Cezary Hince napisał i wydał już osiem publikacji o historii piłki nożnej w Białej Podlaskiej. Z pod jego pióra wyszła kolejna publikacja „Złoty Jubileusz Lutni Piszczac”, tym razem dotycząca klubu z okręgu bialskopodlaskiego. O tym skąd bierze wenę, jak tworzy swoje dzieła i co planuje na przyszłość opowiada w rozmowie z Piotrem Frankowskim.
Światłu dziennemu ukazała się nowa książka o naszym regionalnym futbolu Pana autorstwa. O czym tym razem będziemy mogli przeczytać?
W lipcu ukazała się publikacja dotycząca historii Lutni Piszczac. Książka przedstawia historię piłkarską klubu na przestrzeni pięciu dekad, w latach 1972-1998 grającego jako Chotyłów, a od połowy 1998 r. jako Piszczac. W tej książce osoby, które będą mogły dostać tę publikację, przeczytają między innymi o przebiegu działalności Lutni, zapoznają się z wykazem meczów ligowych i pucharowych sezon po sezonie, znajdą obszerny indeks piłkarzy oraz wiele fotografii.
Trochę tych książek już na koncie Pan ma. Jak to się stało, że zaczął Pan pisać o naszym lokalnym sporcie? Czemu akurat piłka nożna?
Rzeczywiście, dotychczas przygotowałem dziewięć publikacji poświęconych przede wszystkim piłce z Białej Podlaskiej i terenu okręgu. Ja piszę tylko o piłce nożnej regionalnej, bo tylko na niej jakoś skupiam swoje interesowanie. Inspiracją do tego było ogólnopolskie spotkanie, przed piętnastu laty, z grupą ludzi zajmujących się dokumentowaniem historii klubowej polskiej piłki nożnej. Wówczas przekonałem się, że futbol lokalny ma swój niepowtarzalny urok i wartość. Poza tym, sam chciałem dowiedzieć się więcej o piłce bialskiej, uporządkować kilka spraw będących różnie przedstawianych z pokolenia na pokolenie, a do tego najlepiej nadawała się forma publikacji w postaci książki.
Czy pracuje Pan sam, czy ma zespół, który Pana wspiera w realizacji projektów? Skąd pozyskiwane są materiały? Czy łatwo jest do nich dotrzeć?
Od początku podjąłem się samodzielnych działań poprzez kwerendę prasową oraz zebranie informacji i materiału ikonograficznego. Pomocą służą także piłkarscy znajomi z całej Polski oraz zasoby bibliotek w Białej Podlaskiej, Siedlcach, Lublinie i Warszawie. Kiedy zaczynałem, a był to 2009 rok, dysponowałem bardzo skromną bazą danych. Jednak w okresie dwóch-trzech lat stan ten uległ zmianie na rzecz coraz większych zasobów materiałów i kontaktów. Obecnie jest już dużo łatwiej podejść do pracy nad nowymi książkami. Niedozowane były również wizyty w radzyńskim Oddziale Archiwum Państwowego. Dodam, że żadna z moich książkę nie powstałaby gdyby nie pomoc wielu osób – byłych piłkarzy, trenerów oraz ich rodzin – oni bowiem zechcieli podzielić się ze mną zdjęciami rodzinnymi i informacjami. Dodam, że jedną z metod, jakie stosowałem, było zostawianie informacji z prośbą o kontakt na grobie cmentarnym dawnego zawodnika. I zazwyczaj była to skuteczna metoda.
Napisanie książki to proces. Od czego trzeba zacząć, przez jakie etapy przejść by powstały takie publikacje jak Pana?
Z pewnością przygotowanie książki o piłce jest procesem wieloetapowym, który wymaga co najmniej: pracy, czasu, determinacji, pomysłu oraz środków finansowych. Ja zazwyczaj zaczynam od stworzenia zarysu spisu treści oraz zebrania kontaktów do osób skłonnych podzielić się swoją wiedzą i materiałami.
Którą z tych książek było najciężej napisać, a która okazała się najłatwiejszym dziełem?
Każda książka wymagała czasu i pracy nad materiałem. Banalnie stwierdzę, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. Więc to byłby „Piłkarski AZS”, publikacja z 2013 roku, w którą włożyłem ogrom pasji i determinacji. Najłatwiej zaś, ale to na wyrost stwierdzenie, wyszło przygotowanie czterech albumów, które powstały na bazie wcześniej wydanych książek.
Jaki jest cel pisania tego typu książek? Czemu mają służyć?
Dzięki przygotowaniu i wydaniu sześciu publikacji dotyczących futbolu w Białej Podlaskiej nasza historia jest udokumentowana i spisana. Uważam (chyba nieskromnie), że jest to duża wartość i coś cennego danego przeze mnie dla sympatyków historii futbolu bialskiego. Jesteśmy jednym z nielicznych miast, tych będących kiedyś stolicą województwa, mających już wydane książki o tematyce piłkarskiej. Szkoda jednak, że obecne władze miasta nie są zainteresowane choćby niewielkim zakupem moich książek w celach promujących sport miejski. Jak odpisali do mnie ważni ludzie z magistratu – gratulują, ale trudności finansowe uniemożliwiają im zakup. Trudno, pozostaje satysfakcja i sympatia w gronie znajomych oraz osób kompletujących moje publikacje.
Złoty Jubileusz Lutni Piszczac to książka wydane nie przez Pana. Pozostałe nie dość, że Pan napisał to musiał jeszcze wydać. Jak to jest być wydawcą, z czym to się wiąże i jakie stwarza problemy.
Jednym z moich marzeń jest pisanie publikacji o klubach z powiatu bialskiego. Pomysłodawcą książki o Lutni Piszczac jest jej prezes. Nie jestem jej wydawcą (jest nim drukarnia Arte z Białej Podlaskiej), tylko wykonawcą otrzymanego w ubiegłym roku zlecenia. Co ciekawe, na obecny czas czyli miesiąc po wydaniu, nie otrzymałem jeszcze ani jednego egzemplarza autorskiego. A otrzymuje wiele zapytań od bibliotek i osób z Polski, które zbierają książki o klubach. Wracając do sprawy Lutni, to zaczynając pracę wszedłem na całkiem nowy grunt, jakim jest społeczność piłkarska Piszczaca i jego gminy. Problemy oczywiście pojawiały się na każdy etapie pracy. Niemniej udało się zrealizować założony cel, co cieszy jak mniemam każdą ze stron tego przedsięwzięcia.
Spodziewamy się, że niebawem ukarze się kolejna książki. O czym teraz będzie Pan pisał? Jakie są plany na kolejne publikacje nie koniecznie tylko tą najbliższą?
Na obecny czas robię przerwę wydawniczą. Mam pomysł i plan na jedną książkę o piłce w klubie bialskim oraz na publikację okolicznościową jednego z klubów okręgowych. Być może będzie to etap finalny mojej działalności na tej niwie.
Po za pisaniem książek robi Pan także zdjęcia z imprez sportowych. Może nam Pan bardziej przybliżyć te działania?
W moim przypadku obecność na meczu w Białej lub w terenie wiąże się również z dokumentowaniem jego przebiegu właśnie poprzez fotografowanie. Wówczas bowiem zyskuję materiał zdjęciowy do potencjalnej publikacji. Było tak chociażby w przypadku książki o Lutni Piszczac, w której użyłem kilku zdjęć swego autorstwa.
Poznaliśmy już Cezarego Hince jako autora książek i fotografa? Czym jeszcze się Pan zajmuje w życiu? Praca, rodzina, hobby?
Aby móc pisać książki i robić zdjęcia na meczach, to muszę mieć stabilność zawodową i poukładane życie rodzinne. Jestem od wielu już lat pracownikiem urzęd marszałkowskiego województwa lubelskiego, lubię swoją pracę. Rodzina to żona i prawie nastoletni syn. Hobby to temat szeroki – od czterech dekad jest obecna w moim życiu piłka nożna, ale w międzyczasie doszły inne pasje (nie tak wielkie, jak futbol lokalny), czyli: film, muzyka, książka. Jestem (po rodzinie ojca) bialczaninem od ponad dziewięciu dekad, więc Biała Podlaska ma u mnie wyjątkowe miejsce, dlatego w ostatnich latach zacząłem zbierać pocztówki z dotyczące miasta w poprzednim stuleciu.
Nie jest chyba tajemnicą, że kibicuje pan Podlasiu Biała Podlaska. Jak Pan widzi nadchodzący sezon w ich wykonaniu?
Kibicuję Podlasiu najstarszemu klubowi sportowemu w mieście od 1985 roku. Ten sezon niesie wielkie nadzieje dla nas kibiców. Jak będzie finalnie, to okaże się po ostatniej kolejce rozgrywek. Ja typuję miejsce w pierwszej piątce tabeli. Jednak o awans do II ligi, z kilku względów, będzie trudno.
Dziękuje za rozmowę
Napisz komentarz
Komentarze