Grabanów w niedzielę 4 czerwca stał się stolicą polskiego rolnictwa. Z inicjatywy starostów powiatów bialskiego, chełmskiego, parczewskiego i włodawskiego, zorganizowane zostało tam Regionalne Święto Polskiej Wsi.
Głównym celem wydarzenia była nie tylko promocja polskiego rolnictwa i wyrażenie wdzięczności rolnikom za ich ciężką pracę, ale też zwrócenie uwagi na problemy, z którymi się oni borykają. A których w ostatnim czasie nie brakuje. Na to uwagę zwracali starostowie.
Rozmawiali o problemach rolnictwa
– Chcieliśmy, by to święto miało wydźwięk regionalny, objęło kilka powiatów. Bardzo się cieszę, że udało nam się dzisiaj zgromadzić w Grabanowie tylu ludzi, bo to święto jest symbolem wdzięczności dla naszych rolników. Sytuacja w rolnictwie nie jest dobra. Rozmawiam na co dzień z rolnikami, którzy mówią o tym, że za dwa miesiące mamy kolejne żniwa, a oni mają jeszcze pełne magazyny ze zbożem. Cena w porównaniu do roku ubiegłego spadła już o 50 proc., więc ja naprawdę tym ludziom współczuję, bo koszty produkcji są ogromne, a dzisiaj te pieniądze, które proponuje im rynek są śmieszne. Jestem dwoma rękami za tym, aby wspierać Ukrainę, ale nie możemy godzić się na to, by z Ukrainy przypływały do nas zboża, podczas gdy my nie możemy być konkurencyjni. My dzisiaj powinniśmy zadbać o bufor bezpieczeństwa dla naszych rolników, polskich producentów – podkreśla starosta bialski Mariusz Filipiuk.
Zwraca uwagę na to, że na początku zboża z Ukrainy miały tylko przejeżdżać tranzytem przez Polskę. – Zorientowaliśmy się jednak, że wiele firm i podmiotów prywatnych w Polsce kupuje zboża z Ukrainy, pomijając polskich rolników. Nie możemy mieć pretensji do firm, które działały zgodnie z prawem, bo to państwo polskie powinno wprowadzić takie uwarunkowania i jasno określić co można, a czego nie można. Zrzucanie odpowiedzialności na firmy jest nieuczciwe, bo wszystko spowodowane jest przez nieudolność ministerstwa rolnictwa i to musi wybrzmieć. Gdyby polski resort rolnictwa chciał rozwiązać tę sytuację, mając ogromne możliwości w Komisji Europejskiej, jest tam przecież ogromna grupa reprezentantów władzy obecnie rządzącej w Polsce, to mógłby zadbać o interesy polskiego rolnictwa. Jak widać, nie do końca im na tym zależy – podkreśla starosta Filipiuk.
Podobnego zdania są inni samorządowcy. – Sytuacja rolników w naszym powiecie wygląda tak jak w całej Polsce. Jest dramatyczna, bo zapanował chaos na poszczególnych rynkach. Wszystkie produkty, które wytwarzają rolnicy potaniały i tym samym rolnicy mają ogromny problem w zabezpieczeniu bytu swoich gospodarstw i środków finansowych na utrzymanie swoich rodzin. Jest to więc sytuacja dramatyczna – mówi Andrzej Romańczuk, starosta powiatu włodawskiego.
– Sytuacja rolników w powiecie parczewskim jest skomplikowana, jak w całej Polsce. Problem zboża do dziś jest nierozwiązany, oczekiwania co do rolników są duże, obietnice też spore, a wiara w te obietnice jest coraz mniejsza, rośnie niepokój przed zbliżającymi się żniwami. Problem w polskiej wsi polega na tym, kto tu jest dzisiaj rolnikiem. Czy są to przedsiębiorcy czy rolnicy, jak tak naprawdę ma docelowo wyglądać przeistoczenie polskiej wsi. Na tym trzeba się skupić, określając perspektywy rozwoju polskiego rolnictwa na najbliższe lata – dodaje starosta parczewski Janusz Hordejuk.
Niskie ceny, pełne magazyny
Na Regionalnym Święcie Polskiej Wsi nie zabrakło oczywiście samych zainteresowanych, czyli rolników z terenu województwa lubelskiego. O bolączkach rolnictwa mówił jeden z nich, Arkadiusz Zaniewicz, właściciel gospodarstwa w Halasach w gminie Międzyrzec Podlaski. – Rolnicy znaleźli się w bardzo złej sytuacji. Powodują ją nie tylko niskie ceny płodów rolnych oferowane na skupach, ale też brak możliwości sprzedaży. Mam kolegów, którzy nadal mają pełne magazyny i nie mają gdzie sprzedać produktów po jakiejkolwiek cenie, zresztą cena 500 zł za pszenicę czy pszenżyto to jest po prostu grabież. Gospodarstwa tracą płynność finansową, bo żeby mieć pieniądze na bieżącą produkcję, gospodarze biorą kredyty obrotowe, a odsetki są teraz tak duże, że pogłębiają tylko zapaść finansową – mówi Arkadiusz Zaniewicz.
Dodaje, że problemów jest więcej.
– Rolników "dobijają" też wyśrubowane normy i zasady, wymagane przez m.in. Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i sanepid, tzw. zwykła dobra praktyka rolnicza (w skrócie ZDPR – przyp. red) itd. Dostosowanie się do nich kosztuje mnóstwo czasu i pieniędzy. Cały czas jesteśmy bombardowani nowymi obostrzeniami, a przecież polskie rolnictwo naprawdę jest ekologiczne. Dla przykładu, w Holandii herbicydów na hektar jest 8 litrów, a w Polsce mamy ok. 1,5-2 litra. Polskie rolnictwo zdało egzamin i polska żywność powinna być uznawana w 100 proc. za ekologiczną – podkreśla rolnik.
Jako rozwiązanie niektórych problemów podaje m.in. zatrzymanie naliczania odsetek od kredytów inwestycyjnych na najbliższe 2 lata, wstrzymanie pobierania podatku rolnego i wstrzymanie tzw. ekoschematów.
Nowe wydanie Słowa Podlasia już gotowe! Sprawdźcie, o czym piszemy
"Pomagajmy, ale nie kosztem polskiego rolnika"
Na święcie w Grabanowie pojawił się prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak-Kamysz, który przyjechał prosto z Marszu Wolności w Warszawie.
– Jesteśmy po waszej stronie, zrobimy wszystko, żeby ta fatalna sytuacja niskich cen mleka, likwidacji hodowli trzody chlewnej w szczególności, zniszczenie rynku zbóż przez niekontrolowany napływ ukraińskiego zboża, zagrożenia dla rynku drobiu, owoców miękkich, dla miodu, dla wszystkich produktów rolno-spożywczych, by nie zafunkcjonowały. Jestem za pomocą drugiemu człowiekowi, gdy ten cierpi, ale ta pomoc nie może się odbywać kosztem polskiego rolnika i konsumenta. Pomoc Ukrainie tak, ale ta militarna i humanitarna. Nie budowa nowej oligarchii na Ukrainie, ale wspieranie polskich przedsiębiorców i rolników, polskiej wsi tu i teraz, bo tego potrzebujemy! – zwracał się do zgromadzonych Władysław Kosiniak-Kamysz.
Stoiska z pysznościami, muzyka ludowa
Tego dnia na placu przy Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Grabanowie stanęły stoiska kół gospodyń wiejskich, które uginały się pod regionalnymi przysmakami, z pieczołowitością przygotowanymi przez wiejskie gospodynie. Każdy miał okazję spróbować pysznych ciast, pierogów czy swojskich trunków. Dużym zainteresowaniem cieszyło się m.in. stoisko KGW w Czosnówce.
– Przygotowywałyśmy się od kilku dni. Dzięki dziewczynom wszystko poszło sprawnie i dzisiaj możemy częstować gości naszymi specjałami. Jest babka ziemniaczana z sosem grzybowym, pyszne pierożki, ogóreczek, swojski smalczyk i oczywiście orzeźwiająca lemoniada. Cieszymy się, że nasze przysmaki przypadły do gustu odwiedzającym , tym bardziej, że to dla nas jedno z pierwszych tak dużych wydarzeń – opowiadała Sylwia Czemierowska, przewodnicząca KGW w Czosnówce.
Dzieci mogły skorzystać z dmuchańców, nie zabrakło też występów zespołów ludowych, których łącznie wystąpiło kilkanaście z czterech powiatów. Gwiazdą wieczoru był natomiast Janusz Laskowski oraz zespół B-Qll.
Patronat honorowy nad wydarzeniem objęli: starosta powiatu bialskiego Mariusz Filipiuk, starosta powiatu parczewskiego Janusz Hordejuk, starosta powiatu włodawskiego Andrzej Romańczuk oraz starosta powiatu chełmskiego Piotr Deniszczuk. Sponsorem głównym imprezy była firma Wipasz SA.
- Marsz Wolności 4 czerwca. Donald Tusk: Tu jest Polska dzisiaj. Zwyciężymy! [ZDJĘCIA]
- Biała Podlaska: Nowe miejsce rekreacji na osiedlu Za Torami
- Zderzenie osobówki z motocyklistą. Jedna osoba w szpitalu
- Ptasia grypa w pow. radzyńskim. Dwie miejscowości w strefie zakażenia
- Potrącił mężczyznę, który kosił pobocze. Miał 3 promile alkoholu we krwi
Napisz komentarz
Komentarze