Najpierw nakrętki
Rodziców niespełna 2-letniego Mikołaja nie stać na drogie leczenie, dlatego zaapelowali o pomoc finansową. Pomoc postanowili Agnieszka i Jacek Draganowie, małżeństwo z Białej Podlaskiej. Najpierw zorganizowali akcję pomocy, w którą zaangażowały się bialskie szkoły, przedszkola, sklepy, bialska delegatura Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie, Urząd Miasta oraz podstawówki w Ruskowie i Ortelu Książęcym, udostępniając miejsce na zbiórkę nakrętek oraz zbierając je. Apel o zbiórce pojawił się również na łamach "Słowa Podlasia". Pieniądze uzyskane ze sprzedaży nakrętek przeznaczono na leczenie Mikołaja.
Małżeństwo zachęcone pozytywnym odzewem akcji nakrętkowej poprosiło jeszcze raz ludzi dobrej woli o wsparcie finansowe. Tym razem podczas koncertu charytatywnego, który się odbył 8 października w sali widowiskowej Bialskiego Centrum Kultury. I choć sala nie pękała w szwach, to ci, którzy przyszli, pokazali, że mają wielkie serca i z chęcią brali udział w licytacji. Pod młotek poszły meble ogrodowe, karnet do sali zabaw Zameczek w Białej Podlaskiej, szkatułka, komplet pościeli czy też udział w sesji fotograficznej w bialskim parku Radziwiłłowskim.
Zaśpiewała Etna
W pomoc Mikołajowi włączyli się też artyści, którzy wystąpili nie pobierając za to opłaty. Publiczności zaprezentowali się podopieczni Ireneusza Parafiniuka, czyli Jadzia Kuzaka, Adrian Litewka i Eryk Waszczuk. Można było również podziwiać instruktorkę tańca Karolinę Dudę-Prokocką i jej kursantki, które zatańczyły tańce nawiązujące do afrykańskich. Na scenie wystąpiła też gwiazda disco polo Etna.
Aby atmosfera na imprezie była gorąca, zadbał prowadzący ją Wodzirej Wojtek. Dzięki niemu publiczność zerwała się do tańca. W sobotnie późne popołudnie czekały na nią też inne niespodzianki w postaci pokazu ognia w wykonaniu teatru Antidotum, czy też możliwości zrobienia sobie zdjęcia z myszką Miki, pomalowania twarzy oraz włosów kolorowym sprajem.
Wzruszeni rodzice
W koncercie wziął udział jego główny bohater czyli mały Mikołaj z rodzicami. Byli oni zaskoczeni tym, że zupełnie obcy im ludzie, czyli Agnieszka i Jacek Dragan, tak bardzo mocno chcą pomóc ich synkowi, ale też odzewem akcji w Białej Podlaskiej.
- Agnieszka i Jacek mają wielkie serca, bo nie znając nas zaangażowali się w pomoc. Jesteśmy im za to wdzięczni, jak i też tym wszystkim, którzy przejęli się losem Mikołaja – przyznaje wzruszona Marta Góralczyk, mama chorego chłopca.
Kobieta mocno wierzy w to, że jej syn będzie kiedyś normalnie funkcjonował. - Gdybym tak nie myślała, to chyba zwariowałabym. Co miesiąc na zakup leku potrzebujemy aż 4,2 tys. zł. Niestety, nie jest on refundowany i dlatego musimy sobie radzić sami. Gdyby nie pomoc ludzi, to pewnie nie tylko nie mielibyśmy za co leczyć synka, ale co jeść i spać – przyznała pani Marta.
Monika Maryniuk
Napisz komentarz
Komentarze