Pięć lat po pojawieniu się transportu tygrysów wiezionych z Włoch do Dagestanu, sporządzoną na jego temat opinię zreferowała w sądzie powołana biegła. Ocena stanu zwierząt i sposobu ich transportu jest miażdżąca. Wysłuchali jej jednak tylko weterynarze graniczni, współoskarżeni w procesie trwającym już od półtora roku. - Odpowiedzialność za ten transport ponosi organizator czyli strona włoska – podkreśla obrońca weterynarzy i zapowiada gotowość powołania biegłego, który wyjaśni jakie były zadania lekarzy weterynarii.
Dziewięć miesięcy trwa już proces w sprawie transportu tygrysów, które cztery lata temu utknęły na granicy w Koroszczynie. – Trudno nam się pogodzić z tym, że całą odpowiedzialnością za ten transport obarczana jest inspekcja weterynaryjna – przyznaje dziś Adam Szkodziński, pełnomocnik oskarżonych weterynarzy granicznych.