Nasz zawodnik, który dał się wcześniej poznać między innymi jako zwycięzca turnieju Wotore na gołe pięści, szansę na zmierzenie się z Ugonohem dostał w zastępstwie, na tydzień przed walką. Z Ugonohem, polskim byłym pięściarzem pochodzenia nigeryjskiego, mistrzem Europy i świata amatorów w formule K-1 oraz sześciokrotnym mistrzem Polski w kick-boxingu, który od 2020 roku jest zawodnikiem MMA, miał bowiem podczas jubileuszowej gali KSW 60 w Łodzi zmierzyć się Ugur Ozkaplan z Niemiec. Jednak ten musiał wycofać się z walki z powody choroby – zakaził się koronawirusem. Dlatego z mierzącym 196 cm wzrostu utytułowanym 34-latkiem mógł stanąć do walki Samociuk (25 lat, 184 cm wzrostu), który nie tak dawno po raz kolejny pokazał, że zastępstwa mu akurat bardzo pasują, bo podczas gali EFM Show, jak informowaliśmy, pokonał Tomasza Janiszewskiego (Aligatores Warszawa), wchodząc do walki w miejsce kontuzjowanego Krzysztofa Wiśniewskiego. Wcześniej „na zastępstwie” walczył także w Wotore.
Podczas gali KSW w pierwszej rundzie walki Samociuka z Ugonohem nasz zawodnik był już w dużych opałach, rywal trafił reprezentanta Dzikiego Wschodu kolanem i wyprowadził serię ciosów. Samociuk, który miał bardzo mało czasu na przygotowania do tego pojedynku, przetrwał jednak trudne chwile i sam zagroził przeciwnikowi trójkątnym duszeniem nogami, a w drugiej rundzie udowodnił już swoją wyższość nad podmęczonym rywalem, kończąc starcie ciosami w parterze. Sędzia ringowy przerwał pojedynek, imponujący sercem do walki Samociuk wygrał przez techniczny nokaut, a Ugonoh, który doznał pierwszej porażki w MMA, do szatni musiał zostać przewieziony na wózku. – W szatni nie chciałem tego pokazać trenerom, ale czułem jeszcze walkę sprzed dwóch tygodni, moje całe ciało to odczuło – mówił po zwycięstwie z Ugonohem Marek Samociuk. – Naprawdę teraz to była walka, żeby wejść i pokazać charakter, nie umiejętności tym razem, tylko charakter.
Potem w wypowiedzi dla mediów dodał jeszcze m. in., że podczas walki z Ugonohem, po pierwszych kłopotach, „poczuł z automatu drugą siłę”. Zdradził też z uśmiechem, jak wyglądał dialog z jego trenerem, Łukaszem Grochowskim, gdy dowiedział się o możliwości walki z Ugonohem na KSW. - Łukasz do mnie zadzwonił, trzymałem wtedy piwo w ręce, on zadzwonił do mnie tuż przed otwarciem tego piwa – opowiadał reprezentant Dzikiego Wschodu. - A on: słuchaj Marek, dostałem ofertę na zastępstwo w KSW z Izu Ugonohem, jak coś, to już się zgodziłem (śmiech). Ja mówię, no dobra, a on do mnie jeszcze na koniec: jak coś, to nie pij już tego piwa, tylko wracaj jutro na trening.
Samociuk jest otwarty na kolejne propozycje walk w KSW. - Podoba mi się KSW, śledziłem od małego takie gwiazdy jak Chalidow czy Materla, Pudzianowski zrobił wielkie bum w KSW. Jeżeli dostanę dalsze propozycje, to oczywiście bierzemy.
Napisz komentarz
Komentarze