Smród na kilometr
– Ten smród będzie czuć przez kilka kilometrów. Dowiedziałem się o planach budowy od wójta, który wydał zawiadomienie o wszczęciu procedury. Z tym, że informację otrzymało tylko kilku mieszkańców, których działki graniczą bezpośrednio z inwestycją. Pozostałe miejscowości nic o tym nie wiedziały. Smród nie zamyka się tylko do kilku hektarów. To będzie czuć przez kilka kilometrów – mówi radny Bylina.
Starostwo jednak nie chce angażować się w spór. Niewiele będzie można zrobić, gdy inwestor przyniesie wszystkie wymagane dokumenty. – Tutaj kroki powinny być skierowane do wójta gminy. Zgodzę się, że organizacja tego typu inwestycji nie jest najlepszym pomysłem. Trzeba jednak starać się przekonać wójta, by inwestor zechciał zmienić lokalizację – komentuje Mariusz Filipiuk, starosta bialski.
Dyrekcja Ochotniczych Hufców Pracy w Roskoszy również nie została oficjalnie powiadomiona o inwestycji. – Jesteśmy przeciwni ze względu na to, że fetor będzie przeszkadzał naszym uczniom i wychowankom, a także osobom spędzający wolny czas. Ośrodek w Roskoszy to pewna perełka kultury południowego Podlasia, a niestety takie sąsiedztwo może spowodować z jednej strony utratę klientów, ale także znaczenia ośrodka. Jeśli fetor będzie się unosił, stracimy klientów – przekonywał Karol Sudewicz, dyrektor OHP w Roskoszy.
Do wójta ma zostać złożone pismo sprzeciwiające się budowie chlewni. Oprócz wymienionych osób i instytucji, protestuje również jednostka wojskowe stacjonująca w okolicy.
Co na to mieszkańcy?
Mieszkańcy Roskoszy nie są zadowoleni z faktu, że przy ich mieszkaniach może powstać chlewnia. Według nich będzie to duży i uciążliwy problem.– Nie chcemy tutaj chlewni. O wszystkim dowiedzieliśmy się od pani sołtys. Jeżeli będzie wiatr, to tutaj wszystko będzie śmierdziało! Do OHP przyjeżdżają wycieczki, to będzie masakra, jeżeli chlewnia zacznie działać – żali się jeden z mieszkańców.
Więcej na ten temat w elektronicznym i papierowym wydaniu Słowa nr 23.
Maciej Maciejuk
Napisz komentarz
Komentarze