Orlęta Radzyń Podlaski - Podlasie Biała Podlaska 1:1 (0:0)
Bramki: Korolczuk 85 – Chyła 89 (samobójcza).
Orlęta: Bartnik – Cassio, Chyła, Duchnowski, Kot (75 Korolczuk), Szuta (88 Kuźma), Mamis (71 Koszel), Zmorzyński, Rycaj (71 Randziński), Pawluczuk, Szczypek.
Podlasie: Misztal – Krawczyk (75 Kapuściński), Pigiel, Orzechowski, Wyjadłowski, Pacek (59 Salak), Kamiński, Avdieiev, Kosieradzki (59 Kobyliński), Podstolak, Lepiarz.
Żółte kartki: Zmorzyński, Bartnik, Chyła – Avdieiev, Kapuściński
Tak dużo kibiców na stadionie przy ulicy Warszawskiej nie było już dawno. Duża w tym zasługa tych, którzy w sobotę przyjechali z Białej Podlaskiej. Samych tych zorganizowany w klatce było blisko sto osiemdziesiąt, oprócz tego wielu zasiadało bardziej anonimowo na trybunach. Zgodnie z oczekiwaniami miejscowych od pierwszych minut inicjatywa leżała po stronie gospodarzy. Jednak jedynym zagrożeniem pod bramką Podlasia w tym okresie było zagrożenia dla zdrowia zawodników po zderzeniu głowami Mateusza Podstolaka i Arkadiusza Kota. W 15 minucie w dobrej sytuacji znalazł Jarosław Kosieradzki, jednak jego strzał wysoko przeleciał nad bramką Orląt. W 25 minucie po rzucie rożnym bliscy zdobycia bramki byli goście, jednak strzał głową Damiana Lepiarza na kolejny róg wybił Igor Bartnik. Następnie nastąpiła przerwa w grze gdyż pokaz pirotechniczny kibiców przyjezdnych zakończył się zadymieniem boiska. Przerwa trwała około 4 minuty. Po chwili miejscowi również odpalili pirotechnikę, na szczęście mniej intensywnie i obeszło się bez nadprogramowej przerwy. W drugiej minucie z siedmiu doliczonych do pierwszej połowy Santiago De Almeida Cassio strzelił zza szesnastki, ale Rafał Misztal wypiąstkował ten strzał. Początek drugiej połowy był wyrównany. Pierwszą groźną sytuację w 56 minucie stworzyli gospodarze. Centrostrzał jednego z zawodników Orląt z prawej strony z trudem nad poprzeczką przeniósł Misztal. W 67 minucie Maciej Orzechowski przedarł się w polu karnym i strzelił na bramkę. Piłkę bez problemów złapał Bartnik. Jedenaście minut później kontrę wyprowadziło Podlasie Jakub Kobyliński znalazł się w dogodnej sytuacji, ale jego strzał minimalnie minął światło bramki. W 85 minucie Arkadiusz Korolczuk po zamieszaniu w polu karnym z najbliższej odległości pokonał Misztala. Kilka minut później po dograniu piłki z prawej strony do bramki Orląt skierował ją Dmytro Avdieiev. Ostatecznie jako strzelca gola samobójczego zapisano Mateusza Chyłę, gdyż to on dotknął ostatni piłki. W czterech doliczonych minutach do podstawowego czasu gry nic się nie wydarzyło i nasze regionalne el clasicco zakończyło się sprawiedliwym remisem 1:1. Sześćdziesiąte pierwsze ligowe derby i jubileuszowe dwudzieste piąte w III lidze za nami. Nie zabrakło, emocji, dramaturgii i walki. Możemy trochę ponarzekać na małą ilość strzałów i sytuacji podbramkowych. Orlęta przedłużyły swoją fatalną passę do piętnastu spotkań u siebie bez wygranej. Dla Podlasia była to siódmy mecz bez porażki na wyjeździe. Za tydzień obie ekipy grają u siebie. Orlęta o godzinie 15:00 z Sokołem Sieniawa, a Podlasie trzy godziny później z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.
Arkadiusz Kot, zawodnik Orląt Radzyń Podlaski
- To był derby typowy mecz walki. Dużo chaosu, wybitych piłek i walka, walka, walka. Mieliśmy dwie, trzy okazję i udało się w 86 minucie zdobyliśmy bramkę. Niestety zostanie nam ogromny niedosyt, że nie dowieźliśmy tego 1:0. Owszem Podlasie to bardzo silna ekipa i spodziewaliśmy się, że łatwo nie będzie, ale można było wygrać. W sumie to moje już któraś tam derby, grałem tu i tu. To są bardzo ważne i ciężkie starcia. Nie inaczej było i tym razem. Podlasie jest wyżej od nas w tabeli i było faworytem, ale myślę, że ten remis nikogo nie skrzywdził, chociaż my byliśmy bliżej wygranej.
Tomasz Złomańczuk, trener Orląt Radzyń Podlaski
- Mecz bardzo zamknięty, typowy derbowy. Mało płynnej gry, dużo walki w kontakcie. Chce pochwalić swoich zawodników. Grali z wyżej notowanym rywalem, który ma więcej jakości a my nie odstawaliśmy. Szkoda bo jak się prowadzi w 89 i mecz kończy się remisem to zawsze szkoda. Pamiętajmy jednak z kim graliśmy i to, że dla nas każdy punkt jest na wagę złota. Mamy ich już po dwóch meczach cztery i będziemy walczyć o następne. Dla nas każdy mecz jest bardzo ważny, ale wiadomo, ze mecz Siniawą to taki przysłowiowy za „sześć punktów”. Musimy ogrywać rywali z którymi walczymy o utrzymanie zwłaszcza u siebie. Czas też tą złą passę przerwać.
Szymon Kamiński, zawodnik Podlasia Biała Podlaska
- Można powiedzieć że był to typowy mecz derbowy. Było dużo walki, długich zagrań, pojedynków w powietrzu i tzw. "drugich piłek", a sytuacji strzeleckich jak na lekarstwo. Boisko też nie sprzyjało do gry dołem i przyspieszania akcji na jeden, dwa kontakty. Było sporo przerw, gra była "szarpana", brakowało płynności. Nie jest to jednak dla nas żadnym usprawiedliwieniem, bo na gorąco odczucia są takie, że nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Natomiast ocenę pozostawiam naszemu sztabowi szkoleniowemu, który na pewno odpowiednio przeanalizuje to spotkanie i przekaże nam uwagi, bo w kolejny weekend czeka nas mecz z trudnym rywalem jakim jest KSZO i oczywiście będziemy chcieli zdobyć w nim trzy punkty. Należy też docenić zespół Orląt, bo postawili nam dziś trudne warunki, widać było że zespół się wzmocnił i dysponuje jakością. Chłopakom życzę utrzymania się w lidze.
Artur Renkowski, trener Podlasia Biała Podlaska
- To nie było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. W pierwszej połowie słabo realizowaliśmy plan na mecz, jednak to jest moja wina i odpowiedzialność, najwyraźniej nie przekazaliśmy wystarczająco dobrze wszystkiego w tygodniu. Po przerwie dominowały głównie straty piłek, długie piłki od jednej do drugiej bramki przez co mecz piłkarsko był na niskim poziomie. Były momenty, w których mogliśmy zdobyć bramki, ale nie zrobiliśmy dzisiaj wystarczająco dużo żeby myśleć o wygranej.
Napisz komentarz
Komentarze