Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 19:57
Reklama
Reklama

Zjawiskowe sanktuarium – zabytkowe kaplice w środku turowskiego lasu

Od ponad 200 lat ludzie przychodzą do leśnych kaplic w Turowie, by wypraszać potrzebne łaski za wstawiennictwem św. Antoniego Padewskiego. Kult świętego jest tu ciągle żywy. Odwiedzają to miejsce także turyści, kaplice położone są bowiem w środku pięknego kompleksu leśnego na trasie zielonego szlaku rowerowego.
Zjawiskowe sanktuarium – zabytkowe kaplice w środku turowskiego lasu
W 2012 roku cały kompleks sakralny – kaplice i cmentarz – został wpisany do rejestru zabytków

Autor: Przemysław Bylicki

Kult świętego zaczął się tu rozwijać w początkiem XIX w. Wiąże się z przekazywaną drogą ustną opowieścią o objawieniu św. Antoniego miejscowemu chłopu w turowskim lesie. Na znak tego spotkania na pniu sosny, na którym siedzieli, święty odcisnął swoją stopę i obiecał opiekować się okolicą. Od tego czasu do niezwykłego miejsca w lesie pielgrzymowali licznie nie tylko mieszkańcy Turowa, ale też okolicznych wiosek.

Najstarszy dokument, nawiązujący do wydarzenia powchodzi z 1824 roku. Jest to prośba włościan pochodzących z Turowa o zgodę władz carskich na postawienie w miejscu objawienia kaplicy z ołtarzem i możliwość odprawiania w niej mszy św. Znajduje się tam również informacja o zawieszonym na drzewie obrazie św. Antoniego. Przekaz głosi, że obraz ten przyniósł żołnierz z wyprawy napoleońskiej. Mieszkańcy wsi czcili miejsce objawień św. Antoniego jak potrafili najlepiej. W latach 20. XIX wieku wznieśli tu drewnianą kapliczkę, którą można nawiedzać do dziś. Została zbudowana z bali sosnowych na planie kwadratu o wymiarach 2,6 x 2,6 metra, pokryta słomą i zwieńczona krzyżem. Wewnątrz pod ołtarzem znalazł się pień z odciskiem pozostawionym przez św. Antoniego. W ołtarzyku z kolei zawisł obraz, przedstawiający świętego z Padwy. Nieco później w jego miejsce postawiona została figurka świętego. W latach 60-tych minionego wieku kapliczkę wyremontowano; ściany zewnętrzne zostały oszalowane deskami, a słomiany dach zastąpiony blachą. Wkrótce po tym została wpisana do rejestru zabytków.

CZYTAJ TEŻ: Ciekawa historia i piękna przyroda. Wybierz się na "Bobrówkę"

Odpust w lesie

Mieszkańcy wioski nie ustawali w dążeniu do postawienia w miejscu objawień okazalszej świątyni, godnej św. Antoniego i tego miejsca. Jednakże nie sprzyjały temu czasy wzmożonej rusyfikacji po powstaniu styczniowym. Ostatecznie udało się to zrealizować w 1908 roku, przy wsparciu właścicieli majątku Turów, hrabiostwa Krystyny i Andrzeja Potockich. Wówczas to wzniesiona została murowana kaplica w stylu neogotyckim; po obu jej stronach stanęły kaplice słupowe. Powstała na kamiennym fundamencie, na którym stała drewniana kapliczka, tę zaś przesunięto w róg placu. W ołtarzu głównym kaplicy znajduje się obraz (nieznanego autorstwa) przedstawiający św. Antoniego z dzieciątkiem Jezus na jednym ręku, w drugim zaś trzymającego lilię. Pod ołtarzem złożony został sosnowy pień z ołtarzyka drewnianej kapliczki.

26 listopada 1910 roku biskup lubelski Franciszek Jaczewski, administrator diecezji podlaskiej, wydał dekret zezwalający na sprawowanie tu nabożeństw. Ustalony też został termin odpustu ku czci św. Antoniego; od początku jest to pierwsza niedziela czerwca. Uroczystość, znana jako „odpust w lesie” gromadziła kilkutysięczne rzesze wiernych. Pielgrzymi przybywający w to miejsce, odłupywali drzazgi z pnia, znajdującego się pod ołtarzem, by zabrać je do swoich domów jako lek na różne dolegliwości. Po dziś dzień rzesze wiernych przybywających do leśnych kaplic w pierwszą niedzielę czerwca nie maleją.

Wnętrze leśnej kaplicy św. Antoniego
fot. Małgorzata Kołodziejczyk

Jednakże biskup Jaczewski nakazał, by wierni w największe święta uczestniczyli w liturgii w kościele parafialnym w Radzyniu Podlaskim. Kult świętego rozwijał się, kiedy to 20 grudnia 1936 roku biskup Henryk Przeździecki erygował w Turowie parafię pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego. Od tej chwili aż do poświęcenia kościoła w centrum miejscowości w grudniu 1937 roku, w kaplicy codziennie odprawiane były msze św. Po wojnie miało w niej miejsce wydarzenie, które przyciągnęło wielu pielgrzymów. Stary obraz św. Antoniego rzekomo świecił dziwnym, niewytłumaczalnym blaskiem. Działo się to przez wiele dni, aż decyzją władz kościelnych obraz został przewieziony do kościoła w Radzyniu i umieszczony w bocznym ołtarzu. Pozostaje tam do dziś.

CZYTAJ TAKŻE: Pospaceruj leśnych duktów szlakiem i poczuj magię Czarnego Lasu

Leśne kaplice i historia

Z kapliczką w lesie związane są ważne wydarzenia historyczne. W jej pobliżu miała miejsce jedna z walk powstania listopadowego. Mogiły powstańców potwierdzał przez lata drewniany krzyż z tabliczką, zamieniony na murowany nagrobek a następnie na pomnik z napisem „Cześć bohaterom poległym w 1830-1831”. W rocznicę wybuchu powstania listopadowego przy kaplicy odbywały się uroczystości patriotyczno-religijne.

Kaplica (neogotycka, nowsza) św. Antoniego Padewskiego w lesie w Turowie
fot. Małgorzata Kołodziejczyk

W roku 1864 roku na strychu kapliczki schronił się powstaniec styczniowy, ukrywając się tam przed obławą prowadzoną w okolicznych lasach. W okresie okupacji niemieckiej leśna kaplica św. Antoniego służyła partyzantom do odprawiania polowych mszy św. W tym czasie w jej obrębie powstał cmentarz. Spoczywają na nim przede wszystkim mieszkańcy Turowa, którzy zginęli z rąk hitlerowców bądź też zmarli w czasie II wojny światowej. Pochowani są tu też żołnierze węgierscy, którzy polegli w lipcu 1944 roku w walkach z wkraczającą na te tereny Armią Czerwoną. Po wojnie otwarto nowy cmentarz, nieopodal kościoła w centrum miejscowości.

W 2012 roku cały kompleks sakralny – kaplice i cmentarz – został wpisany do rejestru zabytków.

Trudno oddzielić od lasu

Zabytkowe kaplice wybudowane zostały w miejscu nietypowym; znajdują się na terenie liczącego 3,5 tys. ha kompleksu leśnego. 

– Leśnictwo Turów ma wiele cennych walorów przyrodniczych i turystycznych. Nieopodal leśnych kaplic znajduje się rezerwat przyrody „Omelno” o powierzchni 26,9 ha. Utworzony został w celu zachowania lasu lipowego naturalnego pochodzenia – wyjaśnia leśniczy Piotr Jazgarski. – Osobliwością rezerwatu jest starodrzew dębowo – lipowy. Najstarsze drzewa osiągają wiek – 300 lat dęby, 130 lat olsze, lipy, graby i jesiony. Duży udział lipy w drzewostanie poparty widoczną obecnością tego gatunku w niższych warstwach jest obecnie rzadkością w lasach naszego kraju – dodaje.

CZYTAJ TEŻ: Rowerem przez Podlasie: Sanktuarium, cerkwie i przydrożne kapliczki

Leśniczy podkreśla jednocześnie, iż w sąsiedztwie rezerwatu występują cenne zbiorowiska grądowe, łęgowe i olsy z licznymi gatunkami chronionymi i rzadkimi, co przemawia za potrzebą powiększenia powierzchni objętej tą formą ochrony. Walory rezerwatu podnosi wspinający się na drzewa bluszcz pospolity. Z roślin rzadkich i chronionych występują tu: wawrzynek wilczełyko, lilia złotogłów, dzwonek szczeciniasty i kokorycz pusta. W pobliżu rezerwatu znajdują się gniazda ptaków chronionych; m.in. orlika krzykliwego.

Na terenie turowskiego kompleksu leśnego występuje ok 10 pomników przyrody. – Są to ponad 200-letnie dęby, mamy też pomnik sosny zwyczajnej i świerka pospolitego – wylicza Jazgarski. Z większych zwierząt możemy spotkać tu łosie, jelenie , sarny, dziki. – Pojawiają się też wilki. Są to tzw. wilki przechodnie, przeważnie młode osobniki szukające miejsca dla siebie – dodaje.

Turystycznym szlakiem

Leśne kaplice odwiedzane są często przez turystów, w tym tych na rowerach. A to dlatego, że przez leśnictwo Turów, w pobliżu kaplic przebiega tzw. zielny szlak rowerowy. Cała trasa, o długości 29,7 km biegnie wokół Radzynia Podlaskiego przez miejscowości Bedlno, Turów i Białkę, skręcając z powrotem do Radzynia.

W pobliżu można także…. zanocować w lesie. – W ramach programu Lasów Państwowych od maja ubiegłego roku funkcjonuje program „Zanocuj w lesie”. W poszczególnych nadleśnictwach wyznaczone zostały miejsca w sercu lasu, z dala od głównych dróg, gdzie każdy uczestnik programu może zanocować i poczuć prawdziwą bliskość otaczającej natury. Jedno z takich miejsc znajduje się właśnie na terenie naszego leśnictwa. – tłumaczy leśnik. Tak więc miłośnicy survivalu i bushcraftu mogą tu legalnie biwakować, spełniając oczywiście warunki określone w regulaminie programu.

Ludzie przyjeżdżają tu nie tylko turystycznie, z ciekawości, ale też żeby się pomodlić za wstawiennictwem św. Antoniego.
fot. Przemysław Bylicki

Przy leśnych kaplicach ma miejsce wiele wydarzeń. 

– Na swoje doroczne spotkania, połączone z mszą św. i ogniskiem, przyjeżdżają tu harcerze terenu powiatu radzyńskiego i bialskiego wraz z kapelanem ZHR ks. Tomaszem Kosteckim. Towarzyszą im całe rodziny – podkreśla Marek Konaszewski, od wielu lat kustosz „leśnego sanktuarium”.

– Miejsce to upodobali sobie także myśliwi, którzy biorą udział we mszach św. Hubertowskich, szczególnie w okolicy wspomnienia św. Huberta, patrona myśliwych. Oprócz tych miejscowych i z niedalekich okolic, leśne sanktuarium odwiedzają ludzie z różnych części Polski. Niedawno np. otwierałem kaplicę grupie z Gdańska a wcześniej ze Szczecina. Ludzie przyjeżdżają tu nie tylko turystycznie, z ciekawości, ale też żeby się pomodlić za wstawiennictwem św. Antoniego. O co proszą świętego? – O zdrowie dla siebie i dla bliskich, spokój ale nieraz o odnalezienie zguby, bo św. Antoni jest patronem od rzeczy zagubionych – dodaje kustosz.

Będąc przejazdem w okolicach warto skręcić w Turowie z drogi krajowej nr 19 i przejechać kilka kilometrów do leśnego sanktuarium.

CZYTAJ TEŻ: Po renowacji wygląda jak 400 lat temu! W Polsce jest takich tylko kilka


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama