Niedawno zakończył się Ogólnopolski Plener Malarski w Krzymoszycach w Tęczowym Folwarku, organizowany już po raz dwudziesty.
– Pierwszy plener odbył się w 2001 roku w nieistniejącym już Zajeździe Pocztowym, w Międzyrzecu Podlaskim. Tam też było i drugie spotkanie, następnie przenieśliśmy się do Roskoszy, później do Krzymoszyc, ale to nie były takie warunki, jakie mamy teraz. Od 2009 spotykamy się tutaj co roku. Wszystkie znaczące plenery w kraju mają swoje miejsce, dlatego postanowiliśmy zostać właśnie w Tęczowym Folwarku – opowiada Andrzej Szczerbicki, organizator i kierownik wszystkich dotychczasowych plenerów. Przez 20 lat w plenerze wzięło udział około setki artystów, powstało kilkaset obrazów, przedstawiających Międzyrzec Podlaski i okolice, ale nie tylko, bowiem artyści malują tu tak naprawdę to, co im w duszy gra, oddając się swojej malarskiej pasji. Często przyjeżdżają też z jasno określoną koncepcją pracy.
Osobą, która jest „klamrą” łączącą pierwszy i dwudziesty plener jest Tomasz Świerbutowicz.
– Nie pamiętam jak znalazłem się na pierwszym plenerze. Mieszkaliśmy wówczas w Zajeździe Pocztowym, warunki fajne, pokoje dwuosobowe, alkohol tani. Przyznam też szczerze, że nie zachwycałem się Międzyrzecem. Miasto ma dość przyjemną atmosferę, jest urokliwe, ale nie jest jakieś szczególne. Chodziliśmy nad kanał Wieprz-Krzna, podziwialiśmy panoramy, zachwycaliśmy się starym wiatrakiem i chatami – wspomina malarz. - Z pewnością czymś, co wyróżnia te plenery spośród innych, jest dobra ręka Andrzeja, który w sposób umiejętny dobiera artystów. Mamy też tutaj wolną rękę, każdy maluje to, co chce. Od wielu lat panuje tutaj rodzinna atmosfera, ale też ja to nazywam ferment artystyczny, bo pojawiają się tutaj bardzo ambitni artyści z całego kraju – dodaje.
Na plenery kilka lat temu zaczął zabierać również swoją córkę Annę. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 18 sierpnia
Napisz komentarz
Komentarze