- Kolejne ognisko pojawiło się w Rogoźnicy, w jednym kurniku zlikwidowano 25 tys. drobiu, obok znajduje się drugi kurnik, w którym jest 15 tys. drobiu, nie mamy jednak na temat mniejszego kurnika informacji, ale niewykluczone, że powiatowy lekarz weterynarii uzna to za jedną jednostkę epizodyczną. Podejrzenie zostało postawione w piątek - 17 stycznia, działania zaczęły się w sobotę - 18 stycznia - mówi wojewódzki lekarz weterynarii Agnieszka Smyl.
Drugie ognisko rzekomego pomoru drobiu zostało potwierdzone 13 stycznia w Zasiadkach w gminie Międzyrzec Podlaski.
Potrzebne specjalne dochodzenie
- W dwóch obiektach znajdowało się ok. 77 tys. drobiu. Drób był leczony od 24 grudnia, na bakteryjne zapalenie. Próby zostały pobrane przez powiatowego lekarza weterynarii przez zwiększoną śmiertelność. Na miejscu przeprowadzono badanie sekcyjne, i te próby trafiły do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, okazało się, że to rzekomy pomór drobiu. Drób w tych kurnikach został poddany utylizacji. Obszar, który był zagrożony, teraz wchodzi w zapowietrzony. Zmieniają się granice obszarów - przekazuje Agnieszka Smyl.
Zasiadki były w obszarze zagrożonym, teraz znajdują się w obszarze zapowietrzonym. Z racji tego, że Zasiadki znajdują się blisko granicy z województwem mazowieckim, obszary zostały wyznaczone, także na terenie powiatu łosickiego. Jak informuje mazowiecki wojewódzki lek. wet. Paweł Jakubczak, w obszarze zapowietrzonym jest gmina Łosice (miejscowości: Stare Biernaty, Biernaty Średnie, Rudnik, Chotycze, Chotycze-Kolonia, Jeziory, Toporów, Łuzki).
Dodaje, że nastąpiło oczyszczenie kurników i dezynfekcja. Zasiadki były w obszarze zagrożonym, teraz znajdują się w obszarze zapowietrzonym. Z racji tego, że Zasiadki znajdują się blisko granicy z województwem mazowieckim, obszary zostały wyznaczone, także na tym terenie. - Aby uzyskać odszkodowanie, musi się odbyć dochodzenie, na podstawie jego wyników powiatowy lekarz weterynarii uzna, czy należy się odszkodowanie czy też nie. Jeżeli będą rażące zachowania ze strony hodowcy ciężko będzie o odszkodowanie. Jeżeli gospodarstwo będzie spełniało wszystkie warunki bioasekuracji, na pewno będzie przyznane odszkodowanie. Jednak, kiedy to nastąpi jest w gestii powiatowego lekarza weterynarii. Kwarantanna trwa 30 dni od momentu ostatecznej dezynfekcji - wyjaśnia Agnieszka Smyl.
Cztery ogniska
W powiecie bialskim są cztery ogniska, pierwsze się pojawiło w Dołhołęce w zeszłym roku 30 grudnia i 31 grudnia zeszłego roku postawiono podejrzenie drugiego ogniska w Rzeczycy, a potwierdziło się to w nowym roku, z kolei trzecie zostało zgłoszone 10 stycznia w Zasiadkach, a 17 stycznia w Rogoźnicy. - Hodowcy zgłaszają niepokojące objawy wśród drobiu do powiatowego lekarza weterynarii. Nie prowadzimy monitoringu, dopóki nic się w stadzie nie dzieje - przekazuje Agnieszka Smyl.
- 16 stycznia odbyło się posiedzenie sztabu kryzysowego. Zapadły ustalenia w kwestii poszerzenia terenu stref zapowietrzonej i zagrożonej. Całe dalsze postępowanie w sprawie utylizacji chorych ptaków jest pod nadzorem wojewódzkiego lekarza weterynarii, podobnie jak kwestia wypłaty odszkodowań - mówi starosta Mariusz Filipiuk.
Przyznaje, że rozprzestrzenianie się rzekomego pomoru drobiu to znaczący problem. - Na terenie powiatu mamy wielu hodowców drobiu. W prawdzie mamy świadomość, że po utylizacji ci ludzie otrzymają odszkodowania, ale jest to kwestia czasu. Pewien okres zajmie utylizacja, dezynfekcja, i usuwanie obornika, następnie po ostatecznej dezynfekcji hodowca przez 30 dni nie będzie mógł wstawić nowego rzutu. W momencie kiedy pojawi się kolejne ognisko w pobliżu, to czas oczekiwania się wydłuży. Będzie to dotkliwe dla hodowców. Mamy też świadomość, że w większości te inwestycje były budowane za kredyt, który trzeba spłacać - zauważa starosta.
Napisz komentarz
Komentarze