Augustyn Wiernicki jest prezesem federacji Polskich Dzieci Wojny w Polsce. Mieszka w Gorzowie Wielkopolskim. - Do Białej Podlaskiej przyjechałem drugi raz. Książka pt. “Ślady Polskich Dzieci Wojny” jest historyczna. Pokazuje losy osób, które w czasie II wojny światowej były dziećmi i przeżywały martyrologię polskiego narodu. To jest rocznik, który ma powyżej 80 lat. Książka pokazuje też jak dzieci wojny, dorosłe się organizowały po konflikcie - mówił Augustyn Wiernicki.
Dodał, że początkowo dorosłe Dzieci Wojny to była grupa bardzo rozproszona, a jednocześnie niezwykle pokrzywdzona. - W latach siedemdziesiątych zaczęto organizować spotkania. Powstawały stowarzyszenia i ich oddziały w różnych częściach kraju, co było ważne bo szacuje się, że w Polsce było ponad 3,5 mln osób, które w dzieciństwie doświadczyły wojny. Na łamach publikacji opisuję jak oni wspominali nie tylko konflikt, ale też początki organizacji środowiska. Wskazuję, jak im się żyje też w wolnej Polsce. Zebrałem dane niemal z całego kraju, głównie z najaktywniejszych ośrodków. W książce zawarta jest też część dotycząca Białej Podlaskiej - wyjaśnił.
Poinformował, że pierwsze stowarzyszenie Dzieci Wojny powstało w 1972 r. Pierwszym założycielem tej grupy był słynny pisarz Melchior Wańkowicz, dołączył do niego publicysta i politolog Edmund Osmańczyk, który uczestniczył w utworzeniu Pięciu Prawd Polaka. Założyciele zorganizowali konkurs, na opisanie swoich wojennych wspomnień. Napłynęło bardzo dużo prac, więc uznali, że tych ludzi wiele łączy i dobrze by było, żeby ze sobą współpracowali i mieli okazję do spotykania się. Powstała wtedy publikacja - opowiadał August Wiernicki. Przyznał, że grupa dzieci wojny nie poddała się, mimo trudnych czasów komunizmu, nie dała się też zindoktrynować. - Obecnie w całym kraju działają oddziały Stowarzyszenia Dzieci Wojny, które rozwijają się bardzo prężnie - zaznaczył.
Zofia Chromiuk prezes zarządu oddziału bialskiego Stowarzyszenia Dzieci Wojny wskazała, że objęła stanowisko po charyzmatycznym działaczu śp. Zdzisławie Greniu.
- Nie mogłam pozwolić, żeby oddział został rozwiązany, zwłaszcza, że ceniłam pracę jaką wykonał Zdzisław Greń. Zaprosiliśmy dziś Augustyna Wiernickiego z żoną i gości z Myśliborza. Wcześniej organizowałam spotkanie w Sejmie. Spotykamy się w we wtorki o godz. 10:00 w sali starostwa powiatowego przy ul. Brzeskiej 41, na które serdecznie zapraszamy. Staramy się wspierać członków, w razie choroby, doradzamy też w trudnych sytuacjach. Obecnie jest 14 aktywnych członków, najstarszy członek ma 95 lat - to Tadeusz Matusiewicz, drugi najstarszy członek ma 92 lata - to Leon Głuchowski - mówiła Zofia Chromiuk.
Przyznała, że oddział utrzymuje się jedynie ze składek, co jest znacznym utrudnieniem. - Bierzemy udział w świętach państwowych, Tadeusz Matusiewicz na jednym z wydarzeń zaśpiewał piosenkę. - Jak jeździmy do Sejmu zawsze podnosimy temat tego, by seniorzy - dzieci wojny nie musieli czekać latami w kolejkach do specjalistów. Jednak, ten pomysł nie został zrealizowany mimo upływu lat - wskazała. W ramach spotkania z gośćmi członkowie bialskiego oddziału z zaproszonymi osobami odwiedzili Muzeum Południowego Podlasia, Miejsce Straceń przy pl. Wolności, kościół pw. św. Anny, kolejnego dnia pojechali do Kodnia.
Wiesław Łuć wiceprezes oddziału bialskiego Stowarzyszenie Dzieci Wojny do stowarzyszenia należy od ok. 20 lat. - W świętach państwowych uczestniczyłem jako chorąży, dzierżyłem sztandar. Chodziłem na przemarsze, składałem wiązanki kwiatów. Myślę, że nasza działalność byłaby większa, ale utrzymujemy się jedynie ze składek. Zapisanych według rejestru jest 150 osób, ale nie wszyscy płacą składki - wskazał.
Z inicjatywy stowarzyszenia na urzędzie miasta w Białej Podlaskiej została umieszczona tablica Pięć Prawd Polaków. - Postaraliśmy się o umieszczenie tablicy upamiętniającą dzieci wojny przy kościele pw. św. Antoniego przy ul. Narutowicza. Jeździliśmy na spotkania do zarządu głównego, na kongres w Myśliborzu, w Warszawie byliśmy cztery razy w Sejmie. Chcieliśmy, żeby nasi członkowie mogli udać się do lekarza bez kolejki. Marzę, żeby rząd docenił naszą działalność i podjął działania w kwestii naszego apelu - mówił Wiesław Łuć.
Napisz komentarz
Komentarze