Rolnicy domagali się zaprzestania uboju prewencyjnego trzody. Według nich jest nieuzasadniony. Chcą też zakazu zniesienia uboju zdrowych świń na własny użytek. Chcieli też odwołania łowczego okręgowego. Nerwów podczas spotkania nie brakowało. Rolnicy zarzucali brak działań weterynarii.
– Cała sytuacje jest bez sensu. Jest ważne badanie, sprzedaży nie ma. Pobieracie potem drugi raz krew dla zwierząt, a to są koszty. Wstrzymaliście państwo skup i nie sprzedaliśmy świń. Gnębicie nas i te zwierzęta. Dojdzie do tego, że znowu będziemy musieli pobierać krew Teraz naprawdę nie wiem, co mamy robić – mówił jeden ze zdenerwowanych rolników. Do tego dochodzi też problem odstrzału dzików, czyli głównego wektora przenoszenia choroby.
– Trzy lata temu proponowano ogrodzić granicę i problem byłby rozwiązany. Dziki by były wystrzelane. Po co nam teraz wybijacie świnie? Mamy płacić za utylizacje? – pytała Krystyna Danik, rolniczka z Husinki.
Jak na sprawę patrzy weterynaria? Część postulatów jest spełniona przez przepisy, które są przygotowywane, ale raczej nie ma szans na ubój na użytek własny. – Rolnicy mają okropny bałagan w identyfikacji i rejestracji zwierząt. Ubój prewencyjny będzie natomiast w innej formie. Ministerstwo przygotowuje przepisy o bioasekuracji. Rolnicy do 14 sierpnia będą musieli określić czy je spełniają. Ci którzy ich nie spełnią będą mieli wybite świnie ale zapłacone odszkodowanie przez agencje. Chodzi o strefę zapowietrzoną – mówi Paweł Piotrowski, wojewódzki lekarz weterynarii
Więcej na ten temat w elektronicznym i papierowym wydaniu Słowa nr 27.
Maciej Maciejuk
Napisz komentarz
Komentarze