W bialskim szpitalu jest tyle rodzących, że w salach niekiedy trzeba dostawiać łóżka, a na przyjęcie czeka się kilka godzin. Dyrekcja przyznaje, że ostatnio ruch na tym oddziale jest rzeczywiście większy, ale uspokaja: – Jesteśmy na to przygotowani.
Nasza czytelniczka trafiła na pododdział patologii ciąży 13 lipca o godz. 19. Procedura przyjęcia wraz z wykonaniem badań zajmuje trochę czasu, ale to nie dlatego pani Katarzyna musiała czekać do godz. 23, by móc trafić do sali. – Musieli też przywieźć łóżko z innego oddziału, bo nie było wolnych miejsc. Gdy przyszłam na oddział, byłam czwarta w kolejce do przyjęcia. Wszystkim zajmował się tylko jeden lekarz, bo drugi był na porodzie – relacjonuje mieszkanka powiatu bialskiego.
Mimo oblężenia na oddziale, kobieta nie narzeka na opiekę. – Pielęgniarki na co dzień zajmowały się nami bardzo dobrze. Nie było wielkich kolejek na przykład do ktg, są przecież przenośne urządzenia, więc nie odczułam, że źle się mną zajęli – mówi szczęśliwa mama (zanim opublikowaliśmy artykuł, urodziła synka i jest już w domu).
Pododdział patologii ciąży odwiedziliśmy w ubiegłym tygodniu. Rzeczywiście na niektórych salach leżały po cztery ciężarne. – Ścisku nie ma, ale przyznam, że nie spodziewałam się aż tylu rodzących – mówi nam jedna z kobiet.
Dyrektor szpitala przyznaje, że więcej kobiet na oddziale jest już od dłuższego czasu. – W pierwszym półroczu tego roku w oddziale położniczo-ginekologicznym, a w tym w pododdziale patologii ciąży, hospitalizowaliśmy więcej pacjentek niż na przykład w pierwszej połowie 2016 roku – przyznaje Dariusz Oleński. Zaraz jednak dodaje, że nie jest to taka liczba pacjentek, na których przyjęcie placówka nie byłaby przygotowana.
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa nr 30.
jd
Napisz komentarz
Komentarze