Huragan po pierwszej części sezonu jest zdecydowanym liderem tabeli grupy 1 czwartej ligi lubelskiej z 44 punktami na koncie, na początek więc pytanie chyba retoryczne – jest pan zadowolony z postawy swojej drużyny?
- Tak, jestem zadowolony. Z liczby zdobytych punktów, z tego, że mimo dużej liczby meczów uniknęliśmy poważnych kontuzji. Również z tego, że oprócz punktów ta gra w większości spotkań wyglądała dobrze, choć zdajemy sobie sprawę, że są jeszcze deficyty i to jest do poprawy.
Był taki mecz, w którym pańscy piłkarze spełnili w stu procentach pana oczekiwania?
- Myślę, że idealnych meczów nie ma. Liczyły się cele, które sobie nakreślaliśmy, zwycięstwa w meczach, w których byliśmy faworytem i nie zawodziliśmy. Najlepszy mecz w naszym wykonaniu? Ciężko wyróżnić, ale mógłbym wskazać na ten domowy z Powiślakiem Końskowola (wygrany 3:0).
A najsłabszy mecz?
- Na wyjeździe w Łęcznej (porażka z Górnikiem II 0:2), na sztucznym boisku, na którym nie mogliśmy sobie poradzić. Przez chwilę nie wyglądaliśmy jak Huragan (...)
Czy inne kluby nie mają zakusów, by „ukraść” Huraganowi trenera Panka?
- Umowę z Huraganem mam do 30 czerwca i zamierzam się z niej wywiązać. W Międzyrzecu Podlaskim dobrze się czuje, zaufali mi prezesi, są ciekawi zawodnicy (...)
Nie popadamy jednak w samozachwyt, moją rolą jako trenera jest trzymać rękę na pulsie. Trudno się wysoko wdrapać, a spaść potem jest znacznie łatwiej. Od 11 stycznia liczy się tylko to, co przed nami. Ja nie lubię żyć przeszłością.
Cała rozmowa w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 8 grudnia.
Napisz komentarz
Komentarze