"I to jest dopiero patodeweloperka!", "9-metrowa klitka, ogrodzone ławki w polu. Polska patodeweloperka", "Tragedia, w tym kraju rzadzi biznes i ostatnia cyfra w rachunku wyników. Patodweloperka, wycinka natury, biznes wszędzie. Chore." To tylko kilka wpisów w serwisie X (Twitter), które są wyświetlane gdy wpisze się hasło „deweloperka”.
Definicja
Każdy chyba zna znaczenie tego słowa, ale Obserwatorium Językowe Uniwersytetu Warszawskiego definiuje je tak: „nazywa się potocznie i pogardliwie komercyjną budowę nieruchomości, które mają przynieść szybki zysk, są nieprzyjazne lokatorom i często powstają wbrew przepisom prawa budowlanego”. I dodaje, że słowo powstało poprzez połączenie cząstki pato- (obecnej między innymi w wyrazie patologia) oraz rzeczownika deweloperka (działalność związana z inwestowaniem w budowę nieruchomości na sprzedaż albo wynajem). Oznacza to nic innego jak bloki stawiane tak blisko siebie, że ludzie mogą sobie podawać ręce przez okna. To mikroskopijne place zabaw. To skrajnie małe mieszkania i wiele innych tego typu działań.
Wyrok sądu
Czy to brzydkie słowo? Wydaje się, że tak, ale teraz mamy pewność. Otóż pewien aktywista z Warszawy ogłosił na serwisie X, że jest w Polsce pierwszy wyrok skazujący za użycie słowa „patodeweloperka". Wyrok dotyczy jego kolegi, który został pozwany przez jednego z deweloperów. Właśnie za naruszenie dóbr osobistych. Sąd pierwszej instancji uznał, że doszło do takiego czynu. To jeszcze nie koniec, bo skazany zamierza się od wyroku odwołać, ale i tak wyrok jest w pewnym sensie przełomowy. Może uruchomić lawinę pozwów. Urażeni inwestorzy budujący osiedla mogą teraz pozywać za „patodeweloperkę” użytą wobec nich.
Ale mieszkania się sprzedały
Sprawa zaczęła się jeszcze w 2016 roku. Wówczas firma deweloperska kupiła od miasta działkę w Warszawie. Miejscy aktywiści oceniają, że do sprzedaży doszło bez wymaganej zgody konserwatora zabytków. Firma w tym miejscu postawiła apartamentowce i, jak podają aktywiści, jednym z wątków afery było wykorzystanie pasa drogowego jako zaplecza budowy, co było niezgodne z umową.. Finalnie deweloper został ukarany kwotą 37 mln zł. Ta sankcja została jednak uchylona.
Deweloper podał do sądu aktywistę za naruszenie dóbr osobistych. Chodziło o treść trzech jego wpisów na X. W jednym aktywista, ciesząc się z nałożonej na dewelopera kary, napisał: "Wielki dzień w walce z patodeweloperką!". Sąd uznał, że posłużenie się nim mogło zaszkodzić inwestorowi i jego interesom. Choć aktywiście zauważyli, że apartamenty sprzedały się jeszcze przed końcem budowy.
Odbiór negatywny
– Odnosząc się do sformułowań dotyczących porównania działalności powoda do „patodeweloperki", w ocenie sądu, odbiór wskazanego pojęcia w opinii publicznej jest jednoznacznie negatywny. Samo słowo "patodeweloperka" jest określeniem potocznym, używanym do opisywania inwestycji, które charakteryzują się uderzającymi i widocznymi na pierwszy rzut oka nieprawidłowościami w realizowaniu inwestycji budowlanych. Słowo patodeweloperka użyte w stosunku do powoda jest obraźliwe i nie znajduje żadnego uzasadnienia – czytamy w uzasadnieniu wyroku, które opublicznili aktywiści.
Skazany, zgodnie z tym wyrokiem, ma skasować dwa wpisy internetowe i wpłacić 5 tys. zł na wskazaną fundację.
Napisz komentarz
Komentarze