Na razie jest to protest ostrzegawczy i przybiera tylko formy wizualne. – Zakładamy specjalne koszulki. Na budynku pojawią się banery i czarne flagi, a na karetkach zawiesimy chorągiewki. Chcemy pokazać, że popieramy dążenia naszej grupy zawodowej – mówi Mariusz Fidura, ratownik medyczny ze SPR w Białej Podlaskiej i koordynator protestu w województwie lubelskim.
A jakie są te dążenia? W dużej mierze dotyczą one podniesienia płac. Ratownicy chcieliby podwyżki przynajmniej takiej, jak pielęgniarki. Wywalczyły one 1600 zł brutto dodatku, czyli ok. 900 zł na rękę. Jak zauważają protestujący sam dodatek dorównuje połowie pensji ratownika, który na co dzień ratuje ludzkie życie, wyjeżdża do wypadków.
Póki co ze strony Ministerstwa Zdrowia padła propozycja, że ratownicy od lipca mieliby zarabiać o 400 zł więcej, nie wiadomo jednak czy w perspektywie są kolejne podwyżki. I brak pewnej informacji najbardziej niepokoi związki zawodowe.
Ich przedstawiciele domagają się od rządu również podjęcia kroków w celu upaństwowienia systemu ratownictwa medycznego i wyeliminowania podmiotów prywatnych i jak najszybszego rozpoczęcia prac nad dużą nowelizacją ustawy o państwowym ratownictwie medycznym.
Ogólnopolski protest rozpoczął się dzisiaj o godz. 16.00, ale jak podkreślają związkowcy ma on uderzać w organy administracyjne i system, a nie w pacjentów.
- Z całą pewnością akcja protestacyjna nie odbije się na pacjentach i nie wpłynie na funkcjonowanie pogotowia. Nam nie zależy na opóźnieniu czasów dojazdu. Pogotowie będzie funkcjonowało normalnie, będziemy udzielać pomocy każdemu, kto tego potrzebuje - zapewnia koordynator.
Monika Pawluk
Napisz komentarz
Komentarze