Spór dotyczy drzewa rosnącego na XVIII wiecznym cmentarzu unickim przy ul. Szkolnej w Sworach. – Drzewo jest całkowicie suche, a najgorzej, że niebezpiecznie pochyliło się nad naszym podwórkiem. Nie tyle boimy się o to, że uszkodzeniu mogłyby ulec garaże. Mamy małe dzieci, bawią się na podwórku, a co by było, gdyby wtedy drzewo spadło? – oburza się pani Jowita.
Rodzina postanowiła za w czasu ustrzec się przed niebezpieczeństwem i tak naprawdę nieprzewidywalnymi skutkami, jakie mogą wiązać się z upadkiem drzewa na ich posesję. Dlatego w tej sprawie zainterweniowali u proboszcza miejscowej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, który jest zarządcą tego terenu. – Rozmowa nie przyniosła żadnego efektu, nie uzyskaliśmy konkretnej odpowiedzi na naszą prośbę. A nasze argumenty, że boimy się o nasze dzieci najwyraźniej do księdza proboszcza nie trafiły – skarży się pani Jowita.
Swoją sprawę rodzina ze Swór konsultowała także w bialskiej delegaturze Urzędu Wojewódzkiego Ochrony Zabytków. Tam jednak otrzymali informację, że z wnioskiem o pozwolenie na wycinkę drzewa wystąpić do konserwatora zabytków może jedynie ksiądz proboszcz. To samo usłyszeli w Urzędzie Gminy.
– Jeżeli jest to drzewo większe niż 50 centymetrów, a tak jest w tym przypadku, bo na tym cmentarzu rosną wieloletnie drzewa, właściciel działki, powinien złożyć wniosek o pozwolenie na wycinkę. Ale decyzja należy do właściciela, w tym przypadku do proboszcza. My nie możemy w tej sprawie rozstrzygać – wyjaśnia "Słowu" Waldemar Danieluk, kierownik referatu rolnego, geodezji, leśnictwa, ochrony środowiska i gospodarki przestrzennej
Uzbrojeni w tę wiedzę mieszkańcy Swór po raz kolejny postanowili poprosić swojego proboszcza o zgodę na wycinkę suchego drzewa. – W grudniu ubiegłego roku wysłaliśmy do księdza proboszcza pismo, w którym zwracamy się z prośbą o możliwość wycięcia drzewa. Proboszcz do tego wniosku się nie ustosunkował. Teść pytał go jeszcze podczas kolędy, co będzie z tym drzewem, czy mamy iść do sądu? To proboszcz odpowiedział wymijająco, że może się jakoś dogadamy. Ale od tamtej pory nic się nie zadziało. Teraz mąż ponownie był u księdza, bo drzewo pękło na górze, ale nadal nasz proboszcz problemu nie widzi – uważa kobieta.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sworach ks. Janem Mroczkiem. W rozmowie telefonicznej usłyszeliśmy, że procedura dotycząca ewentualnej wycinki drzewa w związku z tym, że rośnie ono na nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków, jest skomplikowana. I że osobiście nigdy nie stara się on działać na niekorzyść swoich parafian. Ostatecznie jednak ksiądz odmówił wypowiadania się na temat tej sprawy na łamach naszego tygodnika, a w celu uzyskania oficjalnego komentarza polecił nam kontakt z Kurią Diecezji Siedleckiej. Do momentu zamknięcia tego numeru naszego tygodnika jej rzecznik prasowy nie odpowiedział na przesłane drogą mailową pytania.
Więcej na ten temat w papierowym i elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 32.
Monika Pawluk
Napisz komentarz
Komentarze