Tatarzy pojawili się na naszych ziemiach już za czasów Piastów. Mimo początkowych złych stosunków, z czasem zbratali się z Polakami. Na przestrzeni wieków relacje z przybyszami ze wschodu zmieniały się, a gdy uległy ochłodzeniu naprawić je zapragnął Jan III Sobieski. Słynących z wyjątkowej waleczności Lipków władca chciał przeciągnąć na swoją stronę, by bronili granic. Przywrócił więc im dawne prawa a w zamian za zaległe żołdy nadał ichnim wojakom wsie w ekonomii brzeskiej i kobryńskiej. Wiosną 1679 r. ziemie w Studziance przypadły żołnierzowi chorągwi tatarskiej rotmistrzowi Samuelowi Romanowskiemu oraz jego żonie Reginie z Kieńskich.
Prawdziwych Tatarów już nie ma
Dziś Studzianka liczy sobie 402 mieszkańców i mieszkanek. Choć wieś przez blisko 200 lat była mekką podlaskich Muślimów, już nikt tu nie deklaruje wyznania muzułmańskiego. Pozostały jedynie rodziny z tatarskimi korzeniami oraz wspomnieniem babek i dziadów patrzących lekko skośnymi oczami ze starych fotografii. Tatarszczyzny – jak lokalna ludność nazywała ich majątki – łączył jedyny w okolicy meczet. Świątynia, tak jak muzułmańskie rodziny, nie przetrwała w regionie. – Tatarzy wierzą, że gdy pamięć o nich zaniknie, to kamienie wskażą, gdzie są pochowani – mówi Łukasz Węda, działacz społeczny i kulturalny. Tatarskie kurhany to dwa ociosane kamienie – większy przy głowie, mniejszy w miejscu stóp, w kierunku Mekki i Medyny. Ich wielkość i bogactwo epitafium zależała od statusu społecznego rodziny zmarłego. Zdarzały się nagrobki z piaskowca lub polnych kamieni rozłupanych na pół. Wokół kopca układano polne kamyki, jeden przy drugim.
Drewniany meczet w Studziance został spalony w 1915 r. przez wycofujących się Kozaków. Utrata świątyni, obok asymilacji i bieżeństwa, uznawana jest za jedną z przyczyn zaniku społeczności tatarskiej w okolicy. Ostatni imam lokalnej parafii muzułmańskiej Maciej Bajrulewicz na kilka dni przed swoją śmiercią w 1921 r. podarował mieszkańcom wsi teren, gdzie niegdyś znajdowało się miejsce modlitw jego współwyznawców. Wzniesiono tam polską szkołę. W tym roku na tzw. meczecisku, placu obok dawnej podstawówki, rozpoczęły się odkrywki archeologiczne, które potwierdziły, że tamtejsza ziemia skrywa fundamenty budowli. Meczet był niewielki, na jego szczycie znajdował się półksiężyc pokryty blachą. W planach jest renowacja szkoły i utworzenie centrum interpretacji dziedzictwa, które w swoim działaniach skupiałoby się m.in. na genealogii oraz historii Studzianki, w którą niewymazywalnie wpisane są losy Tatarów.
Hieny cmentarne
Mizar w Studziance przez dekady niszczał i pokrywał się gęstwiną, zakrywając wytyczone niegdyś alejki. Porastające go dziś dęby i sosny stały się świadkami grabieży, aktów wandalizmów i profanacji. W latach swojej świetności niektóre z cmentarnych płyt malowane były na zielono i niebiesko, a inskrypcje pozłacane, co stanowiło niewątpliwą pokusę dla złodziei. Jednak łupem padał i „goły” kamień nagrobny. Ludzie najczęściej przerabiali go na osełki do kos, tzw. toczaki. Pewien mężczyzna zabrał z nekropolii jedną z płyt, zeszlifował jej przód i postawił na grobie swojej żony w pobliskich Łomazach. Z kolei inny mieszkaniec okolicy, skradzionym nagrobkiem oznakował wjazd do posesji. Obaj przeoczyli arabskie napisy na bokach kamieni, które zdradzały pochodzenie z szabru.
Na zdjęciach sprzed II wojny światowej widać, że wokół cmentarza rozpościerał się płot z dębowych słupków i drutu kolczastego. W latach 70. postawiono stalowe ogrodzenie, które kilka lat temu również zostało rozkradzione. Złodzieje zabrali ze sobą przęsło i bramę. Policji nigdy nie udało się odnaleźć ani sprawców, ani ich zdobyczy. Jakiś czas później szerokim echem odbiło się skandaliczne zachowanie dwóch nastolatek, które fotografowały się w wyrwie przy jednej z mogił. Dziewczęta otrzymały skuteczną reprymendę, ale osoba, która ów dół wykopała, nigdy nie została ujawniona. Sprawca najprawdopodobniej spodziewał się w mogile skarbów.
Oprócz ludzkich prochów, w płytkim muślimskim grobie nie znajdzie się wiele. Może jedynie pozostałości po płótnie, w które owijano ciało lub resztki desek, którymi było obkładane. Według tradycji, do ziemnego grobu wkłada się co najwyżej papierowy zwój, na którym szafranowym atramentem spisane są modlitwy. Mają one pomóc zmarłemu w momencie przyjścia aniołów ciemności, którzy będą odpytywać go z doczesnego życia.
Przybyli Ułani
W Studziance złożone są głównie szczątki wojskowych oraz ich rodzin. Według relacji miejscowej ludności ostatni pogrzeb tatarski odbył się tam podczas II wojny światowej. Kolejny, już nie tatarski, miał miejsce niedługo potem. Uciekający od strony Dokudowa Węgrzy zostali zabici i zakopani w rogu cmentarza. Podobno piękne siodła z ich koni do dziś zdobią co niektóre domy. Z kolei na najstarszym zachowanym nagrobku widnieje r. 1772. Należy on do Razyji Ułan. Starszych płyt nie udało się odnaleźć, choć inwentaryzacja z końca lat 70. mówiła o grobie z 1747 r. Nie wiadomo jednak do kogo należał.
Ziemia w Studziance przyjęła wiele znamienitych rodów i postaci. Niewątpliwie najwybitniejszym z nich był gen. Józef Bielak – Tatar z krwi i kości, drugi tego pochodzenia w stopniu generała w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Ojciec trzynaściorga dzieci oraz właściciel wielu ziem w okolicy. Zmarł nagle w 1794 r. Kilka kroków dalej stoi nagrobek Samuela Murzy Januszewskiego, majora walczącego u boku samego Napoleona. Jego kamień nagrobny leżał przewrócony przez dekady.
– Gdy go podnieśliśmy, był czarny! – wypomina regionalista Łukasz Węda. „Kustosze cmentarza” przetarli szpiczasty głaz śniegiem i odczytali nazwisko samego oficera francuskiej gwardii. Mjr Januszewski brał udział w powstaniu listopadowym i służył w 3. Pułku Ułanów. Sam „ojciec ułanów” najprawdopodobniej leży nieopodal. Płk Aleksander Ułan, od którego nazwiska najpewniej pochodzi nazwa lekkiej kawalerii, w zamian za zasługi w walce po stronie polskiego króla otrzymał ziemie w Koszołach. Po śmierci ojca wszedł w posiadanie włości we wsi obok, Studziance. Jego śmierć datowana jest na ok. 1738 r. Dokumenty podają, że na studziańskim mizarze spoczął też płk Jakub Azulewicz, dowódca 6. Pułku Przedniej Straży Wielkiego Księstwa Litewskiego. Gdy poległ w obronie Wilna, jego żołnierze wrócili do rodzinnej wsi dowódcy, by w lokalnym meczecie umieść sztandar jego formacji. Jedwabne weksylium stało tam przez 121 lat, zanim spłonęło razem ze świątynią.
Czymbajewicze, Kryczyńscy, Tupalscy. Lipkowie przyjmowali polskie nazwiska lub tworzyli je od swoich dawnych tagów, którymi oznaczali swoje zwierzęta na stepach bliskowschodnich. Chociażby Szahuniewicz był niegdyś Szahanem lub Szahunem, a Azulewicz Azulem, a może Azulą. W Studziance żyli, pracowali, rodzili się i umierali. Ziuhra (Zuzanna) Sienkiewicz zmarła na „suchoty” w 1799 r. Żyła 63 lata. Dwa lata po niej zmarł jej krajan Samuel Milkowski, pozostawiając dzieci i żonę. Marianna z Łosiów przeżyła męża o prawie 30 lat i odeszła „w domu swoim własnym pod numerem szesnastym we wsi Studziance” w wieku 103 lat. Dziewięć lat wcześniej pochowała syna Abrahama, 59-letniego chorążego wojsk polskich. Wszyscy spoczęli na lokalnym zireciu.
Ostatni świadkowie historii
W XVIII w. Studzianka była typową tatarską wsią. W 1808 r. liczyła 53 domy i 265 mieszkańców, wciąż głównie Tatarów. 52 lata później w samej parafii katolickiej Łomazy mieszkało 160 wyznawców islamu. Spis ludności po I wojnie światowej wykazał, że w 1921 r. w Studziance przebywało 541 osób, w tym już tylko sześć deklarowało muzułmanizm. W strachu przed kolejnymi represjami bali się przyznać kim są. Przed II wojną jedną z ostatnich rodzin tatarskich byli Bajrulewicze. Romuald Bajrulewicz, brat ostatniego imama, trudnił się znachorstwem. Jego specjalnością było uzdrawianie za pomocą kartek z Koranu. „Piątki święcili. Do słońca się modlili. Księżyc czcili. Naród to był dobry” – wspominała swoich muzułmańskich sąsiadów pewna Studzianczanka. Jej słowa na łamach „Echa Studzianki” dekadę temu spisał Czesław Białas.
Po 1945 r. w Studziance zostały tylko trzy Tatarki, a z kilkusetletniej bytności wyznawców Allacha w regionie zachowało się niewiele. Tylko mizar, trochę dokumentów, które szczęśliwie nie spłonęły w meczecie i bezcenne wspomnienia najstarszych mieszkańców okolicy. Ostatnim świadkiem historii była Helena Bandzarewicz z domu Bogdanowicz. Wywodziła się ze starego tatarskiego rodu i – tak jak jej rodzice – wyznawała islam. Biorąc ślub z katolikiem w 1941 r., przeszła na katolicyzm, co było częstą praktyką w tamtych czasach. Zmarła w 2006 r. w ukochanej Studziance.
Tatarzy brali udział w niemal wszystkich konfliktach zbrojnych prowadzonych przez Rzeczpospolitą. Byli podczas konfederacji barskiej, powstania listopadowego i kościuszkowskiego, czy stanęli w obronie Konstytucji 3 maja. Walczyli u boku Polaków podczas I i II wojny. Ostatnim Tatarem urodzony w Studziance, który brał udział w walce z nazistami, był płk Józef Korycki. Na wieczną służbę odszedł w 1954 r. Do końca życia pozostał wierny swojemu wyznaniu.
Potomkowie podlaskich muzułmanów regularnie odwiedzają Studziankę. Niektórzy od dawna wiedzą, że płynie w nich tatarska krew, inni dopiero tworzą swoje drzewo genealogiczne.
– Teraz jest moda na tatarskość. Poszukiwacze własnych korzeni przyjeżdżają do nas setkami – opowiada Łukasz Węda. – Szukają rodzinnych herbów, ziem, które chcieliby odzyskać lub zaszczytów, które mogłyby im przysługiwać z racji pochodzenia – mówi prezes Stowarzyszenie Rozwoju Miejscowości Studzianka. Bywali potomkowie Ebiełów, Baranowskich i nieliczni już Okmińscy, którzy niegdyś przez 65 lat, z pokolenia na pokolenie, pełnili funkcje imamów w Studziance. Była też rodzina gen. Bielaka, którego pokaźny ród przetrwał do dziś. – Z zamiłowania do wojaczki niewiele we mnie tego zostało – wyznaje potomek imama Bajrulewicza. – W genach mam może jedynie łatwość do opalania i jedną wyjątkową cechę – znamiona na szyi i tyłu głowy. Coś jakby ciemnogranatowa plama, którą mają wszyscy potomkowie płci męskiej – twierdzi. Tzw. plama mongolska to szaroniebieskie przebarwienie skóry, które pojawiają się najczęściej u osób ze wschodnio-azjatyckim pochodzeniem.
Prawowierni patrioci
Większość nagrobków w Studziance nosi napisy w języku polskim. Nierzadko z błędami ortograficznymi. Tatarzy byli ludem wykształconym, często jednak zlecali wykonanie swoich monumentów kamieniarzom innych narodowości. Tak więc Helena Czymbajewicz stała się „Cheleną”, a tradycyjne arabskie epitafia (szahrady) mają niejednokrotnie błędy w zapisie.
Mimo powszechnego w XVIII i XIX w. analfabetyzmu Tatarzy potrafili czytać i pisać. Piśmienne były także ich kobiety, co wówczas było rzadkością. Pod nieobecność mężów-wojaków, studziańskie Tatarki zarządzały majątkami i prowadziły interesy. Oczywiście zajmowały się także domostwem i zwykle liczną gromadką potomstwa. Średnio miały ich około dziewięciu, a rekordzistka urodziła aż 17. Za mąż wychodziły już w wieku nastoletnim. Dzieci rodziły nawet 15-latki.
Oprócz bycia wojskowymi Tatarzy pełnili wiele ważnych funkcji i zajmowali odpowiedzialne stanowiska: pilnowali gorzały, składów amunicji, tabaki, czy komór celnych. Lokalna społeczność mianowała ich na urzędników, celników, sędziów pokoju i trybunału. W 1818 r. obywatele powiatu bialskiego – a więc katolicy, prawosławni, muzułmanie, Unici i Żydzi – wybrali Tatara posłem na sejm Królestwa Polskiego. Jakub Murza Burzacki nie miał jednak wystarczająco majątku, by opłacić kaucję, która wówczas obowiązywała piastujących stanowiska państwowe. Sąsiedzi pośpieszyli mu więc z pomocą, wpłacając swego rodzaju rękojmię za prawowierność muzułmanina.
Szlachta tatarska uchodziła za światłych i inteligentnych obywateli. Z racji zawodu, wielu z nich miała możliwość podróżowania wraz z wojskiem. Spod Moskwy, czy Paryża przywozili w rodzinne strony wiedzę o świecie. Byli polskimi patriotami, ale też zagorzałymi muzułmanami. Kilku z Tatarów ze Studzianki zrobiło konną pielgrzymkę do Mekki, w tym poseł Burzacki i płk Azulewicz. Ponad 70 lat później, krewniak tego drugiego, Amurat Azulewicz za udział w powstaniu styczniowym został zesłany na Sybir. Stamtąd miał przez 14 lat wracać pieszo na swoją ojcowiznę. Jedna z legend głosi, że gdy chory i sterany dotarł w końcu do Studzianki, ucałował ojczystą ziemię i po kilku dniach zmarł.
Wybrane źródła: A. Drozd, Corpus Inscriptionum Tartarorum. Poloniae et Lithuaniae, tom I; S. Dumin, A. Jakubauskas, G. Sitdykow, tłum. i opr. M. Czachorowski, Tatarskie Biografie. Tatarzy polsko-litewscy w historii i kulturze; J. Krzyś, Tatarski artylerzysta, 2021; A. Olej-Kobus, K. Kobus, M. Rembas, Nekropolie. Zabytkowe cmentarze wielokulturowej Polski; Meczet w Studziance, „Echo Studzianki”, 2009; studzianka.eu; Ł. Węda, Stowarzyszenie Rozwoju Miejscowości Studzianka
Napisz komentarz
Komentarze