– Jak podają kroniki początki Kodnia ściśle związane są z przybyciem na te ziemie rodu Sapiehów w 1511 r. Przejeżdżający tędy książę Jan Sapieha wraz z chorągwią wojska zostaje bardzo życzliwie przyjęty przez mieszkańców, to sprawia, iż postanawia w tych stronach zamieszkać. Niedługo po tym otrzymuje pozwolenie od króla Zygmunta Starego na wybudowanie zamku, którego wzniesienie kończy się w 1513 r. Jego syn, książę Paweł, za czasu swoich rządów, rozpoczyna tworzenie portu rzeczno-lądowego. Kodeń otrzymuje w tym okresie prawa miejskie na prawach magdeburskich, co się wiąże z możliwością organizacji czterech jarmarków rocznie. Kodeń liczy wówczas 5 tysięcy mieszkańców – mówi przewodniczka Zofia Sacharczuk.
– W 1635 r. książę Mikołaj Sapieha, czwarty z rodu, buduje kościół św. Anny. Niestety, w wieku 40 lat zostaje, z powodu choroby, przykuty do łóżka. W takim stanie zostaje przewieziony do Rzymu. Tam w obecności papieża Urbana VIII, podczas mszy świętej, w watykańskiej kaplicy, zostaje uzdrowiony. Książę Sapieha powrót do sił tłumaczy modlitwą przed wizerunkiem Matki Bożej znajdującym się w papieskiej kaplicy. Prosi Ojca Świętego o podarowanie mu obrazu lub odsprzedanie go, jednak Urban VIII się na to nie zgadza. Stąd Mikołaj postanawia obraz ukraść, co mu się udaje mimo, iż wysłano za nim pościg. Ze względu na to zdarzenie, papież nakłada ekskomunikę na księcia Mikołaja. W tym czasie, w Kodniu, za przyczyną Maryi zaczynają dziać się liczne cuda. Ekskomunika zostaje zdjęta z Mikołaja po Sejmie, w czasie którego Sapieha wyraża otwarcie sprzeciw wobec planów króla Władysława IV, który chce poślubić protestantkę. Król rezygnuje ze swojego pomysłu, a opis zdarzenia dochodzi do nuncjusza apostolskiego, który przekazuje nowinę papieżowi. Ten dowiadując się o tym, że Sapieha bronił katolickiej wiary, wzrusza się i przekazuje niepokornemu Mikołajowi, by przyszedł pieszo, w worku pokutnym do Rzymu, a wina zostanie mu odpuszczona. Tak też się dzieje, a Sapieha wraca z pątniczego szlaku ze stoma relikwiami świętych, które otrzymuje od papieża – opowiada Zofia Sacharczuk.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 34
Napisz komentarz
Komentarze