Szykowni goście, piękne kreacje, białe gołębie, utalentowani muzycy... można być rzecz – ślub jak z bajki. Nie to było jednak najważniejsze. W tym dniu liczyło się tylko jedno. Złożona przysięga na zawsze połączyła Ariela Borysiuka i pochodzącą z Warszawy Paulinę Piotrowską.
Dlaczego właśnie w Białej Podlaskiej młoda para zdecydowała się sformalizować związek? – To moje rodzinne miasto, zawsze mówiłem, że mam do niego wielki sentyment. Dla mnie to było oczywiste, a moja małżonka nie miała z tym żadnego problemu – zdradza Ariel. Zapytany o to, czy wraz z rodziną będzie chciał wrócić do Białej i tu zamieszkać, odpowiada krótko: – Pytania o przyszłość są trudne. Zostało mi jeszcze kilka lat grania, więc będzie jeszcze czas, by o tym pomyśleć.
Wśród gości nie mogło zabraknąć menadżera Borysiuka. Mariusz Piekarski przyznaje, że para jest ze sobą wiele lat, a ślub jest zwieńczeniem tego czasu. – Dla rodziny i znajomych jest to pewnie miłe, że zdecydował się na ślub w rodzinnej miejscowości. Urodził się tu i wychował, poznałem go, gdy miał 16 lat i trafił do Legii. Nasza współpraca trwa do teraz. Ariel jest obecnie zawodnikiem Queens Park Rangers w Londynie, umowa trwa jeszcze dwa lata. Lechia Gdańsk wyraziła chęć dalszych rozmów, wstępny akcept ze strony Ariela jest – mówi nam Piekarski.
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa nr 24.
(jd)
Napisz komentarz
Komentarze