– W Kazimierzu Dolnym odwiedziliśmy m.in. rynek główny i Mały Rynek, gdzie znajdowała się żydowska synagoga i gdzie mieszkali Żydzi. Najciekawsze na pewno były widoki z baszty czy z góry Trzech Krzyży. Interesującym punktem wycieczki było odwiedzenie ruin zamku, o którym z pasją opowiadała przewodniczka, np. o miłosnych schadzkach Estery i króla Kazimierza – mówił prowadzący Klub Genealogiczny „W poszukiwaniu korzeni” Robert Soldat.
Poinformował, że w programie znalazła się też wizyta w Nałęczowie i w Wąwolnicy. – W Nałęczowie odwiedziliśmy park zdrojowy, gdzie mogliśmy się napić wody, która ma właściwości lecznicze, np. pomaga osobom chorym na serce. Wysłuchaliśmy ciekawych opowieści o tym, jak powstało uzdrowisko oraz o tym, jaką rolę pełnili odwiedzający to miejsce Bolesław Prus i Stefan Żeromski – przekazał Robert Soldat.
Wycieczki członków i sympatyków
Mimo że była to wycieczka Klubu Genealogicznego, pojechali też na nią seniorzy, m.in. zrzeszeni w Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów czy w klubach seniora, oraz działający przy Uniwersytecie Trzeciego Wieku.
– Większość osób była z Białej Podlaskiej, ale niektórzy uczestnicy byli z innych części regionu. Z miłą chęcią przyjmujemy każdego, kto sympatyzuje z klubem. Nie organizujemy wycieczek komercyjnych, ale dedykowane członkom klubu i ich przyjaciołom. Samodzielnie organizujemy wyjazdy, nie korzystamy z ofert biur podróży. Wybieramy się jeszcze do Zamościa, Sandomierza, Białegostoku; być może pojedziemy również do Wieliczki. Jeździmy także do ciekawych miejsc w okolicach Białej Podlaskiej; byliśmy ostatnio na mszy sprawowanej przy Świętych Dębach koło Hruda, wcześniej odwiedziliśmy też Studziankę, cmentarz tatarski oraz cerkiew prawosławną i sanktuarium w Pratulinie – mówił Robert Soldat.
Przewodniczka z pasją
– Przepracowałam 40 lat w Miejskiej Bibliotece Publicznej, gdzie poznałam Roberta Soldata. Od niego dowiedziałam się, że organizuje wycieczki. Zaczęłam z nich korzystać, bo są bardzo dobrze zorganizowane. Jest też na nich fantastyczne towarzystwo. Stąd, jak tylko dowiaduję się o wycieczce, natychmiast się zapisuję. Poza tym jestem członkiem zarządu Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów, gdzie również są organizowane wycieczki, z których korzystamy z koleżankami – mówiła Elżbieta Kożuchowska.
Dodała, że z Kazimierza Dolnego wywozi same dobre wspomnienia. – Przewodniczką była młoda osoba, ale potrafiła z pasją opowiadać o historii i legendach tego miejsca. Świetnie się jej słuchało, bo ma dużą wiedzę. Odwiedziliśmy ciekawe miejsca, porozmawiałyśmy też z innymi uczestnikami, co dało nam wiele radości. Kiedy wiem, że będzie wycieczka, dzwonię do koleżanek z klubów seniora i Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów i zapraszam. Tym razem pojechało na wycieczkę dziesięcioro moich znajomych – przekazała Elżbieta Kożuchowska.
W wycieczce wziął udział m.in. Łukasz Makarewicz, członek Klubu Genealogicznego „W poszukiwaniu korzeni”.
– Cieszę się, że pogoda dopisała i mogliśmy wejść na górę Trzech Krzyży oraz zwiedzić ruiny zamku i basztę. Dzień szybko minął, gdyż wycieczka była bardzo dobrze zorganizowana, a przewodniczka ciekawie opowiadała i miała rozległą wiedzę o historii. Podobało mi się też w Nałęczowie, gdzie odwiedziliśmy pijalnię wód i park zdrojowy. Planuję także pojechać na kolejne wycieczki do Zamościa i Sandomierza – mówił Łukasz Makarewicz.
Dodał, że Kazimierz Dolny to od średniowiecza siedziba rodziny Kobiałków, której losy śledzi, gdyż w jego drzewie genealogicznym występuje to nazwisko. – Podejmuję próby odnalezienia łączących nas więzi, ale brakuje źródeł – wyjaśnił.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze