- Wiedzieliśmy, że spotkanie w Sandomierzu nie będzie łatwe - podkreślał w pomeczowej wypowiedzi dla mediów Mikołaj Raczyński. - Przede wszystkim Wisła to zespół, który gra z nożem na gardle. Ja tutaj rok temu przyjeżdżałem praktycznie po tygodniu pracy w Radzyniu, gdy byliśmy w strefie spadkowej, nie wygraliśmy tutaj. Teraz sytuacja jest odwrotna, wiedzieliśmy, że jak wygramy, to praktycznie mamy pewne utrzymanie. Oczywiście wszystko jeszcze w piłce może się zdarzyć, ale na pewno zrobiliśmy milowy krok. Plan był taki, że chcemy delikatnie skontrować Wisłę, zagrać troszkę bezpieczniej na początku, żeby tej bramki nie stracić. Bo na jesień już w drugiej minucie straciliśmy (Orlęta przegrały u siebie z Wisłą 2:4) i było później ciężko. To był plan numer jeden zrealizowany, a numer dwa to było skontrować i strzelić. W drugiej części meczu, jak zmieniliśmy delikatnie system gry i wpuściliśmy jednego środkowego pomocnika więcej, to myślę że była taka kontrola i dominacja, do 80 minuty myślę że mecz mieliśmy pod kontrolą. Przy 3:0 końcowe dziesięć minut Wisła jeszcze chciała rozpaczliwie wykorzystać jakiś stały fragment, ale myślę, że to było zasłużone zwycięstwo mojej drużyny. Chcieliśmy się zrewanżować Wiśle, w pierwszym meczu u nas dostaliśmy zimny prysznic. Udało się to mojemu zespołowi i z tego się cieszę, ale najważniejsze są trzy punkty, które dadzą nam już mam nadzieję spokojne utrzymanie.
W sobotę 7 maja o godzinie 17 czekają nas w trzeciej lidze regionalne derby: Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski kontra Podlasie Biała Podlaska.
Napisz komentarz
Komentarze