Jak wskazał wójt Piotr Kazimierski, 17 stycznia to wyjątkowa data, to data męczeństwa unitów, którzy cierpieli za wiarę. - To historia tragiczna, historia naszych przodków, którzy opowiedzieli się za cywilizacją, w której żyjemy obecnie. Car odebrał ostatnią nadzieję, nie pozwolił na pozostanie przy wierze unickiej. Zginęło kilkanaście osób, a kilkadziesiąt innych doznało wielu upokorzeń lub zostało zesłanych na Syberię. Dziś celebrujemy pamięć naszych bohaterów, pamięć, która żyje w nas i determinuje nasze zachowania - zaznaczył Piotr Kazimierski.
Dorobek moralny
Dodał, że unici pozostawili po sobie dorobek moralny i intelektualny. - Robimy wszystko żeby tej spuścizny nie zaprzepaścić. Przygotowano spektakl, a także konferencję, na którą zaproszono wszystkich, którzy się przyczynili do kultywowania kultury naszych przodków - mówił wójt.
Piotr Semeniuk historyk zajmujący się dziejami unitów z Drelowa, wskazuje, że w 1596 r. doszło do podpisania aktu unii brzeskiej, na mocy której utworzono Kościół unicki, który rozwijał się swobodnie do końca XVIII wieku. Z upływem czasu na skutek zgodnego współistnienia obrządku łacińskiego i unickiego, unici przyjmowali także łacińskie zwyczaje, obrzędy liturgiczne, modlitwy i nabożeństwa. U szczytu swej świetności Kościół unicki liczył ok. 9300 parafii i 4,5 miliona wiernych, co przy całkowitej liczbie ludności wynoszącej ok. 10 milionów było liczbą znaczącą.
- Upadek Rzeczypospolitej i rozbiory przyniosły ze sobą likwidację Kościoła unickiego w zaborze rosyjskim. W zaborze austriackim funkcjonował on w dalszym ciągu, jednak wykorzystywany był do celów politycznych. Tam unitów nazywano grekokatolikami. W poł. XIX w. w Królestwie Polskim funkcjonowała już tylko jedna diecezja unicka , zaś carat podejmował coraz nowe działania w celu ujednolicenia go z prawosławiem, państwową religią cesarstwa. Działania te przybrały na sile po upadku powstania styczniowego. Zlikwidowano szkółki unickie, wprowadzano zmianę w obrządku, zastraszano kapłanów, wobec włościan sprzeciwiających się zmianom stosowano kary fizyczne i finansowe. Apogeum prześladowania osiągnęły na początku 1874 r., 17 stycznia w Drelowie przeciw zgromadzonej ludności wystąpiło 400 żołnierzy carskich, którzy użyli broni palnej - przekazuje.
Oddali życie za wiarę
Jak przypomina historyk, w obronie swojej świątyni oddało życie 13 unitów z Drelowa i okolicznych miejscowości. - Według najnowszych badań ta liczba może być większa i wynosić 22 osoby. W wyniku tych zajść rany odniosło ok. 200 osób - mówi Piotr Semeniuk. Wyjaśnia, że podstawowym źródłem wiedzy o tych wydarzeniach jest "Martyrologium" ks. Józefa Pruszkowskiego. Zauważa, że temat ten porusza też wielu nowoczesnych historyków, w tym prof. Andrzej Gil z KUL, a także dr Andrzej Szabaciuk również z tej uczelni, notabene mający swoje korzenie na ziemi drelowskiej. Historyk dodaje iż jeszcze jedną z form prześladowań były zsyłki w głąb Rosji, wspomina nazwisko parafianina drelowskiego Gabriela Gruszki, uczestnika wymienionych wydarzeń skazanego na wygnanie.
- Miejscowość poniosła ogromne straty, nie mogła przez wiele lat podnieść się ekonomicznie, mamy przekazy o biedzie, która dotknęła rodziny unitów. Wśród zabitych był Szymon Pawluk przywódca unickiej konspiracji. Przekaz mówi też, że 17 stycznia kozacy zamordowali jego żonę i dwoje dzieci. Ci, którzy nie podporządkowali się caratowi byli nazywani opornymi - informuje Piotr Semeniuk. Wskazuje, że dopiero ukaz carski z 1905 r. o tolerancji religijnej przyniósł ulgę w prześladowaniach. - Pierwsze prawdziwe lata wolności to dopiero początek I wojny światowej i wkroczenie Legionów Polskich do Drelowa - przekazuje historyk.
Napisz komentarz
Komentarze