Pogrzeb ratownika medycznego śp. Cezarego Lotkowskiego z Białej Podlaskiej, który tragicznie zginął w czasie akcji ratunkowej w Siedlcach odbył się 30 stycznia. Najpierw odmówiono różaniec w kaplicy Domu Pogrzebowego "Hades" w Białej Podlaskiej, następnie miało miejsce wyprowadzenie do kościoła pw. św. Ojca Pio w Rakowiskach, urna z prochami spoczęła na cmentarzu parafialnym w Białej Podlaskiej.
Bohater dnia codziennego
Po mszy pogrzebowej miały miejsce przemówienia. Głos zabrał jako pierwszy Leszek Szpakowski, dyrektor siedleckiego Meditransu.
- Sprowadziła nas tu smutna okoliczność. Nikt nie lubi pożegnań, nikt nie lubi ostatnich pożegnań. Trudno się formułuje słowa w chwili, gdy głowę wypełnia natłok myśli i pytań, na które ciężko znaleźć odpowiedź. Nasz kolega Czarek zasługuje na coś więcej, niż tylko frazesy o poświęceniu, obowiązku i o tym, że potrafimy doceniać ludzi wtedy, gdy śmierć wydrze ich z naszego życia. Był związany z siedleckim pogotowiem od niespełna czterech lat. Zawsze uśmiechnięty i empatyczny, koleżeński, doskonały ratownik i kierowca karetki - mówił Leszek Szpakowski.
Dodał, że Cezary bez słowa skargi wykonywał powierzone mu zadania. - O takich ludziach można powiedzieć “bohaterowie dnia codziennego”. Trudno jednak o bohaterstwo, kiedy trzeba walczyć o własne życie, ratując innych ludzi. Nie możemy pogodzić się z tą tragiczną zbrodnią dokonaną na naszym koledze i przyjacielu. Odejście Cezarego jest dla nas ogromnym zobowiązaniem. Musimy sprawić, aby podobne zdarzenia nigdy się nie powtórzyły. Tylko w ten sposób możemy oddać mu hołd. Spowodujemy, że dłużej będzie żył w naszej pamięci. Nie odszedłeś, dopóki my pamiętamy o Tobie - podkreślił dyrektor Meditransu.
“Niesienie pomocy potrzebującym, jest największym ze wszystkich dobrych uczynków. Niektórzy poświęcają temu całe swoje życie. Wszyscy zgadzamy się, że za dobre uczynki należy się wdzięczność innych ludzi. Tym bardziej nie ma na to zgody, kiedy ktoś pomagając innemu doświadcza tak wielkiej przemocy. Praca ratownika medycznego jest zawsze bardzo trudna i odpowiedzialna, często wymaga nadzwyczajnej odwagi i poświęcenia. Dlatego zawód ten cieszy się w społeczeństwie wielkim szacunkiem. Nasz kolega, ratując życie poniósł największą ofiarę, tracąc własne” - napisała w liście odczytanym na pogrzebie dr Agnieszka Gorgoń-Komor, senator i członek senackiej komisji zdrowia.
Zawsze śpieszył z pomocą
- Kolego Czarku, w imieniu wszystkich twoich koleżanek i kolegów lekarzy, którzy zawsze Ciebie bardzo cenili oraz w imieniu swoim własnym pragnę pożegnać Cię na tej ostatniej ziemskiej drodze. Pragnę podziękować Ci, za Twój trud i poświęcenie, kiedy nie patrząc na przeciwności, w dzień i w nocy, latem czy zimą, zawsze śpieszyłeś innym z pomocą. Niestety, od soboty nie ma Ciebie wśród nas, widocznie tam w niebie, też potrzebują dobrych ratowników. Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci - podkreślił dr Adam Macech.
W uroczystości pogrzebowej wziął też udział wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny.
- Cezary Lotkowski oddał życie pięknej służbie. Wykonywał jeden z najpiękniejszych zawodów, który można sobie wymarzyć. Zawód cieszący się szacunkiem, ale nie wszystkich. Jak widzimy zdarzają się i te sytuacje, w których ten zawód staje się niebezpieczny, ratownikom medycznym przychodzi pracować w warunkach trudnych, niebezpiecznych. W ten zawód wpisane jest poświęcenie, a nawet ofiara, ale nie z rąk tych, którym się jedzie pomagać. To jest sytuacja nienaturalna. To nie jest sytuacja, którą można zaakceptować - podkreślił wiceminister.
Zauważył, że nie jest to sytuacja, nad którą można przejść do porządku dziennego. - Tak to wyglądać nie może. Musimy pogodzić się, ze śmiercią naszego kolegi. To nie znaczy, że mamy ją zaakceptować i to nie znaczy, że ta śmierć ma pójść na marne. W imieniu Ministerstwa Zdrowia deklaruję, że zrobimy wszystko aby tych sytuacji było jak najmniej. Wiem, nie od razu, za sprawą zmian w prawie, czy naszych instrukcji dojdzie do przemiany takich zachowań, ale doprowadzimy do sytuacji aby takich zachowań było najmniej oraz jeżeli już wystąpią, niosły za sobą wielką odpowiedzialność dla tych, którzy dopuszczają się ataku na ludzi, którzy niosą pomoc - zaznaczył Wojciech Konieczny.
Swojego kolegę pożegnał też w imieniu ratowników medycznych Waldemar Zdańkowski ratownik medyczny z Białej Podlaskiej.
- Będziesz zawsze tam, gdzie my jesteśmy. Czarek, Cezary, Lotek, Latkowski, tak właśnie mówiliśmy do ciebie w pracy. Pamiętamy twoje powiedzenia, czy to jak przygotowywałeś swoje posiłki. Zapach unosił się nie tylko w kuchni, ale po wszystkich pokojach. Kiełbaska, chleb, ziemniaczki musiały być podsmażone na węgielek. Pamiętamy jak wczesną wiosną jedliśmy z tobą warzywa, które sam uprawiałeś w swoim ogrodzie. I te twoje pomidorki, które najbardziej uwielbiałem. Każdy miał inny kształt i kolor - mówił Waldemar Zdańkowski.
Przypomniał, że jego kolega interesował się lotnictwem i piłką nożną, o których opowiadał z pasją. - Oglądanie z Tobą meczów reprezentacji Polski było wyjątkowe. Twoje analizy i komentarze sytuacji bramkowych niejednokrotnie były lepsze od Dariusza Szpakowskiego. Pamiętamy też wspólnie rozegrane mecze, w turniejach zakładowych, w których nawet odnosiliśmy sukcesy. Obiecujemy, że każdego roku 25 stycznia będzie dniem Twojego imienia. Byłeś wspaniałym ratownikiem medycznym. Wielkim zaszczytem było pracować z Tobą. Takiego cię zapamiętamy. Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci i sercach. Żegnaj kolego, spoczywaj w pokoju - podkreślił Waldemar Zdańkowski.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze