Ostatnie półtora miesiąca to głównie temat wojny w Ukrainie i pomocy uchodźcom z tego kraju. Jednak mieszkańcy i samorządy nadbużańskich gmin borykają się cały czas ze skutkami obecności polskich wojsk przy granicy z Białorusią. Chodzi o niszczone przez wojskowe samochody drogi oraz rozjeżdżone pola i łąki. Włodarze gmin już w styczniu interweniowali u wojskowego dowództwa i wojewody lubelskiego w tej sprawie m.in. w gminie Sławatycze pojawili się wtedy przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej, którzy wspólnie z wójtem Arkadiuszem Misztalem dokonali „przeglądu” zgłoszonych przez samorząd szkód, wyrządzonych przez stacjonujące na tym terenie wojsko m.in. rozjeżdżonych łąk.
"Słaba koordynacja działań"
Ostatnio sprawa powróciła, tym razem na sesji rady gminy Janów Podlaski. – Jeśli chodzi o temat stanu dróg na terenach nadbużańskich i uprzedzając pytania rolników, co dalej z obiecywanym wsparciem za rozjeżdżone drogi, pola i łąki zarówno dla nich, jak i dla samorządów, to czekamy na odpowiedź z urzędu wojewódzkiego i jakiekolwiek decyzje. Mam nadzieję, że zapadną w najbliższym czasie. Rozpoczęła się wiosna i niektórzy rolnicy chcą już rozpocząć prace na łąkach, które w wielu przypadkach są bardzo zniszczone przez wojskowe pojazdy. Musimy się jednak uzbroić w cierpliwość. Być może gmina otrzyma jakieś środki na utwardzenie dróg, bo jakby nie patrzeć ci żołnierze nadal tutaj są i raczej zostaną na dłużej – mówił wójt Leszek Chwedczuk. Dodał też, że część dróg w janowskiej gminie została zaliczona do kategorii strategicznych, dlatego ma nadzieję, że być może powstanie jakiś specjalny rządowy program, a samorząd na ich remont pieniądze otrzyma.
Czytaj także: Kupią działkę od Kościoła za 250 tys. zł? "Z parafią nie wypada się targować"
Brak jakichkolwiek informacji ze strony rządu na temat ewentualnych rekompensat ocenia wójt gminy Kodeń Jerzy Troć. – Do dnia dzisiejszego nie mamy żadnych informacji i do urzędu gminy nie wpłynęło nic, związanego z tym tematem. My zwracaliśmy się z pismem do wojewody lubelskiego Lecha Sprawki. On akurat bardzo poważnie podszedł do tematu. Z tego, co udało mi się ustalić, prawdopodobnie w tym tygodniu samorządy, które zwracały się na piśmie, mają dostać odpowiedź. Na razie jednak nie wiem, jak miałaby wyglądać ta pomoc, nie znam żadnych szczegółów. Oczywiście rozumiem, że w ostatnich tygodniach wojewoda miał na głowie inne sprawy. Przypominam jednak, że to minister Paweł Szefernaker obiecywał nam pomoc, ale wątpię, żebyśmy się od niego doczekali jakiejkolwiek odpowiedzi – mówi włodarz gminy Kodnia.
Przyznaje, że rolnicy z terenu samorządu cały czas dopytują o szacowanie strat i ewentualne odszkodowania.
– Zbliża się okres wegetacji, zaraz łąki zarosną trawą i wtedy już żadnych szkód nikt nie oszacuje. Przyznam szczerze, że moim zdaniem rolnicy tych środków ostatecznie nie otrzymają – mówi i dodaje: – Jeśli chodzi o drogi, też jestem sceptyczny. Wojsko jak jeździło, tak jeździ. Jest bardzo słaba koordynacja tych działań.
Wnioski trafiły do ministerstwa
Jak natomiast informuje, rzecznik wojewody lubelskiego, Agnieszka Strzępka, Lubelski Urząd Wojewódzki w Lublinie przekazał już w lutym zestawienie potrzeb, zgłaszanych przez rolników i samorządy. – 1 lutego 2022 r. zostało skierowane pismo do jednostek samorządu terytorialnego – zgodnie z rozporządzeniem z 30 listopada 2021 r. w sprawie wprowadzenia czasowego zakazu przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej, przyległej do granicy państwowej z Republiką Białorusi – celem oszacowania i przedstawienia strat w lokalnej infrastrukturze drogowej, związanych z działaniami podejmowanymi, przez wojsko oraz straż graniczną w związku z ochroną granicy państwowej. Zestawienie potrzeb zostało przekazane do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji 3 lutego 2022 r., uzupełnione 7 lutego 2022 r. i 16 lutego 2022 r. – przekazała Agnieszka Strzępka.
Jeden resort milczy, drugi „naprawia”
W związku z tym, 16 marca wysłaliśmy zapytania do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o ewentualne odszkodowania dla rolników i samorządów. Niestety od trzech tygodni nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Wcześniej pytaliśmy również w Ministerstwie Obrony Narodowej, jak wygląda sprawa naprawy dróg w nadbużańskich miejscowościach. – Przy granicy polsko-białoruskiej zadania, oprócz wojsk operacyjnych, wykonują również specjalistyczne pododdziały wojsk inżynieryjnych. Żołnierze tych pododdziałów posiadają odpowiednie umiejętności oraz sprzęt, aby we właściwy sposób realizować otrzymane zadania. Pododdziały inżynieryjne odpowiadają za naprawę i utrzymanie odpowiedniego stanu dróg. W ścisłym współdziałaniu z władzami lokalnymi wykonywane są wszelkie prace w tym zakresie. To właśnie władze lokalne wskazują miejsca, gdzie należy wykonać naprawy drogowe. Naszą misją jest utrzymanie dróg w stanie nie gorszym niż przed ich zastaniem. W ramach współpracy z lokalnymi samorządami naprawiane i utrzymywane są również drogi nieużytkowane przez wojsko i straż graniczną – brzmiała odpowiedź z wydziału prasowego Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej.
Według informacji przekazanej przez MON: „Rejonowe Zarządy Infrastruktury jako jednostki organizacyjne resortu obrony narodowej zawierają z podmiotami (m.in. prywatnymi) umowy cywilno-prawne na udostępnienie nieruchomości na potrzeby Sił Zbrojnych. W ramach tych umów określane są warunki i zasady (koszty) korzystania i utrzymania nieruchomości przez wojsko, w tym przy ich zwrocie doprowadzenie do stanu pierwotnego (nieruchomości na zakwaterowanie wojska)”.
– Ja osobiście o czymś takim nie słyszałem – mówi wójt Jerzy Troć. Dodaje, że sama naprawa dróg przez wojsko pozostawia wiele do życzenia.
– Robią jeszcze większy bałagan. Zamiast wziąć równiarkę i zrobić odpowiednie spadki, by woda mogła spłynąć z drogi, to oni puszczają fadromę, która robi koryto, pada deszcz i powstaje jeszcze większe błocko. Robią więc jeszcze większe szkody. Osobiście kilkukrotnie próbowałem się skontaktować z kimś, kto te działania koordynuje, ale do tej pory bezskutecznie. Jak przywiozą jakiś gruz, to okazuje się, że to jakieś odpadki, bo nie inwestują na pewno w te naprawy – przekazuje Jerzy Troć.
Czy i kiedy samorządy i rolnicy doczekają się działań rządu na razie nie wiadomo. A my do tematu z pewnością jeszcze wrócimy.
Czytaj także: Gigantyczna podwyżka dla starosty! To była burzliwa sesja rady
Napisz komentarz
Komentarze