Panie chciały przyłączyć się do akcji organizowanej przez sztab Szlachetnej Paczki w Parczewie, ale ten niestety został rozwiązany, bo nie było chętnych na wolontariuszy, którzy odwiedziliby rodziny w celu zweryfikowania, czy pomoc im się należy. Na taką sytuację wpłynęła przede wszystkim panująca epidemia koronawirusa.
Potem energiczne urzędniczki próbowały skontaktować się jeszcze ze sztabem w Radzyniu Podlaskim, pod który podłączyły się w ubiegłym roku, organizując szlachetną paczkę dla najuboższych mieszkańców gminy Milanów, ale i tam się nie udało. Mimo to nie poddały się. W efekcie zdecydowały, że same podejmą się trudu i zorganizują paczki.
- Nagłośniłyśmy akcję wśród znajomych, ale wiadomość szybko rozeszła się po okolicy. I przyznam, że takiego zaangażowania ze strony mieszkańców naszej gminy nie spodziewałyśmy się. Ludzie fantastycznie odpowiedzieli na nasz apel. Otrzymałyśmy wsparcie nawet od jednej pani z Warszawy – relacjonuje Jolanta Krępska pracownik socjalny Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Milanowie oraz prezes Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej.
Organizatorki akcji planowały w tym roku zorganizować chociaż cztery paczki. Tymczasem hojność i wielkie serca darczyńców przerosły ich najśmielsze oczekiwania. Ostatecznie udało się wesprzeć aż osiem rodzin i jedną samotną osobę starszą. Na jedną paczkę składało się nawet po kilku mieszkańców. Z tego powodu osiągnęły one wartość od 1,5 do nawet 2 tys. zł. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 15 grudnia
Napisz komentarz
Komentarze