Piotr Szyszkowski od czterdziestu lat krzewi kulturę wychowania fizycznego i sportu nie tylko jako nauczyciel W-F w Siedlcach, ale również jako trener, organizator, zawodnik czy autor książek o sporcie. Jego sportem numer jeden jest oczywiście tenis, a miastem rodzinnym w którym działa po dziś dzień Terespol. Stąd pomysł na uczczenie tej okrągłej rocznicy na korcie tenisowym w mieście nad Bugiem. Pojawiło się wielu sympatyków tenisa, przyjaciół i bliskich jubilata, którzy uświetnili swoją obecnością tę wyjątkową uroczystość. Jubilat z rąk Anny Pietrusik dyrektor Miejskiego Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji. Janusz Kopczyński jako przedstawiciel Regimentu Artylerii Książęcego Domu Radziwiłłów w Terespolu, a zarazem dowódca Artylerii dokonał wystrzału trzech salw armatnich na cześć Piotra. Centralnym punktem był turniej par w tenisie ziemnym. W szranki stanęło pięć par z Warszawy, Radzynia Podlaskiego, Siedlec, Łosic i Terespola. Tenisiści rozgrywali turniej według systemu "każdy z każdym", do wygranego jednego seta. Mecze turniejowe obfitowały w liczne wysublimowane zagrania techniczno-taktyczne, a przede wszystkim w wolę walki do ostatniej piłki. Wygrała para Marek Kujko (Łosice)/Piotr Szyszkowski (Siedlce), wyprzedzając Jana Próchniewicza i Marka Leszkiewicza z Radzynia Podlaskiego, miejsce trzecie przypadło w udziale stołecznej parze Cezaremu Szczerbińskiemu i Dariuszem Makarskim. Tuż za podium znaleźli się Wiesław Żuk i Andrzej Korneluk z Terespola, tuż za nim uplasowali się ich krajanie Jakub Pastuszak i Jakub Łoś.
Piotr Szyszkowski, jubilat 40-lecia aktywności tenisowej
- Chciałem serdecznie podziękować wszystkim zacnym gościom, którzy zjawili się na turnieju. Jestem bardzo dumny z tego, że mogłem czynnie uczestniczyć w procesie rozwoju tenisa ziemnego w Terespolu. Dziękując wszystkim, którzy stanęli na mojej drodze tenisowej za wszelkie słowa wsparcia, zachęty, za stworzoną wysoką kulturę, która towarzyszyła i krzewiła się w środowisku terespolskiego tenisa w latach 80. 90. XX wieku. Należy zwrócić uwagę na wręcz rodzinną atmosferę panującą wówczas, na przyjacielskie relacje, które przetrwały wichry czasu. Uprawianie tenisa rzeźbiło nasze charakter. Słowność, punktualność, systematyczną pracę nad swoimi słabymi stronami, konsekwentne wyznaczanie oraz realizowanie celów perspektywicznych, pomoc słabszym, kultura organizacyjna, a także zacieśnianie więzi międzyludzkich, które przeradzają się w przyjaźń. To były dla nas nie tylko hasła, ale wartości, które pielęgnowaliśmy każdego dnia. Z tego grona dziś brakuje już kilka osób, o których chciałem wspomnieć - śp. Bogdan Popławski, Marek Ferens Krzysztof Reszotnik i Wojciech Korneluk. Mam nadzieje, że z nieba obserwowali nasz turniej.
Napisz komentarz
Komentarze