Urodził się i wychował w Białej Podlaskiej, uczył się w I LO im. J. I. Kraszewskiego. Po maturze wybrał Politechnikę Warszawską, gdzie przez dwa lata uczył się na budownictwie. Jednak doszedł do wniosku, że nie jest to jego życiowa droga. Stąd, podejmował różne inne kierunki. W tym czasie, w wieku 21 lat, założył własną firmę, zajmującą się organizacją szkoleń motywacyjnych. Następnie ukierunkował przedsiębiorstwo na branżę IT. Moment przełomowy nadszedł w 2013 r., kiedy przyjaciel, poznany jeszcze w liceum, zaproponował mu wyjazd do Katowic na Intel Extreme Masters. Obecnie to jedna z największych imprez esportowych na świecie. Kolega zabrał go na wydarzenie, by Bartosz przygotował materiał wideo na jego stronę internetową.
– Wtedy zacząłem interesować się zawodowo grami. Zauważyłem,że towarzyszące sportowi elektronicznemu emocję są identyczne jak w sporcie tradycyjnym. Ludzie chcą te emocje oglądać i przeżywać razem z zawodnikami. Postanowiłem zająć się pokazywaniem tych emocji zawodowo – wyjaśnia Bartosz Pawlik. Stwierdził, że jest to bardzo przyszłościowy kierunek, zaczął uczestniczyć w wielu imprezach esportowych i tworzyć z nich materiały wideo oraz wywiady. Pewnego dnia zbudował prowizoryczne studio esportowe w swoim mieszkaniu na warszawskim Ursynowie. – Stworzyłem tło z tego co miałem pod ręką, postawiłem biurko, dwa krzesła, włączyłem aparat w trybie nagrywania i zrobiłem transmisję na żywo do internetu. W ten sposób zrelacjonowałem pierwsze mistrzostwa świata w grze League of Legends. Teraz można powiedzieć, że streamowałem, tzn. oglądałem jak grają inni i na bieżąco komentowałem, to co się dzieje na ekranie komputera. To był październik 2014 r. – wspomina.
W 2015 r. został kierownikiem produkcji, a od maja 2017 r. jest dyrektorem zarządzającym w spółce zajmującej się grami oraz esportem. Na koniec ubiegłego roku zgłosił zarządowi pomysł zbudowania studia esportowego. Usłyszał, że będzie mógł to zrobić jeśli stworzy też kanał telewizyjny. W ten sposób powstał Polsat Games.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 48
Napisz komentarz
Komentarze