Magdalena Szczepańska reprezentuje pracownię ceramiczną “Melu” z Gnojna, o której pisaliśmy na łamach Słowa Podlasia wiosną zeszłego roku, wtedy odbyło się jej otwarcie. - Postanowiliśmy działać, mimo przeciwności, które polegały na gruntownym remoncie całego obiektu, gdzie się mieści pracownia. Mimo to udawało nam się zdobywać zlecenia i rozsławiać okolicę, gdyż dużo turystów i instytucji interesowało się naszą pracą - przekazuje Magdalena Szczepańska.
Musimy się pakować
Dodaje, że w tym roku, kiedy lokal wyremontowano, Koło Gospodyń Wiejskich z Gnojna zaczęło rościć do niego prawa, chociaż mają duży lokal, tuż obok.
- Tam jest 100 metrów kwadratowych i bogate zaplecze kuchenne. Panie z KGW postanowiły, że lokal, który zajmuje pracownia ceramiczna “Melu”, też jest im potrzebny. Nie mamy gdzie się przenieść, działalność jest już rozreklamowana. Wydaje nam się, że robimy też dobrą pracę społecznie, zaproponowaliśmy, że przeprowadzimy zajęcia bezpłatnie dla dzieci i dla gości przyjeżdżających turystycznie do Gnojna - mówi Magdalena Szczepańska.
Wskazuje, że wójt nie przedłużył najmu lokalu. - Musimy się spakować do końca miesiąca, będę się odwoływać, ale uważam, że to niesprawiedliwe, bo nikomu nie wadziliśmy, nie było ani hałasu ani przykrych zapachów. Pomimo sytuacji na granicy, gdzie ruch turystyczny jest znikomy, radziliśmy sobie - podkreśla Magdalena Szczepańska. Wskazuje, że trzy lata temu z mężem przeprowadziła się na południowe Podlasie, a od ponad roku wynajmuje lokal. - Mamy do przeniesienia cały osprzęt i cztery piece, więc nie jest tego mało - przyznaje.
Wystąpili z petycją
Z kolei wójt Romuald Murawski przekazuje, że wpłynęła do urzędu gminy petycja podpisana przez ok. 30 osób. - Podpisali ją mieszkańcy i mieszkanki Gnojna i skierowali ją do wójta. Celem petycji jest udostępnienie miejsca po pracowni ceramicznej, na działalność KGW i OSP. Oczywiście, jest duża, 100 metrowa świetlica, tylko obiekt wymaga ogrzewania. Nie ma tam też możliwości zgromadzenia potrzebnego sprzętu, który posiada KGW. W dużej świetlicy nie przewidziano miejsca na składzik. Panie z KGW i druhowie z OSP chcieli mieć zdecydowanie mniejsze miejsce, żeby można tam było się spotykać i prowadzić zebrania. Dlatego wystąpili z petycją - mówi wójt Romuald Murawski. Dodaje, że umowa Magdalenie Szczepańskiej nie została wypowiedziana, tylko nie została przedłużona, a obowiązuje do końca miesiąca.
- Mieszkańcy mieli pewne uwagi do zagospodarowania terenu wokół, przez panią wynajmującą lokal. Pracownia nie potrafiła się utożsamić z miejscowością Gnojno. Decyzja jest spowodowana petycją podpisaną w dużej części mieszkańców miejscowości. Proponowałem, żeby odbyło się spotkanie z panią Szczepańską i mieszkańcami, ale mieszkańcy nie byli zainteresowani - wyjaśnia wójt.
Wskazuje, że rozmawiał też z Magdaleną Szczepańską i sugerował, żeby porozmawiała z mieszkańcami i starała się tę sytuację wyjaśnić. - Mnie pracownia nie przeszkadza, byłem za tym, żeby powstała. Jednak, nie było dużego zainteresowania pracownią. Ubolewam, że nie doszło do porozumienia wśród zainteresowanych. Magdalena Szczepańska nie przychodziła do mnie jeszcze, żeby znaleźć zastępczy lokal - dodaje wójt.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze