Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 17 kwietnia 2025 08:42
Reklama
Reklama

Kot na drzewie, czyli strażacy w akcji

W Chotyłowie w gm. Piszczac kot wdrapał się na drzewo i ani myślał z niego zejść. Kiedy zawodowi strażacy odmówili jego ściągnięcia, na ratunek zwierzęciu przyszli ochotnicy. Czy strażacy powinni wyjeżdżać do takich zgłoszeń? Zdania są podzielone.
Kot na drzewie, czyli strażacy w akcji

Trudny orzech do zgryzienia mieli mieszkańcy Chotyłowa. Kot wszedł na drzewo, a ich sposoby ściągnięcia go stamtąd, okazały się zawodne. - Kot siedział na drzewie dwa dni i przeraźliwie miauczał. Próbowaliśmy go stamtąd jakoś zwabić, ale nic to nie dało. Ze zwykłej drabiny nie mogliśmy się do niego dostać – opowiada pan Krzysztof, mieszkaniec Chotyłowa.

Reklama

Zawodowi odmówili

Choć kot nie był jego, a sąsiadki, to zrobiło mu się go szkoda i dlatego poprosił 20 września o pomoc strażaków z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej. Jednak oficer dyżurny przyjmujący zgłoszenie, nie zlitował się nad losem kotka. - Powiedział, że strażacy nie ściągają ich z drzew i poradził mi, żebym zwabił go na kiełbasę. Był wobec mnie niegrzeczny i po prostu mnie zbył – żali się pan Krzysztof.

Nie dał jednak za wygraną i razem z innymi mieszkańcami Chotyłowa uderzył w sprawie kota do schroniska dla zwierząt, a nawet wójta gminy Piszczac. W końcu po wielu prośbach na ratunek zwierzakowi ruszyli strażacy z Chotyłowa, którzy nie tylko dzielnie się spisali, co pochwalili się zakończoną sukcesem akcją na Facebooku.

"Działania polegały na sprawieniu drabiny i wprowadzeniu ratownika na drzewo w celu ściągnięcia kota. Spektakularna akcja zakończyła się sukcesem. Podczas prowadzenia działań nie ucierpiał żaden strażak, a tym bardziej żadne zwierzę" – opisali swoje działania ochotnicy.

Mariusz Kosiński, wiceprezes OSP w Chotyłowie, przyznaje, że wprawdzie ochotnicy rzadko biorą udział w takich akcjach, ale jak trzeba, to nie odmawiają wsparcia - Mieszkańcy sporadycznie proszą nas o pomoc w ściągnięciu z wysokości zwierząt. Zazwyczaj nie nadużywają naszej pomocy – uważa Kosiński.

Najpierw ratowanie ludzi

Czy strażacy powinni zawracać sobie głowę kotami i innymi zwierzętami? Zdania są podzielone. Niektórzy, biorąc pod uwagę koszty wynikające z interwencji, uważają to za absurd. Inni znów twierdzą, że takie akcje są uzasadnione, choćby ze względów bezpieczeństwa.

- Wydaje się, że ściągnięcie kota z drzewa to błaha sprawa i jego właściciel sam sobie powinien z tym poradzić. Jednak starszym osobom trudno się wdrapać na drzewo. Nie mówiąc już o tym, że łatwo sobie coś złamać – uważa pan Krzysztof. A Jacek Szczepaniak, komendant gminny OSP w Piszczacu dodaje. - Ludzie często nie mają odpowiedniego sprzętu do ściągnięcia z wysokości zwierząt. Naszą rolą jest pomoc innym – nie ma wątpliwości komendant.

Mirosław Byszuk, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej, twierdzi, że podstawowym zadaniem zawodowych strażaków jest ratowanie życia i zdrowia ludzi. - To dyżurny operacyjny podejmuje decyzje o wyjeździe strażaków do akcji. Gdy mamy zdarzenia wyższej wagi, to nie możemy od razu jechać gdzieś, aby ściągnąć zwierzę z drzewa. Czasami dajemy czas właścicielowi na zwabienie go – przyznaje Byszuk.

Zawodowi strażacy gaszą nie tylko pożary, ale angażowani są też w inne działania jak choćby wyciąganie konia z szamba. - Kiedyś usuwaliśmy też gniazda os i szerszeni. Teraz zajmują się tym specjalistyczne firmy – mówi rzecznik bialskiej straży pożarnej.

Agregat ratował życie

Na brak pracy nie mogą narzekać też ochotnicy, zwłaszcza jeśli ich jednostka należy do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. Wachlarz ich zadań jest szeroki. - Usuwamy gniazda os i szerszeni, zabezpieczamy imprezy kulturalne, religijne, sportowe i wzywani jesteśmy do wielu innych zdarzeń – wylicza Szczepaniak, który twierdzi, że strażacy mają satysfakcję z tego, że mogą komuś pomóc w biedzie.

Jak choćby wtedy, kiedy pożyczyli agregat prądotwórczy chorej, która podłączona jest do specjalistycznego sprzętu i nie może funkcjonować bez prądu. Ale bywa też, że nawet najlepsze chęci nie wystarczą. - Latem dostawcę towaru do sklepu w Piszczacu przygniotła winda. Nie mogliśmy mu pomóc, bo nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu. Bezradność jest najgorsza – ocenia komendant OSP.

Strażacy z gminy Piszczac otrzymują ekwiwalent w wysokości 10 zł za godzinę jedynie za udział w akacjach ratowniczo-gaśniczych. Natomiast już imprezy zabezpieczają za darmo.

Usuwali dzika

Magdalena Pacyna, prezes OSP w Zalesiu, przyznaje, że ochotnicy w gminie są niemal od wszystkiego. Bo to ich się wzywa, gdy komuś woda zalała piwnicę, palą się nieużytki, dom, czy choćby szerszenie i osy zagnieździły się na werandzie. Zdarza się też, że niepotrzebnie. Przykład - podtopione podwórko, a wody tyle co kot napłakał.

- Całkiem niedawno usuwaliśmy dzika potrąconego na drodze, a jakiś czas temu wyciągaliśmy padłe zwierzę. Wprawdzie do zdjęcia zwierząt z drzew nikt nas jeszcze nie wzywał, ale gdyby była taka potrzeba, to pomoglibyśmy. Od tego jesteśmy – twierdzi Pacyna.

Ochotnikom z gminy Zalesie płaci się ekwiwalent za każdy wyjazd. Za godzinę pracy dostają 10 zł. - Kiedy akcja trwa krótko, to nawet jej nie rozliczamy, bo uważamy, że się nie napracowaliśmy. Społecznie też zabezpieczamy imprezy – zapewnia szefowa OSP.

~ Monika Maryniuk

Zobacz też: Strażacy ściągali z drzewa kota i... faceta

Reklama

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

bezrobotny 13.10.2016 08:42
Doczekaliśmy wreszcie takich standardów demo - kracji, że do kota, który wlazł na drzewo wzywa się kilka jednostek straży pożarnej. Natomiast, jak na ulicy umiera człowiek, często doprowadzony przez kolejne rządy do bezdomności, to NIKT o tym słowem się nie zająknie. Skąd ta ,,moda'' w mediach, że kot jest bardziej ,,medialny'', jak człowiek zepchnięty w ramach ,,planowego, strukturalnego bezrobocia'', do skrajnej beznadziei w poszczególnych etapach, tzw. ,,transformacji ustrojowej''.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Panna ApteczkowaTreść komentarza: Czy to ważne kim był topielec ? GRUNT ŻE SIĘ UTOPIŁ . Utopił się i dzięki temu nie popełnił przestępstwa nielegalnego przekroczenia granicy .Data dodania komentarza: 16.04.2025, 10:24Źródło komentarza: Kim był topielec z Bugu?Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Banach nie BanaśData dodania komentarza: 16.04.2025, 08:38Źródło komentarza: Szukają go z powietrza, wody i lądu [WIDEO, ZDJĘCIA]Autor komentarza: PodlasiakTreść komentarza: Znam go z młodych lat on od nastolatka był taki aby kogoś okraść, naćpać się. Swoich ziomków z osiedla też okradał albo pożyczał kasę i nie oddawał. Dziewczynę uderzyć już wtedy mu się zdarzało więc wiadomo było że skończy jako "profesjonalny" domowy ninja. Życzę wszystkiego najgorszego dla tego czegoś bo człowiekiem takiego ścierwa nazwać nie można.Data dodania komentarza: 15.04.2025, 22:58Źródło komentarza: Poszukiwany za przemoc domową i narkotykiAutor komentarza: MążTreść komentarza: Ja też tak kiedyś zaginąłem . Szukała mnie żona, dzieci , rodzice i dalsza rodzina. Tydzień czasu nie dałem znaku życia . Wyłączyłem telefon i siedziałem u kochanki i piłem piwo , wino wódkę . Po tygodniu nakrył nas mąż kochanki i wyrzucił mnie na kopach z jej domu. Mąż kochanki jest kierowcą ciężarówki , jeżdzi Tirami i na trzy tygodnie wyjeżdża w trasę . Wtedy wrócił przed czasem z trasy i nas nakrył jak się zabawialiśmy . No co ???? Ona samotna on też jako kierowca ciężarówki Tirowiec obraca Tirówki to i jego żona zabawiała się ze mną . Nawet nie był zły tylko powiedział , że jak chcemy się zabawiać to nie w jego domu .Data dodania komentarza: 15.04.2025, 19:21Źródło komentarza: Szukają go z powietrza, wody i lądu [WIDEO, ZDJĘCIA]Autor komentarza: RadaTreść komentarza: Niektórzy chcą się mnożyć, niektórzy chcą, by mnożyć, a niektórzy chcą normalnie żyć. Pierwszeństwo ma prawo do życia!Data dodania komentarza: 15.04.2025, 18:09Źródło komentarza: Wróci bykowe? Jak nie masz dzieci, to płać podatek. I to niemały
Reklama
Reklama