Z pasją do rumaków się urodził. Już od pierwszych lat życia marzył o tym by jeździć. Kiedy uczył się w szkole podstawowej, często wakacje spędzał u dziadków, w Sworach, w koloni Pólko. Rodzice jego taty prowadzili tam gospodarstwo rolne. Nie mieli koni, ale ich sąsiedzi owszem. Ireneusz zgłaszał do nich, by im pomóc w oraniu, gdyż wtedy mógł powozić konia. – W wieku dziesięciu lat, z kolegami wskakiwaliśmy na konie pasące się na łąkach i robiliśmy zakłady, kto pierwszy spadnie z pędzącego galopem wierzchowca bez uprzęży. To było totalne szaleństwo – wspomina Ireneusz Kozłowski. - Pamiętam piękne krajobrazy, cudowną drewnianą architekturę, wysadzany topolami gościniec z wydeptaną przez końskie kopyta koleiną, zapach świeżo zbieranego siana pomieszany z zapachem końskiego potu. I ludzi żyjących w rytmie pór roku z poszanowaniem przyrody.
W jego otoczeniu konie były od zawsze. – Trudno by było inaczej skoro się urodziłem ponad pięćdziesiąt lat temu. Do dzisiaj mam w pamięci obrazy brukowanych ulic Białej Podlaskiej, po których sunęły zastępy furmanek załadowanych węglem. To był absolutnie zaczarowany świat, który bezpowrotnie odszedł – wspomina.
Piękno, szyk i elegancja
Jeździectwem według klasycznych prawideł zajął się dopiero w okresie liceum. Wówczas ćwiczył w klubie jeździeckim, w niedalekiej Białce. Kiedy już opanował podstawy, uczył się głównie sam, podglądając jak robią to inni. Dotyczy to zarówno jazdy konnej jak i powożenia, które po latach stało się, w pewnym sensie, jego zawodem. Sportem zaprzęgowym wyczynowo zajmuje się od roku 1996. Dyscyplinę tą lubi za piękno, szyk i elegancję koni połączoną z ekstremalnie trudnymi zadaniami technicznymi, jakie musi wykonać zaprzęg w trakcie konkursów. Kilkakrotnie brał udział w Mistrzostwach Świata w powożeniu, a także w Mistrzostwach Europy zaprzęgów czterokonnych oraz Światowych Igrzyskach Jeździeckich tej kategorii. Od kilku lat startuje również w dużych konkursach europejskich w powożeniu tradycyjnym.
Srebrny medal na Mistrzostwach Świata
Na koncie ma medale Mistrzostw Polski w zaprzęgach parokonnych, medale Halowego Pucharu i Mistrzostw Polski w kategorii zaprzęgów czterokonnych. Największym jednak osiągnięciem sportowym, jak do tej pory zdobył był srebrny medal Mistrzostw Świata, który otrzymał we Francji, w roku 2003. Zaznacza też, że najtrudniejsze jest znalezienie bardzo dobrych koni, a następnie znaczących sum pieniędzy na udział w zawodach. Większość koni, z którymi obecnie startuje pochodzi z jego hodowli. Sezon zaczyna się wiosną, a kończy jesienią. - Utrzymanie koni w dobrej formie startowej wymaga całorocznej żmudnej pracy. Jest to inny rodzaj rywalizacji, w którym bardziej od sekund, liczy się wygląd całego zaprzęgu. Każdy region i kraj mają własne tradycje. W przypadku zaprzęgu w stylu podlaskim jeździ się z drewnianym kabłąkiem nad końską szyją, zwanym dugą. Ruch tradycyjnego powożenia istnieje w Europie od ponad dwudziestu lat, natomiast w Polsce od około ośmiu. Sam jestem inicjatorem i organizatorem Międzynarodowych Konkursów Powożenia Tradycyjnego, które w lipcu każdego roku, z gronem przyjaciół, organizujemy na zamku Książ w Wałbrzychu – wyjawia. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 31 grudnia
Napisz komentarz
Komentarze