PODLASIE Biała Podlaska – WISŁA II Kraków 1:0 (0:0).
1:0 – Mateusz Zając II (52, samob.)
Podlasie: Wasiluk, Komar, Kursa, Łakomy, Szymański, Sawtyruk (65 Hołownia), Nieścieruk, Grajek (90 Czapski), Kocoł (72 Andrzejuk), Krykun, Drapsa (81 Goździołko).
Wisła II: Mateusz Zając I, Szlachta (82 Ryś), Dyszy, Ptak, Mateusz Zając II, Purcha, Michniak (55 Mordec), Wąsikowski, Kociołek (90 Chlebowski), Porębski, Kuźba.
Sędzia: K. Adamski (Kielce).
Kartki-żółte: Krykun i Komar (Podlasie) oraz Michniak (Wisła II); czerwona: Krykun (66, za drugą żółtą).
W zespole gospodarzy zadebiutowało aż czterech nowych zawodników: Rafał Kursa (z Piasta II Gliwice), Arkadiusz Drapsa (wypożyczony z Wisły Puławy), Tomasz Andrzejuk i Sebastian Czapski (obaj z AP TOP-54), a dwóch – Adam Wasiluk i Mateusz Łakomy – powróciło po występach w innych drużynach. Na trzecioligowej ławce trenerskiej po raz pierwszy pojawił się też Miłosz Storto.
Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy zdominowali młodych piłkarzy Białej Gwiazdy, szczególnie w początkowych trzydziestu minutach. Na krakowską bramkę sunął atak za atakiem, co pozytywnie zaskoczyło bialskich kibiców, ale nie doczekali się oni w tej części meczu gola. Z dystansu uderzali Paweł Komar i Serhij Krykun, po akcji Przemysława Grajka również Drapsa, lecz najbliżsi uzyskania prowadzenia byli drugi i trzeci z nich. Na przeszkodzie stanął im jednak Mateusz Zająć I, który najpierw obronił strzał Krykuna, by następnie zbić piłkę na poprzeczkę po dobitce Grajka.
Bialczan wyręczył niedługo po przerwie jeden z dwóch krakowskich Mateuszów Zająców, ten grający w polu. Po składnej akcji z udziałem Kamila Kocoła, Drapsy i Komara, piłkę otrzymał Krykun, po czym zagrał ją w kierunku Łukasza Sawtyruka. Futbolówka jednak do niego nie dotarła, ponieważ jej lot przeciął zawodnik Wisły i to tak szczęśliwie dla Podlasia, że wpadła do siatki. Jak się miało okazać, był to jedyny gol w sobotnim meczu, choć gospodarze wypracowali sobie jeszcze dwie znakomite okazje. Niestety, Drapsa uderzył nad poprzeczką a strzał Andrzejuka nogą obronił bramkarz Wisły. W końcówce swoją szansę mieli też grający w przewadze (czerwoną kartkę ujrzał Krykun) krakowianie, ale swój bramkarski kunszt pokazał niewidziany od ponad 2,5 roku w barwach Podlasia Adam Wasiluk.
Napisz komentarz
Komentarze