Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 17 kwietnia 2025 15:40
Reklama
Reklama

Śmierdząca sprawa z Uhnina

Blisko hektar lasu zniszczony: na ziemi brunatna breja wylana kilka lat temu, z ziemi wystają kikuty martwych drzew. Tak wygląda bezpośrednie sąsiedztwo bioelektrowni w Uhninie (gmina Dębowa Kłoda). Zniszczony las to niejedyny problem. Instalacja stoi niemal w osiedlu, kilkadziesiąt metrów od najbliższego budynku. Mieszkańcy narzekają na smród i hałas.
Śmierdząca sprawa z Uhnina

Od Kajfasza do Annasza. W takiej atmosferze od lat przebiega sprawa zniszczonego lasu w okolicy bioelektrowni w Uhninie w gminie Dębowa Kłoda (powiat parczewski). Historia zaczyna się w 2012 roku, kiedy leśniczy stwierdza nieznaną mu ciecz wylaną do lasu. – Nadleśnictwo natychmiast zgłosiło sprawę policji, ale ta odmówiła śledztwa, co potwierdziła prokuratura – mówi nadleśniczy Nadleśnictwa Parczew Witold Zakościelny.

Reklama

– Po zbadaniu sprawy nie stwierdzono, żeby zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym były w znacznych rozmiarach. Dlatego sprawa została umorzona – wyjaśnia prokurator rejonowy Urszula Szymańska. Dodaje, że nigdy więcej szkoda nie była zgłaszana. A mogłaby  być, bo prawdopodobnie ciecz z bioelektrowni nadal wylewała się do lasu, gdyż zajęta przez nią powierzchnia w kolejnych dokumentach była coraz większa. Zauważył to też leśniczy.

– Po kolejnym meldunku leśniczego zawiadomiliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska – kontynuuje Zakościelny. Inspektorat przeprowadził kontrolę, pobrał próbki gleby. Analiza wykazała, że były przekroczone normy azotu trzy razy i fosforu sześć razy, co niczym nie skutkuje. – Zgodnie z rozporządzeniem ministra dopiero przekroczenie norm ilości metali ciężkich w glebie daje podstawę do stwierdzenia szkody w środowisku, a tutaj tego nie było – wyjaśnia Edward Dec, kierownik delegatury w Białej Podlaskiej WIOŚ w Lublinie. Ale to nie oznacza, że WIOŚ nic nie robił przez ten czas. – Przeprowadziliśmy w bioelektrowni sześć kontroli interwencyjnych, które odbyły się bez uprzedzenia. Były też mandaty – mówi kierownik delegatury. Jednak ani 500 zł mandatu (bo tylko tyle mogą wynieść nałożone przez tę instytucję), ani wezwania do przywrócenia stanu poprzedniego, jeśli chodzi o zanieczyszczony las, nic nie przyniosły.

– Wydaje się, że coś zaczęło się zmienić, gdy przyszedł nowy zarząd spółki. Ale niedługo potem do sprawy włączył się też regionalny dyrektor ochrony środowiska. Wówczas myśmy się wycofali – wyjaśnia Dec.

Na pytanie, dlaczego to wszystko tak długo trwa, kierownik delegatury Inspekcji Ochrony Środowiska odpowiada: – Problemem na pewno są krzyżujące się kompetencje organów ochrony środowiska. Są nimi WIOŚ, RDOŚ, wójt, a także starosta i marszałek województwa. Są sytuacje, że wchodzimy sobie po prostu w drogę. Tak mamy skonstruowaną rzeczywistość prawną. Ponadto od każdej decyzji administracyjnej istnieje możliwość odwołania. I to trwa kolejne miesiące, czasem lata.

Osiedle. Gorzej niż krowa holenderka

Jeden z mieszkańców osiedla z trudem utrzymuje emocje na wodzy, kiedy mówi o bioelektrowni: – Mieszka tu kilkadziesiąt rodzin, od kilku lat w nieustannym smrodzie i hałasie. Nikogo to nie obchodzi! Wójt powinien reagować, władze powiatu, województwa, a tu nikt nic! – wylicza Piotr Pszczółkowski. – Jest określony dobrostan krów, tym zajmują się urzędnicy. A my? Żyjemy poniżej dobrostanu krów, gorzej niż krowa holenderka i władze mają to w nosie. Wszyscy zamiatają pod dywan to, że taka instalacja powstała w odległości kilkudziesięciu metrów od budynków, w których mieszkają ludzie.

Więcej w papierowym i elektronicznym numerze Słowa nr 25.

Aneta Pawłowska-Krać

 

Reklama


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaAdvertisement
KOMENTARZE
Autor komentarza: Zulu GulaTreść komentarza: Urząd Skarbowy dziękuje za sygnał. Podatek od darowizny należy ściągnąć bo taka zabudowa drewniana, to z 10 tysi warta.Data dodania komentarza: 17.04.2025, 09:41Źródło komentarza: Bialski przedsiębiorca pomógł rodzinie. "Bardzo dziękujemy"Autor komentarza: Panna ApteczkowaTreść komentarza: Czy to ważne kim był topielec ? GRUNT ŻE SIĘ UTOPIŁ . Utopił się i dzięki temu nie popełnił przestępstwa nielegalnego przekroczenia granicy .Data dodania komentarza: 16.04.2025, 10:24Źródło komentarza: Kim był topielec z Bugu?Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Banach nie BanaśData dodania komentarza: 16.04.2025, 08:38Źródło komentarza: Szukają go z powietrza, wody i lądu [WIDEO, ZDJĘCIA]Autor komentarza: PodlasiakTreść komentarza: Znam go z młodych lat on od nastolatka był taki aby kogoś okraść, naćpać się. Swoich ziomków z osiedla też okradał albo pożyczał kasę i nie oddawał. Dziewczynę uderzyć już wtedy mu się zdarzało więc wiadomo było że skończy jako "profesjonalny" domowy ninja. Życzę wszystkiego najgorszego dla tego czegoś bo człowiekiem takiego ścierwa nazwać nie można.Data dodania komentarza: 15.04.2025, 22:58Źródło komentarza: Poszukiwany za przemoc domową i narkotykiAutor komentarza: MążTreść komentarza: Ja też tak kiedyś zaginąłem . Szukała mnie żona, dzieci , rodzice i dalsza rodzina. Tydzień czasu nie dałem znaku życia . Wyłączyłem telefon i siedziałem u kochanki i piłem piwo , wino wódkę . Po tygodniu nakrył nas mąż kochanki i wyrzucił mnie na kopach z jej domu. Mąż kochanki jest kierowcą ciężarówki , jeżdzi Tirami i na trzy tygodnie wyjeżdża w trasę . Wtedy wrócił przed czasem z trasy i nas nakrył jak się zabawialiśmy . No co ???? Ona samotna on też jako kierowca ciężarówki Tirowiec obraca Tirówki to i jego żona zabawiała się ze mną . Nawet nie był zły tylko powiedział , że jak chcemy się zabawiać to nie w jego domu .Data dodania komentarza: 15.04.2025, 19:21Źródło komentarza: Szukają go z powietrza, wody i lądu [WIDEO, ZDJĘCIA]
ReklamaAdvertisement
Reklama