Wielka szkoda, Babetta jest chyba jedyną, która została po Emeraldzie, czempionie świata, a którego nasienie nie jest łatwe do zdobycia. Żeby jej się pozbyć, no szkoda. Dlaczego idą te najlepsze z roczników, tego nie mogę zrozumieć. Przecież nie trzeba sprzedawać po kilkanaście koni z każdej stadniny, lepiej byłoby skrócić listę i przygotować taką bez szkody dla hodowli – podsumowuje.

PRZECZYTAJ:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama