Po meczu w Chełmie obchodził Pan jubileusz. Był to pięćdziesiąty mecz jako pierwszy trenera Podlasia. Było świętowanie?
Osobiście nie świętuję takich okazji, ale otrzymałem od sztabu tort z liczbą 50, więc było miło. Najważniejsze że powody do świętowania po wygranej w Chełmie mieli zawodnicy, bo na co dzień wykonują świetną robotę i zasłużyli swoją pracą od początku sezonu na ten moment, w którym jesteśmy.
Jak Pan ocenia te pięćdziesiąt spotkań?
Początek pracy w Podlasiu nie był łatwy, bo naturalnie dla wielu osób decyzja o powierzeniu mi prowadzenia zespołu była zaskakująca. Pierwszy sezon rozpoczął się obiecująco, bo byliśmy niepokonani do 8 kolejki, jednak mieliśmy problemy w końcówkach spotkań, w których traciliśmy bramki i punkty, a powody tego były różne. Nie byliśmy zadowoleni z pierwszej rundy poprzedniego sezonu i wiedzieliśmy, że musimy wykonać dobrą pracę na różnych polach (sportowych, organizacyjnych) między rundami, żeby drużyna była bardziej dostosowana profilowo do tego, co chcemy grać oraz żeby się rozwijała. Bardzo dobre i trafne transfery oraz długi okres przygotowawczy, który pomógł we wprowadzeniu wielu zasad do naszej gry były kluczowe, żeby zbudować tożsamość drużyny, którą później można było oglądać. Po zakończeniu okresu przygotowawczego wiedzieliśmy, że przed nami dobry czas, który nawet przerósł oczekiwania wielu osób, a efektem wyników było 5 miejsce w tabeli ligowej. Opieramy się w dużej mierze na ambicji, więc chcieliśmy ponownie zakręcić się za ścisłą czołówką w obecnym sezonie, tym razem już w silniejszej 3 lidze niż w poprzednim roku. Zdawaliśmy sobie sprawę, że znów będziemy potrzebowali trochę czasu, aby nowi zawodnicy złapali wszystkie zasady w poszczególnych fazach gry, jak chcemy grać, ale również byliśmy przekonani, że mamy większy potencjał jakościowy niż w poprzednim sezonie. Do tego jako sztab szkoleniowy zebraliśmy w poprzednim sezonie sporo doświadczenia, co pomogło nam dość szybko zdiagnozować problemy jakie nastaliśmy w pewnym momencie tego sezonu i je skorygować. Zmieniliśmy nasze ustawienie w ataku, które dopasowaliśmy bardziej pod profile zawodników, jeszcze większy nacisk postawiliśmy na rozwój zachowań zawodników w momentach strat i odbiorów piłki. Do tego od połowy rundy zdecydowanie lepiej zaczęliśmy wyglądać fizycznie, co sprawiło, że stoimy przed szansą, żeby zakończyć rundę jesienną w ścisłej czołówce.
Który mecz z tych wszystkich był najtrudniejszy?
Największy ciężar gatunkowy mogło mieć przedostatnie spotkania z Wiązownicą z rundy jesiennej poprzedniego sezonu. Byliśmy w ciężkim momencie drużynowym, a potrzebowaliśmy punktów, aby nie kończyć rundy z myślą, że będziemy walczyć na wiosnę jedynie o utrzymanie. Granie o utrzymanie jest fatalne dla klubu w kontekście działań strategicznych, czyli planowania ogólnego; ruchów kadrowych, kierunku rozwoju drużyny itd. Wiedziałem, że graliśmy o spokój w tabeli, ale również o zbudowanie perspektyw na przyszłość.
Który przyniósł Panu najwięcej radości?
Zwycięstwo z Orlętami Radzyń 5:0 czy z Wieczystą Kraków były bardzo prestiżowe i prawdopodobnie zostaną zapamiętane w Białej na lata. Jednak z perspektywy rozwoju drużyny i oceny merytorycznej występu, najbardziej zadowolony jestem z ostatniego spotkania z Chełmianką Chełm. Co prawda mieliśmy sporo uwag co do budowania gry pod presją, natomiast intensywność gry w wysokim pressingu, realizowanie założeń w obronie niskiej, decyzyjność w fazach przejściowych była na poziomie, którego w tej drużynie jeszcze nie było.
Po którym był Pan najbardziej niezadowolony?
W poprzednim sezonie najcięższy do zaakceptowania był mecz w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie prowadziliśmy 1:0, graliśmy jednego więcej, a ostatecznie przegraliśmy spotkanie. W obecnym sezonie najsłabsze spotkanie zagraliśmy ze Świdniczanką Świdnik. Porażki są czasem dobre, jeśli potrafi się dzięki nim dostrzec, co wymaga poprawie. Nasza analiza nie polega na tym ze mecz wygrany jest dobry, a mecz przegrany jest zły. Analiza nie zamyka się na tym, że tracimy mało bramek to jesteśmy świetni w obronie. Czasami po analizie wygranego meczu jest więcej niepokojących wniosków niż po przegranej czy remisie. Pracujemy procesowo, rozkładamy naszą grę na czynniki pierwsze i staramy się udoskonalać zachowania i współpracę między zawodnikami. Tak też zrobiliśmy po meczu ze Świdniczanką.
Był za pewne jakiś plan na to pięćdziesiąt spotkań gdy obejmował Pan Podlasie. Udało się zrealizować, a może coś jednak poszło nie tak?
Celem było zbudowanie drużyny, która ma jasno zdefiniowany styl. Mamy swoje wartości, które chcemy przekazywać kibicom przez swoją grę, a kluczowymi jest intensywność, organizacja, dyscyplina i odwaga. Na początku mojej pracy mieliśmy problemy ze zbudowaniem tożsamości drużyny, ale budowanie drużyny to proces i nie da się tego zrobić w dzień czy dwa. Z rozwojem drużyny nierozerwalnie łączy się odpowiednia selekcja i dokładanie jakości do drużyny co pół roku.
Co chciałby Pan osiągnąć z ekipą w kolejnych pięćdziesięciu spotkaniach?
Nasz styl pracy jest jasno zdefiniowany i skupiamy się wyłącznie na każdym najbliższym spotkaniu. Nie interesuje nas, co będzie w rundzie wiosennej, nie interesuje nas nawet ostatnie spotkanie w tym roku z Wiązownicą. Robimy w tygodniu wszystko, żeby chłopacy wyszli w sobotę z czystymi głowami, z pełną świadomością, co robić w różnych scenariuszach spotkania. Co nie oznacza, że nie planujemy kadry i transferów na przyszłość, bo po godzinach musimy mieć szerszą perspektywę i wizję tego, jak ta drużyna ma wyglądać na wiosnę. Nie chcę jednak o tym mówić, bo to nie jest jeszcze czas na podsumowania, a na pracę i dobre punktowanie.
Czego sobie Pan życzy na te kolejne mecze Podlasia pod Pana wodzą?
Aby zawodnicy dalej wierzyli w to, co robimy i widzieli, że praca którą wykonują ma sens i prędzej czy później przyniesie efekty. Jeśli utrzymamy te nastawienie i ciągle będziemy chcieli więcej to będzie oznaczało, że limitów tej drużyny jeszcze nie znamy.
Reklama
Pięćdziesiątka Renkowskiego
Wygrane spotkanie w Chełmie było jubileuszowym pięćdziesiątym meczem Artura Renkowskiego jako trenera Podlasia Biała Podlaska. Dokładnie prawie półtora sezonu. Bilans dobry: dwadzieścia dwie wygrane, dziewiętnaście remisów, siedem porażek, bilans bramkowy 89:52. O tym jakie to było pięćdziesiąt spotkań z trenerem Podlasia rozmawiał Piotr Frankowski.
- 18.11.2023 14:51
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze