O sprawie mówi się głośno już od kilku miesięcy. Dotyczy elektrośmieci, które są przetwarzane przez zakład mieszczący się przy ul. Spółdzielczej. Mieszkańcy miejscowości zauważyli, że od jakiegoś czasu firma gromadzi materiał, w wyniku czego jego ilość szybko wzrosła. Boją się, co będzie za pół roku. – Gminy nie stać na pokrycie kosztów utylizacji w razie upadku Green Office – mówią. Twierdzą, że koszt jego ewentualnej utylizacji wynosi od 8 do 10 mln złotych.
– Coraz częściej słyszy się też o pożarach, jakie wybuchają na takich dużych składowiskach – mówi pani Barbara. – Jest lato, o zaprószenie ognia nietrudno. Czy ktoś to wysypisko kontroluje?
– Z tego, co wiemy, decyzja na działalność firmy została wydana w obrębie miejsca znajdującego się bezpośrednio przy ulicy i tylko na transport materiału. Tymczasem tony śmieci zalegają poza placem – podnosił temat podczas sesji rady gminy Łomazy, radny Wiesław Bańkowski..
Przedsiębiorca tłumaczy, że firma istnieje od 2013 roku, ciągle się rozrasta i tworzy nowe miejsca pracy. Obecnie zatrudnia 130 osób, zarówno z gminy Łomazy, jak również osadzonych z Zakładu Karnego w Zabłociu. W związku z rozwojem zwiększa się również ilość elektrosprzętu na terenie zakładu. – Rozumiem, że ilość zalegającego materiału niepokoi mieszkańców ale nie wynika to z kłopotów firmy, lecz z jej rozwoju – tłumaczy właściciel Green Office Ecologic.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 28/2018
Napisz komentarz
Komentarze