44-latek na początku września nawiązał internetową znajomość z Jennifer, amerykańską żołnierką stacjonującą w Syrii. - Mężczyzna zaczął z nią korespondować. Kiedy internetowa znajomość zaczęła „przybierać na sile”, nagle Jennifer poprosiła 44-latka o pomoc. Mężczyzna miał przyjąć od niej paczki z zawartością sporej sumy pieniędzy oraz dokumentów. Ze swojej strony miał jedynie dla nadania paczki podać swoje imię i nazwisko, adres zamieszkania, mail oraz numer telefonu. W trakcie prowadzonych rozmów był zapewniany, że za przesłanie paczki nie będzie ponosić żadnych kosztów, bo wszystko zostało już opłacone. Za przysługę miał być godziwie wynagrodzony – relacjonuje st. asp. Piotr Mucha, rzecznik prasowy KPP w Radzyniu Podlaskim, gdzie mieszkaniec Wohynia zgłosił się w ostatnich dniach.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Prezes zarządu Karuzeli o inwestycji w Białej Podlaskiej. To nie będzie galeria
Finał całej historii miał miejsce w radzyńskiej komendzie policji. Mężczyzna zgłosił się tam w ubiegłym tygodniu, by poinformować o tym , że padł ofiara oszustwa. Jak opowiadał policji: - Pewnego dnia 44-latek otrzymał wiadomość, że paczka została już nadana, a na jego adres mailowy wpłynęła wiadomość od rzekomej firmy kurierskiej z linkiem do śledzenia przesyłki. W tej wiadomości znajdowała się również informacja, że paczka została wstrzymana na Ukrainie ze względu na brak certyfikatów. Aby wykupić certyfikat, na wskazane konto miał przelać 1800 dolarów – opisuje przekazaną przez mężczyznę historię rzecznik prasowy KPP w Radzyniu. - Nie podejrzewając oszustwa, zgodnie z przesłaną instrukcją poszedł do swojego banku i dokonał przelewu, a następnie wysłał zdjęcie potwierdzające realizację opłaty. Po tym wszystkim skontaktowała się z nim Jennifer z wiadomością, że paczka dojdzie za dwa lub trzy dni i że ma ją śledzić na wskazanej stronie.
PRZECZYTAJ TEŻ: Od lat leczy nasze zwierzęta. Dziś sam walczy z chorobą i potrzebuje naszej pomocy!
Paczka jednak nie przychodziła, zamiast tego mężczyzna dostał kolejne powiadomienie. - Tym razem o braku wymaganych certyfikatów i konieczności opłacenia równowartości 4200 dolarów. Również i tym razem mężczyzna zrealizował polecenia wpłacając kwotę ponad 21 tys. złotych. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie, a 44-latek za każdym razem dokonywał opłat. Łącznie wpłacił na konta podane w wiadomościach ponad 100 tysięcy złotych – informuje st. asp. Mucha.
Wreszcie paczka dotarła do Polski. Mężczyzna otrzymał powiadomienie, ze przesyłka jest w Warszawie. Aby ja odebrać należało jednak wpłacić 20 tys. dolarów. - Dopiero wówczas mężczyzna zrozumiał, że padł ofiarą oszustwa i o całej sprawie postanowił powiadomić policję – mówi rzecznik Mucha. Tym samym okazało się, że Jennifer, to oszustwo za które mężczyzna zapłacił ponad 100 tys. zł.
Przeczytaj:
- Bez asfaltu i oświetlenia. Łowiecką i Ceglaną historyczna ofensywa omija
- Dożynkowy manifest drogowy. Tak mieszkańcy komunikują się z władzą
- Dziecko w szpitalu. Ten guad nie powinien wyjechać na drogę
- Tu wyszkolili wielu pilotów. Święto Lotnictwa w Białej Podlaskiej [ZDJĘCIA]
- Nowe wydanie Słowa Podlasia już gotowe! Sprawdźcie, o czym piszemy
Napisz komentarz
Komentarze