Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 22:53
Reklama
Reklama

Ludzie Słowa: To jest mój drugi dom

Rozmowa z Panem Stanisławem Zającem (67 lat), wieloletnim pracownikiem wydawnictwa Słowo, człowiekiem pełnym ciekawych pomysłów, inicjatorem akcji ratowania jerzyków w Białej Podlaskiej.
Ludzie Słowa: To jest mój drugi dom

Jak to się stało, że trafił pan do Słowa?

Do Słowa trafiłem nie przez przypadek, ponieważ od zawsze czytam ten tytuł. Pamiętam jak kupiłem wydanie z 30 maja 1991 r. Tam wyczytałem, że poszukują sprawnej maszynistki do obsługi komputera. A że byłem po kursie maszynopisarskim, bo ukończyłem w wojsku kurs szybkiego pisania bez patrzenia na klawiaturę, zdecydowałem, że spróbuję swoich sił w moim ulubionym wydawnictwie. Pomyślałem, a nóż się uda...

I udało się...

Zachodzę więc na rozmowę z ówczesnym dyrektorem i następuje krótka rozmowa. "Kierujemy Pana na kurs do Warszawy na skład gazety i łamanie komputerowe". Zdecydowałem się. Na koszt firmy odbyłem dwa kursy. A później rozpoczęła się moja praca w Słowie.

Jak wyglądała dawniej praca redakcji?

Całkiem inaczej niż dzisiaj. Kiedyś dziennikarze pisali wszystkie swoje artykuły odręcznie i później trzeba było od nich to co napiszą przepisać. Teksty wprowadzało się do systemu, robiło się łam (czyli rozmieszczanie na stronach), a proszę pamiętać, że kiedyś w redakcjach, nawet tych najlepszych, był przeważnie tylko jeden komputer. Z biegiem czasu właściciele zdecydowali się na zakup kolejnych komputerów i szybką rozbudowę składu komputerowego. W 1993 roku zostałem kierownikiem składu komputerowego i odpowiadałem za całą załogę składającą gazetę. Tworzyliśmy łamy, makietowaliśmy pierwsze zdjęcia. Jeszcze wtedy nie było tak wygodnych programów jak dziś, więc się kombinowało na różne sposoby, aby strony prezentowały się profesjonalnie. Ale najgorszy problem był z dostarczeniem złożonej gazety do drukarni w Lublinie. Dziś redakcja wysyła złożoną gazetę przez internet. Kiedyś strony trzeba było zawieść do drukarni. Staraliśmy się, żeby do godziny 17 złożyć numer i trzeba było jechać dwie godziny i tam musieli jeszcze wszystko przygotować, a później drukować.

Cały wywiad przeczytacie w najnowszym JUBILEUSZOWYM numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 29/2018

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama