Damian Kujawski zdając maturę w I LO im. J. I. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej, nie myślał jeszcze o aktorstwie, poszedł na studia na AWF w rodzinnym mieście. W trakcie studiów zaczął razem z przyjacielem rozmawiać o tym, że chcą wziąć udział w castingu, by zagrać w reklamie. Pod koniec pierwszego roku studiów Damian poszedł na pierwszy casting do agencji. Dostał wtedy pierwszy epizod, statystował 12 godzin za 50 zł. Z czasem zaczął poznawać osoby z branży, które mu doradzały, gdzie warto pójść na casting i na jakie zajęcia. Znalazł w Warszawie warsztaty u Doroty Zięciowskiej, które okazały się strzałem w dziesiątkę. To dzięki nim zawdzięcza indeks otrzymany w 2020 roku, kiedy rozpoczął przygodę we wrocławskiej AST. Do Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu zdawał dwa razy. Obecnie kończy czwarty rok studiów. Ma już za sobą premierę spektaklu dyplomowego, która miała miejsce 18 listopada tego roku. - Mam teraz otwartą furtkę żeby pójść dalej - zaznacza Damian Kujawski. Akademia Sztuk Teatralnych we Wrocławiu trwa cztery i pół roku. Ostatnie pół roku to czas na napisanie pracy magisterskiej.
Widać efekty ciężkiej pracy
O spektaklu dyplomowym mówi, że było to niezapomniane przeżycie. - Myślę, że to wisienka na torcie, ciężkich czterech lat, ćwiczeń często w weekendy i do późna w nocy. Dwa miesiące trwały też próby do spektaklu dyplomowego. Cieszę się, że przedstawienie obejrzeli moi rodzice, którzy wspierają mnie od samego początku. Wiedzieli, że wybieram trudny zawód i bardzo krętą ścieżkę, mimo to nie zniechęcali mnie i zawsze byli i są ze mną. Gdyby nie oni, na pewno nie byłbym takim człowiek, jakim jestem. To w jakim miejscu się znajduje, to ich wielka zasługa. Dziękuję im i kocham ich bardzo! - podkreśla Damian Kujawski. Dodaje, że premiera cieszyła się dobrymi opiniami. - To bardzo buduje, że nauka na studiach i praca w czasie prób nie poszły na marne i widać tego efekty - mówi aktor. Przyznaje, że w czasie nauki w Akademii Sztuk Teatralnych nauczył się wiele o sobie samym, wrażliwości, pracy w grupie, prowadzeniu zespołu, pomaganiu sobie nawzajem oraz tworzeniu piękna. Nauczył się też dystansu do świata, do siebie i do tego co mówią ludzie. - Może tak być, że ktoś mi powie, że się do tego zawodu nie nadaję, więc odporność psychiczna jest bardzo istotna. Silnym psychiczne trzeba być jak się już zdaje do szkoły, bo nie wiadomo, co się usłyszy od wykładowców. Jednak, jak kocha się to, co się robi, trzeba dążyć do celu. Moim zdaniem aktorstwo to najpiękniejszy zawód na świecie - wskazuje Damian Kujawski. Wyjaśnia, że dzięki AST ma warsztat, z którego może dowolnie korzystać. - Pytałem profesorów czy mogą mi pomóc, np. w przygotowaniu solówki tanecznej, nagraniu wiersza. Chodziłem na dodatkowe zajęcia.
Najważniejsze dopiero przed nim
Korzystałem z tego, że mam takich ludzi wokół siebie i czerpałem z tego garściami. Jestem dumny z tego, co się nauczyłem. Każdy z profesorów odcisnął piętno i przekazał sporą dawkę wiedzy, mam nadzieję, że to zaprocentuje w przyszłości - przekazuje Damian Kujawski. Podkreśla, że wierzy, że największe sukcesy są przed nim. - Uważam, że to, że kończę Akademię Sztuk Teatralnych jest sukcesem. Jednak, jak już będę mieć stałą pracę w zawodzie i dochód, będę mógł na sukces spojrzeć inaczej - przyznaje. Dodaje, że teraz zacznie się ciężka praca, czyli chodzenie na castingi, wysyłanie wizytówek, scenek, tak by dobry reżyser powiedział: "Tak, chcę tego chłopaka, on zagra w moim filmie". Stąd stwierdza, że szkoła to przedsionek kariery. Miał już epizody, kiedy mógł zagrać przed kamerą, ale nie miał roli, którą mógłby odgrywać dłużej. Odgrywał epizody jedno, dwu i trzy odcinkowe. Ostatnio grał postać Motyla w serialu "Kurierzy", zagrał również w "M jak miłość", "Na Wspólnej", "Lombard - życie pod zastaw", "Sprawiedliwi - wydział kryminalny", "Dzielnica strachu". W ostatnim z wymienionych seriali grał rapera. - Lubię grać postacie, które są do mnie na kontrze. To jest zawsze ciekawe doświadczenie - stwierdza. Zamierza w najbliższym czasie uczestniczyć w kolejnych castingach. Pod koniec maja wystąpi też ze spektaklem dyplomowym na Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi, gdzie będzie razem z kolegami z roku walczył o miejsce na podium. Pytany, co jego zdaniem trzeba mieć, by być dobrym aktorem, odpowiada, że niezbędna jest wrażliwość, ciekawość świata, wyobraźnia. - Ważne jest wnętrze człowieka, a także dbanie o ubogacanie go, cały czas nowymi doświadczeniami. Rozmawiałem ze starszym aktorem, który powiedział mi: "Im więcej zwiedzisz, im więcej przeżyjesz, tym będziesz lepszym aktorem, bo to doświadczenia budują cię jako aktora. Okradną cię, zgubisz się, wyśmieją cię, to wszystko może sprawić, że będziesz bogatszy, że będziesz miał większy wachlarz doświadczeń, co zaprocentuje w tworzeniu postaci.”
Dużo zależy od pierwszej roli
Zaznacza, że nie jest zwolennikiem wplatania życia prywatnego, by osiągnąć stan emocjonalny potrzebny do zagrania danej sceny. Zagrał też w sztuce na deskach teatru Hybrydy Uniwersytetu Warszawskiego. Grał w spektaklu "True love" w reżyserii Tomka Motyki, postać Jonasza. Zagrał też w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu w spektaklu "Pidżamowcy" w reżyserii Marcina Libera. - Każde doświadczenie na scenie jest na wagę złota, więc jestem wdzięczny, że mogłem zagrać w tych sztukach - przekazuje Damian Kujawski. Przyznaje też, że przed kamerą trzeba być bardziej powściągliwym, a w teatrze można pozwolić sobie na duże gesty, nawet czasami jest to nieodzowne. - W teatrze trzeba grać tak, żeby widz z ostatniego rzędu cię usłyszał i zobaczył. W kamerze ważniejsze jest to, co widać w oczach, jaka jest mimika twarzy, ale koniec końców prawda, która jest najważniejsza w tej grze, czy w teatrze czy przed kamerą - tłumaczy. Śmieje się, że jego ulubionym dniem na planie jest dzień dyrektorski. - W taki dzień przyjeżdżam na plan, jestem malowany, ubierany i gram jedną scenę, a po niej mogę wyjść. Czasami na planie jest się dwie godziny, a niekiedy jest się dwanaście czy czternaście godzin. To zależy od ułożenia planu pracy i tego, jak sceny są rozłożone w czasie - mówi Damian Kujawski. - Uwielbiam być na planie, jest to coś wspaniałego. Jeśli ktoś o tym marzy, to warto powalczyć o spełnienie tych marzeń - zaznacza. Podkreśla, że jego głównym celem nie jest chodzenie po czerwonym dywanie. - Jeśli tak się zdarzy, to wspaniale, ale przede wszystkim staram się być dobrym człowiekiem, każdego dnia, a obok tego dobrym aktorem. Jeśli ktoś to doceni, dzięki Bogu. Ciężko pracuję żeby się dostać do świata filmu, uważam, że marzeniom trzeba pomóc, bo samo się nic nie zrobi. Dużo się mówi o pierwszej roli, która otworzy drzwi do kariery, ale nie wiem czy to się wydarzy jeszcze w tym roku czy później. Powierzam to Bogu i modlę się o to. Uważam, że to ciągła walka i wyścig - podsumowuje. Dodaje też, że byłby zaszczycony jako rodowity bialczanin, gdyby udało się przyjechać ze spektaklem dyplomowym do Białej Podlaskiej. - Myślę, że jest on warty pokazania młodzieży, ale też społeczności bialskiej. Spektakl podejmuje niełatwe tematy prześladowania, alkoholizmu, przemocy. Gdyby pokazanie przedstawienia było możliwe w Białej Podlaskiej byłoby fantastycznie - podkreśla Damian Kujawski. - Mam nadzieję, że mój przykład być może komuś pomoże, np. w podjęciu decyzji, jaką ścieżkę zawodową wybrać. Warto iść za marzeniami, warto postawić sobie to za cel i z całych sił do niego dążyć, bez znaczenia co będą mówić ludzie. Warto robić to, co się kocha, warto do tego dążyć. Cały proces musi być poparty ciężką pracą, bo uważam, że jest to fundamentalne, a i bez znaczenia na wynik końcowy. To czego się nauczyliśmy, nikt nam nie zabierze. Nie można się poddawać, głowa do góry i zawsze do przodu - zachęca młodych ludzi Damian Kujawski. - Obecny rozgłos w lokalnych mediach zawdzięczam mojemu przyjacielowi Damianowi Trzpilowi - mówi młody aktor.
Napisz komentarz
Komentarze