- W dniu wczorajszym otrzymałam swój wynik testu. Jest pozytywny, jednak nierozstrzygający. Musimy ponownie poddać się badaniu – napisała na swoim profilu facebookowym w poniedziałek, 9 listopada wójt. Kiedy i gdzie się zaraziła? Tego nie jest w stanie stwierdzić. Podejrzewa, że prawdopodobnie jej mąż mógł przynieść wirusa do domu.
- W czwartek 5 listopada woziłam dokumenty do Lublina, aby rozliczyć projekt. Gdy wróciłam do urzędu poczułam się źle. Zaczęło mnie boleć gardło. Powiedziałam pani skarbnik, że jadę do domu, bo nie czuję się najlepiej. Jeśli jest to koronawirus, to nie chciałabym nikogo zarazić – relacjonuje Grażyna Lamczyk. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 17 listopada
Napisz komentarz
Komentarze