ZO w Polskowoli, to druga pod względem wielkości szkoła prowadzona przez gminę Kąkolewnica. Od ubiegłego roku szkolnego dyrektorowanie w niej powierzono Beacie Wójcickiej. Nie została wyłoniona w konkursie, ale powołana na stanowisko przez wójta gminy na okres dwóch lat. Po 10 miesiącach nauczyciele wystawili dyrektorce opinię pracy, składając skargę do jednostek nadzorujących funkcjonowanie szkoły. Z ramienia gminy sprawą zajęła się 12 lipca komisja skarg i petycji w radzie gminy. Radni uznali ją za niezasadną, w czterech punktach, które rozpatrywali, a których zbadanie należało do kompetencji organów gminy. Pozostałe kwestie, zawarte w kilkunastu punktach skargi badało kuratorium.
Opinia komisji nie przekonała. Radni oburzeni
Skarga na działalność dyrektora szkoły w Polskowoli liczyła 20 punktów. Radni zajmowali się rozpatrywaniem czterech z nich, które zostały uznane, za leżące w kompetencjach rady. Chodziło w nich m.in. o: tworzenie arkusza organizacyjnego pracy szkoły, „wrogiego nastawienia do nauczycieli”, co ma skutkować odejściami z pracy, kwestii zebrań ogólnych z rodzicami i „zmuszania” do podpisywania notatek z „nierzetelnymi faktami”.
12 lipca nad sprawą pochyliła się komisja skarg i petycji w radzie gminy. Stosunkiem głosów dwa do trzech, uznała skargę nauczycieli za bezzasadną. Na sesję rady gminy w dniu 28 września wpłynął więc projekt uchwały uznający skargę na dyrektora ZO w Polskowoli za bezzasadną.
- Jestem po raz drugi w urzędzie gminy, w czasie ponad 30 lat pracy. W związku ze skarga rozmawiałam chyba ze wszystkimi, z którymi powinnam. Rozmawiałam z dyrektorem szkoły, wójtem, przedstawicielami kuratorium i kurator lubelską. Moja sprawa dotyczy arkusza organizacyjnego. Pracuję teraz na innym stanowisku w dwóch szkołach w filii w Olszewnicy i w Polskowoli. W Polskowoli pracuje nauczyciel, który ma kilka lat pracy i ma 26 godzin, a ja po 32 latach pracy mam 18 godzin. Pomimo, że jestem nauczycielem języka polskiego, na ten przedmiot wystawiono wakat – podsumowywała przed cała radą swój wątek poruszony w skardze Beata Grzywacz, polonistka, skierowana do nauczania wczesnoszkolnego i przedszkolnego.
Dyrektor ZO Beata Wójcicka przypominała natomiast, że wszystko, co miała do powiedzenia ad vocem skargi, powiedziała na lipcowej komisji. Na sesji natomiast zaznaczyła : - Ja mówiłam, że będę szukać nauczyciela z pięcioletnim wykształceniem kierunkowym.
Podkreślała, że organizacja arkusza pracy szkoły i dobór kadry, jest jej kompetencją, jako dyrektora.
Jednak Marta Rosińska, nauczycielka działająca w ZNP zwróciła uwagę radnych na inne kwestie personalne. - Nauczyciel, który do gminy ściągnął program ”Kolorowe stołówki”, dla niej nie można było przedłużyć umowy, a pani która uczy obecnie angielskiego ma 27 godzin. Myślę, że można było dać godziny dziewczynie, która ciągnęła nas, starych nauczycieli i motywowała – mówiła Rosińska.
Ten wątek zainteresował radnego Krzysztofa Grzeszyka. - Rozumiem, że ta pani, która dawała pani wójt kwiaty i tak wspólnie cieszyły się, że zostały pozyskane pieniądze dla szkoły, już nie pracuje? - precyzował. Na co usłyszał, że wakat na angielski w szkole w Polskowoli był, nauczycielka złożyła cv, ale odzewu nie było. - Osoba, która zaangażowała się w życie szkoły, pozyskiwała dla nie pieniądze, już nie pracuje. To ja winszuje organowi prowadzącemu tego, co się dzieje. Dostała pani wójt kwiaty, no i dostała – komentował radny Grzeszyk.
Natomiast radny Jerzy Szkodkowski dopytywał: - Gdzie był nasz nadzór, gdzie była nasza pani wójt? Ja będę wnioskował o połączoną komisję wyjazdową do szkoły w Polskowoli. I uznaję, że skarga jest zasadna – stwierdził.
Nie widzą winy, ale potrzebę mediacji
Jeszcze mocniej wybrzmiał w całej dyskusji głos sołtysów, gdy z sali odezwała się jedna z sołtysek. - To nie do pomyślenia. Gdzie tu szacunek dla nauczyciela? Trzeba się zastanowić, co ludzie powiedzą na pani temat – zwracała się bezpośrednio do dyrektor Wójcickiej. - Taka nauczycielka, która pozyskała pieniądze dla szkoły, nie ma zatrudnienia. Pani jest bez serca. Bez serca.
W odpowiedzi usłyszała takie stanowisko dyrektorki: - Ja robię tak, żeby dzieciom było lepiej i żeby z tego były korzyści. Rodzicie i dzieci są zadowoleni. Nie chodzi o prywatę nauczycieli, ale o interes szkoły i jej wizerunek w środowisku.
Czytaj też: Inflacja znowu w górę. Drożyzna nie ustępuje. Realna wartość złotówki leci na łeb na szyję
Na pytania radnych czy od czasu rozpatrywania skargi na komisji dyrektor ZO podejmowała próby rozmów z nauczycielami, by sprawy powyjaśniać, Beata Wójcicka mówiła natomiast tak. - Nie mam w tej kwestii sobie nic do zarzucenia. Chęć rozmowy powinna być z obu stron. Na pewno z kilkoma nauczycielami rozmowa była - i tu wymieniała nauczycieli z nazwiska.
O próby rozwikłania sporu pytana też była inspektor ds. oświaty w gminie, Agnieszka Gosek, zatrudniona zresztą w ZO w Polskowoli jako nauczyciel. - Nie podejmowałam próby rozmów. Nie czuję się kompetentna, bo w skardze kilkukrotnie wymieniono moje nazwisko. Chodzi o bezstronność, więc jesteśmy w trakcie uzgadniania terminu rozmowy z mediatorem, bo ewidentnie konflikt istnieje. Najkorzystniej, żeby była to osoba z zewnątrz – wyjaśniała radnym.
Całą dyskusję na sesji rady gminy radny Piotr Czerwiński, przewodniczący komisji rady ds. oświaty podsumował natomiast tak: - Zabrakło dialogu i woli zawarcia kompromisu.
Ogółem jednak radni nie mieli przekonania, że skarga na dyrektor ZO w Polskowoli nie ma racji bytu, przynajmniej w punktach, o których oni byli władni rozstrzygać. W głosowaniu uchwała w sprawie uznania skargi nauczycieli za bezzasadną, przepadła. Tylko 4 radnych zagłosowało za jej przyjęciem, 7 było przeciw, a 3 się wstrzymało. Zgodnie z instrukcją, jaką radni otrzymali od obsługi prawnej urzędu gminy, skarga wraca do komisji, która wcześniej się nią zajmowali, do ponownego rozpatrzenia.
Przeczytaj:
- Rząd uruchomił porównywarkę cen węgla. Sprawdzamy, jak działa
- Centralne Biuro Antykorupcyjne przedłużyło kontrolę w PEC
- Policja przestrzega przed fałszywymi mailami od oszustów
- Klub Rotary świętuje 15-lecie działalności charytatywnej
- Grunty na Brzegowej i Elektrycznej wciąż nie na sprzedaż
Napisz komentarz
Komentarze