– Zawsze lubiłam malować i wykonywać prace plastyczne. Wychowałam się w Zaberbeczu i pamiętam, że już w Szkole Podstawowej w Witulinie chodziłam na kółko plastyczne i chętnie brałam udział w zajęciach technicznych. Kiedy wyszłam za mąż i urodziły się dzieci, miałam mniej czasu na swoje pasje. Kupiliśmy z mężem gospodarstwo w Sapiehowie i tam się przeprowadziliśmy. Pracowałam zarobkowo, zajmowałam się dziećmi i ziemią. Dopiero gdy synowie dorośli, mogłam więcej czasu poświęcić na realizowanie się w sztuce - opowiada.
Pani Beata rozwinęła skrzydła około 5 lat temu. Wtedy to ksiądz z jej parafii rozdawał wiernym figurki św. Antoniego, pod warunkiem że wybudują kapliczki. – Wzięliśmy jedną z nich i na początek zajęłam się jej odnowieniem. To było dla mnie wyzwanie, z którym sobie poradziłam. Figurka do dziś stoi na naszym podwórku – opowiada artystka. Wspomina również, że ok. trzy lata temu jeden z synów poprosił ją o obrazek na drewnie z wizerunkiem Jezusa. Aby spełnić tę prośbę, postawiła wykonać transfer. – Moje początki były nieporadne – śmieje się pani Beata. – Papierowy obrazek twarzy Jezusa na krzyżu przykleiłam na wcześniej przygotowane drewno. Potem zabezpieczyłam je i w ten sposób powstało moje pierwsze poważne dzieło – opowiada artystka. (...)
To jedno z dziel Beaty Łukaszuk.
To kobieta wielu talentów. Oprócz malowania obrazów odnawia też figurki gipsowe, cementowe lub żywiczne. Chętnie włącza się w prace renowacyjne przeprowadzane na terenie parafii, nigdy nie odmawia pomocy przy odnawianiu figurek stojących w kapliczkach lub w kościele. Na prośbę mieszkańców swojej i sąsiednich gmin odświeżyła wiele figur Maryi i innych świętych, np. w przedwojennej kapliczce w Małgorzacinie w gminie Wisznice. Artystka podkreśla, że proces renowacji wymaga czasu i precyzji. – Zaczynam od zdjęcia starej farby. Figurka w Małgorzacinie jest cementowa, więc to była naprawdę ciężka praca fizyczna. Kiedy powierzchnia jest oczyszczona, uzupełniam ubytki lub sklejam połamane fragmenty w całość. Następnie gruntuję figurkę, maluję, a potem nakładam politurę żywiczną. Warstwa ta jest trwała, przy wysokiej temperaturze nie pęka, a jedynie się rozszerza. W przeciwieństwie do akrylu, który pęka – zaznacza malarka.. Mieszkanka gminy Sosnówka renowacją zajmuje kilka dni, w zależności od stopnia zniszczenia i wielkości figurki. (...)
Malowanie jest dla artystki odskocznią od codzienności. – Kiedy chwytam za pędzel, wyciszam się, uspokajam zmysły. Czuję się szczęśliwa, spełniona. Chociaż widzę swoje niedociągnięcia w poprzednich pracach, to cieszę się, że się rozwijam twórczo, nie stoję w miejscu. Z czasem zauważam coraz więcej szczegółów w swych pracach i modyfikuję technikę malowania. Uważam, że jeszcze wiele pracy przede mną, praktyka jest najważniejsza, gdyż wtedy wyrabia się ręka. Cieszę się, tym bardziej, że jestem samoukiem. Chyba mam to we krwi, bo moja siostra również pięknie malowała, gdy była uczennicą – zdradza pani Beata, zaznaczając że wiosną ma mniej czasu na pasję. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 28 kwietnia
Napisz komentarz
Komentarze