Do zarządzania miastem ekipa Radzyń Moje Miasto przygotowywała się od lat. Liczyliście, że to właśnie te wybory dadzą Wam niepodzielną władze w mieście? Jakie było założenie? Czy nie wystraszyła Was ta spektakularna wygrana? Chcieliście rozbić bank?
Radzyń Moje Miasto jako stowarzyszenie powstało w 2017 roku i od początku bardzo jasno komunikowaliśmy, że to stowarzyszenie ma swoje konkretne cele. Wśród nich jest dążenie do tego, aby w mieście uzyskać narzędzia do poprawienia go w wielu obszarach funkcjonowania.
Najbardziej zależało nam na tym, by edukować mieszkańców miasta, powiatu. Promować ten powiat na zewnątrz, krzewić postawę obywatelską, zaangażowanie wśród mieszkańców, świadomość problemów, wspólne poszukiwanie rozwiązań.
Nigdy nie ukrywaliśmy też, że naszym celem będzie wystartowanie w wyborach, więc przez lata różne ciekawe osoby, które pojawiały się na horyzoncie, zgłaszając nam swoje postulaty, prosząc o interwencję, po pewnym etapie pytaliśmy czy chciałyby zostać z nami na dłużej, czy w przyszłości odważyłyby się wystartować z nami w wyborach. W ten sposób skompletowaliśmy ekipę, która poszła do wyborów. To było w pełni świadome. Chcieliśmy słuchać ludzi, razem z nimi napisać program, dać im przekonanie, że będziemy zupełnie innej jakości władzą miejską. We wszystkich obszarach, gdzie to będzie możliwe, chcemy włączać ludzi. Naszym celem jest zarządzanie poprzez partycypację. Robiliśmy to w kampanii, robiliśmy to wcześniej, będziemy robić później.
Skala wygranej faktycznie jest imponująca, ale nie mogła być inna, bo nikt wcześniej nie proponował takich działań. Nikt nie odważył się przejść w kampanii od drzwi do drzwi przez całe miasto. Nikt inny nie odważył się zrobić tego w taki sposób, by mieszkańcy poczuli, że chcemy być obok, wysłuchać ich, znaleźć odzwierciedlenie dla ich potrzeb w programie i chcieć później ten program realizować.
Przyznam, że przewidywałem, że jesteśmy w stanie zdobyć 12 mandatów w radzie miasta. Zdobyliśmy 13.
Pierwsze pytanie jakie się nasuwa po wyborach, to: ewolucja czy rewolucja? Na co mają się nastawić teraz radzynianie?
Właściwie na to pytanie odpowiedziałem przy okazji pierwszego – mówiąc o kampanii bezpośredniej. Mieszkańcy pragną tego, by dobre rzeczy uszanować i zachować, a poprawić te, które powinny być poprawione. Więc siłą rzeczy może to być tylko droga ewolucyjna. Nie każdy z mieszkańców miał też dotychczas możliwość wypowiedzenia swoich spostrzeżeń na temat działania miasta i urzędu. Teraz jest ten moment, żeby i ich wysłuchać. Czeka nas więc wspólne zastanowienie się, gdzie idziemy dalej – nie rewolucyjnie ale ewolucyjnie.
Jakim burmistrzem będzie Jakub Jakubowski?
Uzyskałem dosyć poważny, odpowiedzialny mandat, duże poparcie, sięgające 65 proc. W historii Radzynia po roku 1990 nie miało to miejsca. W Radzyniu zawsze mówiło się, że wygrywa się kilkudziesięcioma głosami, że jesteśmy podzieleni jako społeczność równo na pół.
Dostając tak ogromny kredyt zaufania mam świadomość tego, że bardzo wiele oczekiwań jest we mnie pokładanych. Bardzo dużo zaufania zostało powierzone mnie i całemu komitetowi RMM. Chciałbym, mając tę świadomość, udźwignąć te oczekiwania. Myślę, że już przed kampanią ludziom podobało się to, że jesteśmy blisko, że można nas spotkać na ulicy. Dla nas funkcja radnego, a dla mnie funkcja burmistrza, to nie będzie coś, co pozwoli zamknąć się w czterech ścianach gabinetu, zasiąść w wygodnym fotelu i raz w tygodniu przyjmować interesantów. Ten model na pewno się zmieni, ja będę dalej blisko ludzi czyli w mieście, na ulicach, towarzysząc im w tym, co się w mieście dzieje. Dzięki temu będę świadom, co jest dla ludzi najistotniejsze i co trzeba poprawiać.
Chciałbym też poważnie traktować te grupy, które dotychczas były zaniedbane, a z pewnością taką grupą była młodzież, taką grupą byli radzyńscy przedsiębiorcy. Niestety na przestrzeni ostatnich lat dla młodzieży robiono bardzo niewiele. Proponowano przebieżkę po mieście i grę w piłkę nożną na hali sportowej raz w tygodniu. Parafrazuję tu odpowiedź Jerzego Rębka z debaty przed II turą wyborów. Dla przedsiębiorców – poza kolejnymi pozwoleniami na budownictwo wielkopowierzchniowe, czyli wpuszczanie do miasta kolejnych marketów i korporacji robiono bardzo niewiele. Mówię to przewrotnie. Mamy dziś wiele marketów, z czego po jednym została pusta hala, kilka galerii handlowych i w perspektywie kolejny market. Te wszystkie z pozoru piękne inwestycje, nie pomagają lokalnym przedsiębiorcom. Dziś musimy wyjść naprzeciw właśnie tym ludziom. Musimy się zastanowić, jakich narzędzi, jako samorząd, możemy użyć, spośród tych jakie mamy, by wzmocnić tę gałąź naszej lokalnej gospodarki.
Jako burmistrz obejmie Pan urząd na początku maja. Jakie będą pańskie pierwsze decyzje, które już dawno, obserwując prace miasta czy samego urzędu, Pan zaplanował zrobić?
Trochę górnolotnie to zabrzmi, ale bardzo ważne jest to, że w mieście już udało się nam poprawić atmosferę. Przez 10 lat Radzyń był podzielony na tych będących blisko rządzącej ekipy, którzy czują się tutaj zaopiekowani oraz połowę, która z tą ekipą wprost nie sympatyzowała i traktowana była, jak to mówi młodzież „z buta”. Niespełna połowa rady miasta nie miała szans wyartykułowania swoich postulatów i skutecznego ich zrealizowania. Tak też czuła się połowa miasta. Ta połowa nie miała równego dostępu do środków i nie była odpowiednio zaopiekowana. Chcielibyśmy to sklejanie miasta kontynuować. Chcemy, by ludzie czuli się dobrze w swoim mieście.
Czego mogą oczekiwać radzynianie (konkretnych decyzji, których efekty będą dla nich widoczne) w ciągu pierwszego roku pańskiego urzędowania?
Trzy rzeczy które będą widoczne w nadchodzących miesiącach? Chcemy powiesić nasz program wyborczy na ścianach w urzędzie miasta, tak by do nas przyjść, odnaleźć ten swój punkt, przez który na nas zagłosowano i zapytać, co w tym zakresie zostało już zrobione, na jakim jesteśmy etapie, kiedy zostanie zrealizowane. Nie chcemy, by ktoś miał wrażenie, że obiecaliśmy coś, za co nie chcemy się zabrać, że była to pusta obietnica. Bardzo poważnie traktujemy mieszkańców jako partnerów.
Druga rzecz to większe wsparcie dla organizacji pozarządowych. Zachęcanie do tego, by te organizacje sięgały po miejskie środki, zachęcanie ich do tego, by sięgały też po środki zewnętrzne. Chcę, by wszystkie organizacje działające na rzecz sportu, seniorów, młodzieży były wspierane, a tu tendencja była spadkowa na przestrzeni ostatnich lat. To trzeba bardzo szybko zmienić.
Trzecią rzeczą, którą chciałbym jak najszybciej zrobić to to, że nie będziemy już mieli przeszkód, które sami sobie postawiliśmy w przyciąganiu środków zewnętrznych. Mam tu na myśli Samorządową Kartę Praw Rodzin, którą przyjęło miasto i powiat w 2019 roku. Powiat już dawno się z niej wycofał, miasto szło w zaparte. I miałoby to jeszcze jakikolwiek sens, gdyby ta Karta dawała cokolwiek mieszkańcom. Tymczasem ten dokument tylko mieszkańcom szkodził, bo spowodował zablokowanie środków europejskich. Trzeba ten dokument jak najszybciej uchylić. W jego miejsce być może stworzyć inne narzędzie, realnie wspierające radzyńskie rodziny. Nie możemy sobie pozwolić, by jakiekolwiek środki, w trudnej sytuacji samorządowego budżetu, przechodziły nam koło nosa. Dlatego już w pierwszym roku będziemy sięgać po środki zewnętrzne dla miasta i będziemy zachęcać wszystkie podmioty, które mogą to robić, do takiego działania.
Czego w funkcjonowaniu miasta na pewno Pan nie zmieni?
Nie zmienię szacunku do tradycji, bo taki w mieście jest i taki pozostanie. Nie zmienię tego, że są w mieście wydarzenia, które są ważne dla różnych grup. Są grupy, które mają swoje programy, inicjatywy, mają swoje dotacje i wszystkie te grupy działające na rzecz lokalnej społeczności, nadal będą funkcjonować. To jest wspólnota, nasz wspólny wysiłek, który trzeba docenić i pielęgnować.
Napisz komentarz
Komentarze