Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 11:47
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Śmierdząca sprawa z Uhnina

Blisko hektar lasu zniszczony: na ziemi brunatna breja wylana kilka lat temu, z ziemi wystają kikuty martwych drzew. Tak wygląda bezpośrednie sąsiedztwo bioelektrowni w Uhninie (gmina Dębowa Kłoda). Zniszczony las to niejedyny problem. Instalacja stoi niemal w osiedlu, kilkadziesiąt metrów od najbliższego budynku. Mieszkańcy narzekają na smród i hałas.
Śmierdząca sprawa z Uhnina

Od Kajfasza do Annasza. W takiej atmosferze od lat przebiega sprawa zniszczonego lasu w okolicy bioelektrowni w Uhninie w gminie Dębowa Kłoda (powiat parczewski). Historia zaczyna się w 2012 roku, kiedy leśniczy stwierdza nieznaną mu ciecz wylaną do lasu. – Nadleśnictwo natychmiast zgłosiło sprawę policji, ale ta odmówiła śledztwa, co potwierdziła prokuratura – mówi nadleśniczy Nadleśnictwa Parczew Witold Zakościelny.

– Po zbadaniu sprawy nie stwierdzono, żeby zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym były w znacznych rozmiarach. Dlatego sprawa została umorzona – wyjaśnia prokurator rejonowy Urszula Szymańska. Dodaje, że nigdy więcej szkoda nie była zgłaszana. A mogłaby  być, bo prawdopodobnie ciecz z bioelektrowni nadal wylewała się do lasu, gdyż zajęta przez nią powierzchnia w kolejnych dokumentach była coraz większa. Zauważył to też leśniczy.

– Po kolejnym meldunku leśniczego zawiadomiliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska – kontynuuje Zakościelny. Inspektorat przeprowadził kontrolę, pobrał próbki gleby. Analiza wykazała, że były przekroczone normy azotu trzy razy i fosforu sześć razy, co niczym nie skutkuje. – Zgodnie z rozporządzeniem ministra dopiero przekroczenie norm ilości metali ciężkich w glebie daje podstawę do stwierdzenia szkody w środowisku, a tutaj tego nie było – wyjaśnia Edward Dec, kierownik delegatury w Białej Podlaskiej WIOŚ w Lublinie. Ale to nie oznacza, że WIOŚ nic nie robił przez ten czas. – Przeprowadziliśmy w bioelektrowni sześć kontroli interwencyjnych, które odbyły się bez uprzedzenia. Były też mandaty – mówi kierownik delegatury. Jednak ani 500 zł mandatu (bo tylko tyle mogą wynieść nałożone przez tę instytucję), ani wezwania do przywrócenia stanu poprzedniego, jeśli chodzi o zanieczyszczony las, nic nie przyniosły.

– Wydaje się, że coś zaczęło się zmienić, gdy przyszedł nowy zarząd spółki. Ale niedługo potem do sprawy włączył się też regionalny dyrektor ochrony środowiska. Wówczas myśmy się wycofali – wyjaśnia Dec.

Na pytanie, dlaczego to wszystko tak długo trwa, kierownik delegatury Inspekcji Ochrony Środowiska odpowiada: – Problemem na pewno są krzyżujące się kompetencje organów ochrony środowiska. Są nimi WIOŚ, RDOŚ, wójt, a także starosta i marszałek województwa. Są sytuacje, że wchodzimy sobie po prostu w drogę. Tak mamy skonstruowaną rzeczywistość prawną. Ponadto od każdej decyzji administracyjnej istnieje możliwość odwołania. I to trwa kolejne miesiące, czasem lata.

Osiedle. Gorzej niż krowa holenderka

Jeden z mieszkańców osiedla z trudem utrzymuje emocje na wodzy, kiedy mówi o bioelektrowni: – Mieszka tu kilkadziesiąt rodzin, od kilku lat w nieustannym smrodzie i hałasie. Nikogo to nie obchodzi! Wójt powinien reagować, władze powiatu, województwa, a tu nikt nic! – wylicza Piotr Pszczółkowski. – Jest określony dobrostan krów, tym zajmują się urzędnicy. A my? Żyjemy poniżej dobrostanu krów, gorzej niż krowa holenderka i władze mają to w nosie. Wszyscy zamiatają pod dywan to, że taka instalacja powstała w odległości kilkudziesięciu metrów od budynków, w których mieszkają ludzie.

Więcej w papierowym i elektronicznym numerze Słowa nr 25.

Aneta Pawłowska-Krać

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama