Uświadomienie sobie różnicy między introwertykiem a ekstrawertykiem, według dr Davida Richo, terapeuty do spraw rodzinnych i małżeńskich, pomoże nam zrozumieć potencjalnego lub obecnego partnera. Każdy z nas w jakimś stopniu jest i jednym, i drugim typem, ale któryś z nich przeważa. W relacjach często ujawniają się dwa bieguny tych osobowości. Jeśli jedna osoba jest bardziej ekstrawertykiem, u partnera aktywuje się introwertyzm. Wówczas ludzie zauważają, że się różnią i nie zawsze reagują na to ze spokojem i akceptacją.
Różnice, różnice
Ekstrawertyk zazwyczaj jest ożywiony w towarzystwie innych ludzi oraz w sytuacjach intymnych, introwertyk czuje się wtedy nieswojo. Pierwszy z nich szuka osób, z którymi mógłby się zaprzyjaźnić, drugi ich unika. Ekstrawertyk ryzykuje zatraceniem się w drugiej osobie, introwertyk izolacją. Dla ekstrawertyka doświadczenie przeżywane jest natychmiast, introwertyk potrzebuje przestrzeni, żeby dopuścić do siebie uczucia. Introwertyk na stres reaguje alarmem: "Muszę stąd uciekać!", ekstrawertyk: "Muszą kogoś znaleźć!".
W relacji spotkanie tych dwóch przeciwstawnych typów może prowadzić do konfliktów. Dla ekstrawertyka zachowanie introwertyka może być zbyt mało spontaniczne i nieśmiałe. Może on czuć się odrzucany, gdy introwertyk potrzebuje być sam, by w spokoju odczuwać i odpocząć od ludzi. Ekstrawertyk bowiem szuka towarzysza do rozmowy i wspólnego przeżywania doświadczeń. Jeden unika pytań, drugi często pyta. Ekstrawertyk odsłania swoje uczucia z łatwością, dla introwertyka jest to niebezpieczne, co może być odbierane jako skrytość i brak zaufania.
Potrzebna wzajemna akceptacja
Ekstrawertykowi może być trudno żyć z introwertykiem bez akceptacji jego osobowości, bez zrozumienia potrzeby samotności i tajemnego świata wewnętrznego. Dla niego potrzeba introwertyka, by chodzić własnymi drogami, może być oznaką odrzucenia. Gdy ktoś taki zamknie się w pokoju, pogrąży na cały wieczór w lekturze książki lub we własnych myślach, patrząc w okno, partner może poczuć się niepotrzebny. Introwertyk, żeby funkcjonować wśród ludzi czy w relacji, potrzebuje odłączyć się od innych, zdystansować się.
Introwertycy to najczęściej osoby samodzielne i niezależne, które mają opory przy współpracy, kooperacji, uwzględnianiu ludzi i bywa, że czują się z tego powodu winni. Kontakty z innymi są obwarowane progami psychicznymi. Według Davida Richo introwertycy stanowią mniejszość, są jak leworęczni wśród praworęcznych. Dlatego introwertyk często musi walczyć o to, żeby być sobą. Jeśli nie ma w nim mocy, żeby znaleźć w sobie taką siłę, czuje przymus bycia fałszywym, żeby zaspokoić oczekiwania osoby bardziej otwartej i towarzyskiej. Asertywność nie jest łatwa dla introwertyków, dlatego potrzebują oni wyrozumiałych i czułych partnerów.
Jak kochać introwertyka?
Na pewno doceni on, że partner będzie świadomy jego introwertyzmu, jego inności. Bądź wobec niego lojalny w sposób, który nie zostanie zinterpretowany jako nadzór lub ingerencja. Zaakceptuj jego potrzebę dystansu, która nie zostanie potraktowana jako odrzucenie. To mu zapewni ogromne poczucie bezpieczeństwa. Introwertyk potrzebuje jako pierwszy dać sygnał, że jest gotowy na jakąkolwiek bliskość. Nie lubi być zaskakiwany entuzjastycznymi przejawami uczuć, lęka się wylewnej emocjonalności. Introwertycy to wrażliwcy, którzy często swoją uczuciowość mylą ze słabością. Dlatego dobrze jest, będąc z introwertykiem, wyrażać uznanie tego, że jest delikatny, uprzejmy oraz potrafi się dostosować.
Jego kolejną zaletę stanowi to, że jest raczej akceptujący i niekrytyczny. Daje też pełną swobodę działania. Doceń to. Pozwalaj introwertykowi jak najczęściej być samemu, to ważne. Kiedy poczuje się odprężony i bezpieczny, sam będzie domagał się twojego towarzystwa i będzie się nim cieszył. On się zbliża, kiedy jest na to gotowy. Tylko wtedy dzieli się swoim życiem. Pamiętaj, że introwertyk wiele czuje i zauważa, ale nie zawsze okazuje uczucia. Naucz się czytać subtelne sygnały, które wysyła.
Bycie z introwertykiem jest szkołą cierpliwości, reagowania z wyczuciem, zaufania, a także wewnętrznej pewności, że jest się godnym miłości. Kiedy podejmie się takie wyzwanie, jest duża szansa, że introwertyk obdarzy miłością subtelną i pełną oddania. Stanie się tak, gdy nie będzie czuł przymusu, że ktoś od niego tego oczekuje.
Równowaga sposobem na trwałą miłość
Przyjrzyjcie się jak wygląda to trwanie. Często kobieta traktuje siebie jak niewolnicę relacji, a mężczyzna jest związku tylko jedną nogą, odczuwa lęk przed bliskością. Straszne jest trwanie w tym pogubieniu, w niezrealizowanych marzeniach o wspólnym byciu, w rozczarowaniu. Bo w miłości najważniejszy jest nie ślub, ale sposób na to bajkowe – żyli długo i szczęśliwie.
Dlaczego wpadamy w pułapkę mitów o związkach, wikłamy się w lękach? Kobiety nie są z Wenus, a mężczyźni nie są z Marsa, jesteśmy ziemianami. Ale łatwiej zrzucić coś na różnice tkwiące w naturze, ewolucji, budowie jakiejś części mózgu, bo tego się nie da zmienić, a przynajmniej nie w jednym pokoleniu, niż wziąć odpowiedzialność za swoje życie i swój związek. To wymaga pracy nad sobą, uważności, starania się każdego dnia od nowa, sporego wysiłku i zgody na błędy.
Związek polega na tworzeniu partnerstwa, czyli jest ciągłym balansowaniem pomiędzy JA a MY. A kultura ma tu niezmiernie dużo do powiedzenia. Kobiety uczy się od najmłodszych lat, że związek to jest to, co nadaje sens życiu, a wszystko inne – talenty, marzenia, ambicje, przyjaźnie, zainteresowania – są drugoplanowe. Zaś mężczyznom wpaja się, że w związku mają prawo do: swojej "jaskini", swojego gabinetu w trzypokojowym mieszkaniu, wieczorów tylko z kolegami, czasu bez partnerki i dzieci, realizowania marzeń poza związkiem. Oni, będąc w MY, nie tracą swojej tożsamości. Co więcej – kobiety szanują to odrębne JA, stoją na jego straży – czasem kosztem siebie i dzieci.
On ciągle kawaler
Wielu mężczyzn żyjących od lat związkach zachowuje się jakby byli kawalerami. Latem tydzień z rodziną nad morzem i dwa tygodnie z kolegami na rejsie, zimą wyjazd na narty z przyjacielem ze studiów. Po pracy właściwie nie zajmują się domem ani dziećmi. Może w sobotę taki ojciec pójdzie z synkiem na spacer, ale za to zamknie się na cały wieczór pod pretekstem pracy, zaś kiedy dziecko jest chore i marudne, to on nie wykaże się cierpliwością czy zaradczymi umiejętnościami.
A kiedy miał je nabyć? Nadmiernie strzegąc swojego JA, mężczyźni nie angażują się w pełni w związek ani w wychowanie dzieci. Tracą bliskość i więź. Stają się osobami na dochodne dla swoich partnerek, rodziny. A każdy brak równowagi jest zgubny. Rzecz nie co, ale w jakich proporcjach. Kobieta i mężczyzna, będąc w takim trwaniu, nagle orientują się, że znajdują się na dwóch przeciwległych biegunach.
Ona składa ofiarę
Kobiety postępują odwrotnie – kiedy pojawia się ten odpowiedni mężczyzna – to im bardziej się angażujemy w związek, tym bardziej rezygnujemy z całej reszty lub pokazujemy, że nie jest istotna. A to oznacza, że unieważniamy część swojego życia i część siebie. Dla większości kobiet ważne jest MY, dla którego poświęca się JA. Kobiety te szczerze liczą, że mężczyzna to doceni. Ba, w imię tych wszystkich poświęceń, wymagają tego.
Kto docenia ludzi nudnych i roszczeniowych. A takie się stajemy, gdy w imię związku czy małżeństwa składamy ofiarę (często przez nikogo nieoczekiwaną) z części siebie, tej części, która była dla nas rozwojowa, energetyczna, radosna, zwariowana, interesująca. Ta niepotrzebna ofiara sprawia też, że wymagamy od mężczyzny, żeby zastąpił nam ten świat, z którego zrezygnowałyśmy. To jest największe kłamstwo mitu o miłości romantycznej – mianowicie, że jakikolwiek człowiek jest w stanie zastąpić drugiemu człowiekowi bogactwo świata i relacji z ludźmi. Niemożliwe!
Dopóki będziemy się upierać, że pochodzimy z dwóch różnych planet i tego się zmienić nie da, dopóty spotkanie kobiety i mężczyzny nie będzie miało szczęśliwej kontynuacji. Właściwie po co być razem? Odpowiesz: żeby się wspierać, żeby razem dzielić życie, żeby mieć kogoś, komu można ufać. A ja odpowiem, żeby się rozwijać. Samo stworzenie związku jest już wyzwaniem, ale utrzymanie go w dobrym zdrowiu i kondycji, to już wyczyn. A dobra kondycja związku, to nie tylko dbanie o MY, ale także dobra kondycja dwóch odrębnych JA.
Wzajemny rozwój
Zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn związek (choć ważny, bardzo ważny, najważniejszy) nie jest całym życiem – chcemy dla siebie wszystkiego: osiągnięć zawodowych, przyjaźni, rozwoju duchowego, bliskich relacji z rodziną, realizacji marzeń, podróżowania, domatorstwa, zabawy, rywalizacji, dyskusji o ważnych sprawach i śmiechu. Żeby to realizować, potrzebujemy i partnera, i całej reszty świata. Związek jest szansą rozwoju dla każdego. Dla niejednej kobiety – żeby nauczyć się cenić i poważnie traktować swoje potrzeby i relacje poza związkiem. A dla wielu mężczyzn – żeby nauczyć się bycia w domu od strony męczącej powtarzalnej codzienności i brania pełnoetatowego udziału w wychowaniu dzieci.
Jaka czeka nas za to nagroda, oprócz tej wiecznej? Taka, że doświadczymy pełni ludzkiego istnienia. Doświadczymy siebie jako odrębnej istoty z własnym światem i egoistycznym (to nie jest negatywne słowo, jeżeli nie jest nadużywane) JA. A także naszym udziałem będzie MY, z całą radością bycia dla innej osoby i kierowania się jej potrzebami oraz stworzenia związku i bycia w nim, gdy wzrasta, przeżywa trudności i dojrzewa.
~ Weronika Bielicka
Napisz komentarz
Komentarze